Rozdział 6

1.7K 82 23
                                    

CLARY


Nagle na jednej ze ścian w salonie rozbłysło światło. Odłożyłam książkę na bok, a ze światła wyszedł Jace, trzymając na rękach dziewczynę, która lekko się rzuca.

- Jace co się stało? - Moje serce zaraz oszaleje. Klatka piersiowa zaczyna mnie pobolewać od jego łomotu.

- Później ci wyjaśnię. - Obiecał. - Pomóż mi, musimy ją uspokoić i położyć.- Skinęłam głową. - Zaniosę ją do góry, a ty przygotuj jakieś tabletki. Powinny być w szafce. - Mówił, kierując się w stronę schodów.

Znalazłam środki przeciwbólowe w jednej z szuflad, a nie szafek i napełniłam szklankę zimną wodą. Tabletki umieściłam na małym talerzyku. Wszystko ułożyłam na tacy i ruszyłam śladami męża na piętro. Zauważyłam go wychodzącego z sypialni przy schodach.

- Jace co się dzieje? - Zatrzymałam go w połowie drogi.

- Porozmawiajmy w salonie. - Przytaknęłam i weszłam do sypialni.

Dziewczyna spała na boku tyłem do mnie. Położyłam tacę na toaletce, która stoi przy drzwiach do osobnej łazienki. Kiedy stanęłam przodem do jej twarzy, zamarłam. To jest dziewczyna z mojego snu. Ma takie same rysy i kolor włosów. Mogę się założyć, że jej oczy są niebieskie. Moje serce znów przyspieszyło, a w głowie rozbrzmiał głos Izydy. ,, Przybędzie z twoim ukochanym. Kolejna Polarna Gwiazda. Odnajdzie cię..." Nabrałam powietrza, po czym je wypuściłam. A jednak ona istnieje. Nie jest wymysłem mojej wyobraźni. Przyjrzałam się jej bardziej. Jej ubranie jest całe zabrudzone a koszulka lekko podarta. Na paluszkach wyszłam z jej pokoju i ruszyłam do swojej sypialni, którą dzielę z Jace'em. Z szafy wyjęłam kilka rzeczy, ze szkatułki kolczyki i bransoletkę. Do wszystkiego dobrałam parę butów i jedną kopertówkę. Wróciłam do dziewczyny, a rzeczy ułożyłam na pufie stojącej w nogach łóżka. Piszę szybki liścik i wychodzę.

Szybko zeszłam do salonu, gdzie zastałam blondyna już przebranego z mokrą czupryną. Pewnie zdążył wziąć szybko prysznic. Tylko kiedy? Ubrany jest na czarno. Stopu ma bose.

- Clary? Co się stało? - Zerwał się z kanapy i szybko podszedł do mnie.

Objął mnie ramieniem i uspokajająco gładził po plecach. W końcu zebrałam się w sobie.

- Chodzi o to, że ona mi się śniła... - Opowiedziałam mu sen i zacytowałam słowa Izydy. W międzyczasie zdążyliśmy usiąść na kanapie. - Jak myślisz, co to może oznaczać?

- ,, Przybędzie z twoim ukochanym. Kolejna Polarna Gwiazda. Odnajdzie cię..." - Powtórzył. - Morgenstern oznacza Polarną Gwiazdę, ale nie rozumiem tego kolejna.

- Wiem. Ja też... Trzeba będzie z nią porozmawiać. Może wie coś, czego my nie.


PJ


- PJ!!! Wstawaj!!! Śniadanie na stole. - Boże kocham swoją mamę, ale w sytuacjach takich jak ta mam ochotę ją udusić. Nawet w weekend nie da pospać dłużej, a zwłaszcza w niedzielę.

Nakryłem się kołdrą po sam czubek głowy, którą dodatkowo wsadziłem pod poduszkę. Przez kilka minut próbuję jeszcze zasnąć, by zobaczyć znów twarz tej rudowłosej anielicy. Dziewczyny, która skradła mi serce. Wiem, że ona w głębi duszy czuje do mnie to samo. Drzwi do mojego pokoju się otwierają, a na drewnianej podłodze słyszę stukanie obcasów. Pierwsza myśl to Elina.

- Mała daj mi spać. - Mamroczę pod nosem.

- Skarbię, schlebiasz mi. - Zesztywniałem na głos matki. - Ale jestem twoją matką, a nie dziewczyną. - podeszła do mnie i zszarpała kołdrę. - A teraz masz wstawać. Już od dawna Słonce na niebie.

Dary Anioła - Inna Historia Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz