V.

163 5 2
                                    

( Wygląd Mark'a w załączniku )

Droga minęła spokojnie. Na miejscu byliśmy o godzinie 6;00. Wyszliśmy z autobusu, każdy wziął swoją torbę. Naszym oczom ukazał się duuuży, biały budynek. Co jak co, ale moja szkoła umie urządzać wycieczki. Dobraliśmy się w grupki, tak jak chcemy mieć pokój. Pierwsza weszła do hotelu Pani Anderson, nauczycielka fizyki, a przy okazji nasza wychowawczyni. Za nią uczniowie, a na samym końcu Pani Smith, nauczycielka od techniki. To jest ciocia Gray'a. Oraz Pani Mittwoch, nauczycielka języka niemieckiego, wychowawczyni klasy mojego misia.
Panie nas zapisały na liste, przydzieliły pokoje i kazały się rozpakowac. Tak też zrobiliśmy. Znalazłyśmy swoje pokoje, miałyśmy numerek 64. Niestety chłopaki nie mogli mieć pokoju z dziewczynami, a szkoda .... Było by fajnie ;)
Ale wróćmy do tematu. Pierwsza wyszłam oczywiście ja. Za mną Lili, a na końcu Angela. Nasz pokój wyglądał dość .... intrygująco. Budynek lepiej wyglądał na zewnątrz niż w środku. No ale trudno. A więc zacznijmy. Weszliśmy, po prawo znajdowały się drzwi do łazienki. Na szczęście łazienka była w każdym pokoju. Po lewo za to znajdowało się łóżko dwu-piętrowe. Metr dalej, również po lewo znajdowało się też łóżko dwu-piętrowe. Zaś po prawo były 2 naprawdę spore szafy. Otworzyłyśmy je. Były podzielone na dwie części, więc od razu każda z nas przydzielila sobie jedną część szafy. Jak wiecie było nas trzy, a części szaf było cztery, więc jedna została pusta. Ona będzie zapełniona naszymi kosmetykami. Weszliśmy do łazienki. Po prawo znajdował się " kibel ", po lewo umywalka z lustrem i szafeczką. W prawym rogu duży prysznic, a za to w lewym pralka i suszarka. Było git.
Rozpakowałyśmy się w 15 minut i każda zajęła swoje łóżko. Ja spałam w dalszym łóżko od wejścia, na górze.
A w bliższym łóżko od wejścia spala na górze Angela, a na dole Lili.
Lezałyśmy, gadałyśmy, wygłupiałyśmy się. Nagle do nas z uśmiechami na twarzy weszli chłopaki z II gim. Oczywiście Gray tam był.
- Cześć piękności - krzyknęli z churem.
Dziewczyny zaczęły piszczeć, no Jack i Mark zaczęli ściągać je z łóżek. Ja się jedynie uśmiechałam. Gray to zauważył, podszedł do mnie, podskoczył i wślizgnął się na łóżko.
- Witam księżniczko - pocałował mnie w polik.
- Witam księcia - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w jego tors
Leżeliśmy w ciszy, jedynie Mark, Jack i dziewczyny się darli. Nagle Jack podciągnął się na moje łóżka i bardzo mocno klepnął mojego misia w udo, mówiąc:
- Hey, małolaty, sex będzie później.
Gray złapał się za udo i z całej siły uderzył stopą w Jack'a nogę. Ten tylko zaczął się śmiać i dokończył:
- No dobra, dobra. Liżcie się liżcie. Nie przeszkadzam. - mrugnął do nas i zaskoczył. - Gray czekamy przed wejściem.
Po czym wyszli.
- Dobra księżniczko, muszę iść. Chciałbym zostać i się jeszcze z Tobą podotykac - poruszył znacząco brwiami i się uśmiechnął.
- Dobrze, dobrze. To kiedy indziej. Pa misiu - pocałowałam go czule z " języczkiem ". On oddał pocałunek i dodał:
- No, no nieźle się zapowiada. Nie mogę się doczekać wieczora, pa. - i zeskoczyl z łóżka.
- Haha, głupek! - rzuciłam w jego ramię poduszką.
- Maleńka, nie zapędzaj się. - przesłał mi buziaka i wyszedł.
- Widać jak się kochacie! - mruknęła Lili.
Uśmiechnęłam się tylko, bo weszła do nas Pani Anderson, mówiąc:
- Widzę, że dziewczyny zaprzyjaźniłyście się z nowym miejscem. Chodźcie zatem na śniadanie. - wyszła.
Wstałyśmy i wyszliśmy za nią. Zajęliśmy najdalszy stolik w stołówce i zaczęliśmy jeść. Ja nałożyłam sobie kanapke z masłem, serem i ogórkiem, a drugą z twarożkie. Popiłam to sokiem z pomarańczy i wyszłam ze stołówki. Dziewczyny zrobiły to samo.
Spojrzałyśmy na nasz rozkład zajęć i okazało się, że dziś mamy cały dzień wolny. Wzięłam prysznic i przebrałam się w siwy t-shirt do pępka, do tego jeansowe ogrodniczki i białe air maxy. Wyszliśmy z dziewczynami na spacer po hotelu.
Tak minął nam dzień nie wliczając obiadu, podwieczorku i kolacji.
Była godzina 21, laski z mojego pokoju wpadły na pomysł żeby wbić do pokoju numer 71 ( pokój Jack'a, Mark'a i Gray'a ).
Spodobało mi się to, więc poszliśmy. Zapukałyśmy i weszliśmy:
- Czesc! Nie spać, zwiedzać, zapierdalać!! Yohooo!!
Chłopaki zaczęli się śmiać, zaskoczyli z łóżek i po koleji ,czyli Mark wziął Angele, Jack Łooi, a mnie oczywiście Gray. Każdy z nich rzucił nas na łóżko i położyli się koło nas. Mnie i mojego księcia poniosła chwila, bo zaczęliśmy namiętnie, bardzo namiętnie się całować. Gray zjechał ręką na moje udo i jeździł nią od pasa do kolana, w górę i w dół. Ja mizialam go po włosach. Zaczął całować mnie po szyji, i znów w usta. Nagle usłyszeliśmy głośne chrząknięcie, spojrzelismy się a tam oczy naszych współlokatorów były skierowane na nas. Oczywiście wszyscy zaczęli się śmiać, ja z Gray'em również. Po czym mój miesiek powiedział:
- No naprawde, nie można nawet się pocałować. - mrugnął, zaskoczył z łóżka i wziął mnie na ręce tak że zaplotłam się nogami wokół jego pasa.
Skierował się do wyjścia:
- Ahaa! I niech ktoś nam próbuje przeszkodzić. Zajmujemy pokój nr. 64. Nie ma nikt tam wstępu - zaśmiali się głośno.
- Ok. Tylko bez dzieci proszę. - powiedział Mark.
Wyszliśmy, skierowaliśmy się do mojego pokoju, cały czas się całując.
Weszliśmy do pokoju.... Było cudownie. Mój głupolek nie mógł się doczekać powrotu do domu, więc tak jakoś to wyszło.
Obudziliśmy się nastepnego dnia wtuleni w siebie.

Bardzo was proszę o gwiazdkowanie i komentowanie. Nie wiem czy idę w dobrą stronę czy powinnam coś zmienić.
Kocham .... ^^ :*

NastolatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz