Rozdział XV

715 124 13
                                    




Rozdział XV

Mat-fiz, który jej nigdy nie kochał...

Choćbyś nie wiadomo, jak bardzo się starał i próbował, kiedyś musi przyjść pora porażki. Rzecz ludzka się mylić... Co jednak, gdy łzy już same zaczynają płynąć po policzkach? Nagle opadasz z sił i jedyne, czego pragniesz to, aby wraz z tobą w tym momencie zatrzymał się cały świat. Krzyczysz, przeklinasz, a może schylasz potulnie głowę, licząc na to, że nikt cię nie zauważy. Gorzki smak przegranej, cichy płacz serca i nieutulony żal. Coś było i czegoś nie ma... C'est la vie!

~ * ~

14 marca 2012

Chwilę po tym, jak zadzwonił szkolny dzwonek, Wiktor Brylecki  zauważył, jak Lilka niepewnym krokiem podchodzi w stronę jego ławki.

- A ty tu czego? – spytał kąśliwie chłopak, wbijając swoje posępne spojrzenie w postać smukłej blondynki.

-  Ta niezdara nawet nie wróciła po swoje rzeczy – odparła, biorąc do ręki podręcznik od matematyki, który znajdował się na ławce, tuż obok prawego łokcia Wiktora. Dziewczyna podniosła też z podłogi niebieski plecak, należący do Oliwii, po czym delikatnie włożyła do niego podręcznik oraz zeszyt i piórnik, które także znajdowały się na blacie ławki. Wtem, z zeszytu wypadł niewielki skrawek kartki. Lilka wyciągnęła rękę, aby go podnieść, lecz Wiktor okazał się szybszy i bez słowa schował świstek w kieszeni od swoich dżinsów.

- Oddaj, to nie twoje! – nakazała opryskliwie Lilka. – Masz mi to natychmiast zwrócić!

- To nie twoje, tylko Oliwki – odbąknął Wiktor, wstając ze swojego miejsca przy ławce. – Po za tym ten plecak też nie jest twój... Dlaczego pakujesz jej rzeczy, pewnie ona sam zaraz po nie wróci.

- Znam ją, nie wróci... Dziecko się przestraszyło i pobiegło poskarżyć się mamusi.

- To była twoja wina! – krzyknął Wiktor. – Masz rację, Oliwka to mała beksa, ale to ty dziś byłaś dla niej niemiła! – To mówiąc Wiktor wyrwał blondynce z rąk plecak i posłał jej najbardziej lekceważące spojrzenie.

- I co teraz zrobisz? Zaniesiesz jej plecak? – zaśmiała się ironicznie Lilka. – Ty nawet nie wiesz, gdzie ona mieszka!

- A ty wiesz? I dlaczego, po tym co zrobiłaś, chcesz teraz udawać pomocną koleżankę?

- To nie twoja sprawa... Oddaj mi ten plecak! – Blondynka złapała go za rękę, w której trzymał przedmiot należący do Oliwki. – No... już...

- Powiesz mi, o co tutaj chodzi? – zapytał ją chłopak, równocześnie mocniej zaciskając dłoń na uchwycie od plecaka.

Lilka spojrzała na niego z pewną obawą. W pierwszej chwili chciała coś nawet  powiedzieć, ale zaraz potem uśmiechnęła się tylko słodko, po czym spojrzała na Wiktora z politowaniem.

- No proszę.... Najlepszy uczeń staje w obronie najgorszej uczennicy! Wiesz, co inni sobie pomyślą, jeśli im powiem, że byłeś u Oliwki? Och... jakie to romantyczne! – Lilka zaśmiała się złowieszczo. – Cała szkoła będzie tylko o tym mówić. Nie zniżaj się do jej poziomu! Jesteś w końcu mat-fizem!

- Ej! – zdenerwował się Wiktor i natychmiast opuścił na ziemię plecak Oliwki.

Lilka tylko na to czekała, jednym ruchem dłoni pochwyciła przedmiot i natychmiast wybiegła z klasy.

Wiktor jeszcze przez chwilę stał zdezorientowany koło swojej ławki. Jednak po paru minutach zgarnął z blatu swoje rzeczy i także zwrócił się w kierunku drzwi.  Zanim jednak opuścił salę matematyczną, sięgnął do kieszeni po niewielką karteczkę, która wypadła wcześniej z zeszytu Oliwki.

Przypadek panny πOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz