Rozdział IX

934 130 15
                                    


Rozdział IX

Dolce vita

Czas to rzecz względna. Najlepsza zabawa trwa zaledwie kilka chwil, a długie oczekiwanie ciągnie się w nieskończoność. Nieraz chcielibyśmy cofnąć się w czasie, by naprawić nasze błędy, zaś innym razem zrobić skok w przyszłość. Najbardziej zagadkowa jest teraźniejszość. To, co w danej chwili czujemy, o czym myślimy... Tu i teraz, ja z samym sobą. Czasem pragniemy zabić czas, aby zaraz potem jak najdłużej utrwalić dany moment z naszego życia. Mieliście kiedyś wrażenie, że coś trwa wiecznie? Czym jest wieczność? Co to nieskończoność? Czy to te momenty, gdy wydaje nam się, że nic nas nie zatrzyma? A może przekonanie, że ktoś zawsze przy nas będzie? Co jednak, gdy tej osoby zabraknie? Spóźniamy się, przychodzimy za wcześnie. Wszystko dzieje się w czasie. Gdybyśmy nie pojawili się w danym miejscu, to nie poznalibyśmy ludzi, którzy dziś są naszymi przyjaciółmi lub stali się wrogami. Kilka minut w tę lub we w tę i sam byś nie istniał! Nasze życie to jeden wielki zegar. Nie jakieś badziewie z rynku, ale dobry szwajcarski zegarek - dopracowany co do mikrosekundy! Nawet, gdy masz wrażenie, że nagle coś nie tyka, stoi w miejscu, a twoje plany w łeb strzeli... To nie koniec świata! To twój moment - docenisz go w swoim czasie!

~ 2024 ~

- Znajdujemy się przy liceum X w Narewnie, do którego uczęszczał Wiktor B. podejrzany o zabójstwo Olimpii Ogrodzińskiej. - Iwo podkręcił głos od telewizora. Śliczna brunetka o długich, prostych włosach i alabastrowej cerze wskazywała dłonią budynek szkolny, który znajdował się za nią. Kobieta, której koralowe usta poruszały się szybko, a wielkie błękitne oczy tkwiły w bezruchu za szklanym ekranem, zapowiedziała wywiad z dyrektorem owej placówki. Po chwili obraz zmienił się, a na pierwszy plan wysunęła się kwadratowa, pomarszczona twarz mężczyzny.

- Wiktor był najlepszym uczniem. Zawsze pilny, laureat wielu konkursów przedmiotowych. Nigdy nie przejawiał agresywnych zachowań. Nauczyciele nie mieli z nim żadnych problemów - dukał niepewnie, oblizując co chwilę wargi.

- Wiktor? - Chlipnęła kobieta w okularach, która została podpisana u dołu ekranu jako nauczycielka fizyki. - Boże! To był prawdziwy ideał. Nigdy nie był niemiły, dobrze dogadywał się z rówieśnikami, bardzo... bardzo mądry dzieciak. - Drobna postać w szarym, żakardowym żakiecie rozpłakała się na dobre. Jeszcze jedno zbliżenie na jej zaczerwienione oczy i znów dał się słyszeć monotonny głos dziennikarki:

- Wszyscy znają Wiktora B. Jego zdjęcia można ujrzeć w każdej ze szkół, do których uczęszczał. Dobrze go wspominają nie tylko nauczyciele. Także sąsiedzi z bloku, gdzie się wychowywał ciepło o nim mówią.

- Pani redaktor, Wiktor był najserdeczniejszym dzieckiem i do tego bardzo bystrym! - stwierdził łysy staruszek.

- Inteligentny, już wtedy wróżono mu świetlaną przyszłość - dodała kobieta w moherowym berecie. - Wychowali go dobrzy ludzie. Kto wie? Może to te geny po ojcu pijaku? - Po jej wypowiedzi szklany ekran wypełniła postać psychologa. Młody człowiek o przenikliwym wzroku zaczął objaśniać teorie, które mogły tłumaczyć zachowanie Wiktora B. Czynniki patologiczne, wpływ środowiska i jeszcze psychoanaliza...

Iwo złapał się za głowę.

„Do diaska z tym całym Freudem i jego zgrają! Tego człowieka tam nie było!" - przeszło mu przez myśl.

Gdy rozmasował obolałe czoło, znów zwrócił swoje spojrzenie ku ekranowi - temat przeszedł na postać zagadkowej badaczki. Właśnie odtworzono scenę rozdania nagród. Zbliżenie na rozpromienioną twarz młodej kobiety o dużych, piwnych oczach i bardzo smukłej sylwetce. W galowej, czarnej sukni do ziemi prezentowała się jak modelka z wybiegu Diora, a nie poważna pani doktor.

Przypadek panny πOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz