Rozdział 1

72 8 6
                                        

15 września

,,To ten dzień. Dzień w którym moje życie w końcu ulegnie zmianie. Zapomnę o problemach, bólu i o ... wszystkim. Hemsville jest tym miejscem. "

Miesiąc temu zmarła moja prababcia. Widywałam się z nią może raz na rok, mimo to byłyśmy sobie bliskie. Teraz, już śpi na wieki.

Spory, dość zabiedbany dom odziedziczyłam w spadku. Jako mała dziewczynka uwielbiałam bawić się w różanym ogrodzie babci. Znałam wiele miejsc w domu, choć zawsze przeczuwałam, że jest tam coś o czym nie wiem.

Jestem sierotą. Moi rodzice zmarli 5 lat temu w pożarze. Nie było mnie wtedy z nimi, ponieważ przebywałam w szpitalalu. Miałam anemię. Obwiniam się o tą tragedię. Nie potrafię sobie tego wybaczyć, gdybym tylko nie wyganiała ich z tego szpitala, nie nakrzyczała na nich. Wszystko byłoby zupełnie inaczej. Lepiej. Lecz tak nie jest.

Moją jedyną rodziną była ciocia, która ma problemy psychiczne i przebywa w ośrodku, oraz prababcia Natalia, choć ona już dołączyła do moich rodziców.

Nie mam przyjaciół. Nie lubię imprez, głośnej muzyki i głupoty ludzi. Wolę zwierzęta, książki i herbatę. Trzy rzeczy dla których mam jeszcze powód do życia.

Dzisiaj przeprowadzam się do mojego nowego domu. Zabrałam cały swój dorobek: dwie walizki ciuchów, porcelanę i kota, Kevina. Wiem, nie jest tego dużo, ale nic więcej nie miałam. Kevinowi udało się wyjść z pożaru, choć jak mówili strażacy, to on pobiegł do domu sąsiadow i zacząl drapać w ich szybę. Pani Johnson zadzwoniłam po służby, niestety było za późno. Jestem pewna, że gdyby mógł, napewno zrobiłby więcej aby uratować rodziców. Do dziś boi się ognia.

Kevin siedzi na przednim siedzeniu obok mnie. Jesień w Norwegii wygląda niesamowicie. Uwielbiam zimno. Na autostradzie nie było prawie nikogo, dlatego też jechałam spokojnie. Z przedniego okna rozprzestrzeniała się piękna panorama na pagórki i śliczny, zielolony las iglasty w oddali. Droga była cały czas prosta, wydawała się nie mieć końca. Kevin też patrzył przez okno. Lubił podróżować, nawet bardzo. Nie mam z nim problemów w trasie. Jest oazą spokoju. Jego ogromne żołte oczy pięknie komponują się z jego puchatą, szarą sierścią. Traktowałam go jak brata, rodzinę którą straciłam. To nie prawda że koty są mało inteligentne. Niektóre przewyszają pod tym względem ludzi. Mają niesamowity instynkt, którego nam, ludziom ,zdecydowanie brakuje.

Zbliżaliśmy się do celu- Hemsville.

Nie ufaj nikomu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz