Wpadłem do pokoju lekarskiego nawet nie zawracając sobie głowy pukaniem.
- Co się stało z Hermioną Granger?
- Podczas porodu doszło do zakażenia, które rozprzestrzeniło się po jej organizmie w efekcie czego zmarła.
- A co z moim dzieckiem?
- Z pana córką wszystko w porządku, ale że pani Granger nie zostawiła żadnego oświadczenia że jest pan ojcem. Jesteśmy zmuszeni wykonać test DNA.
- Rozumiem. Proszę robić to co jest konieczne.
Wyszedłem z gabinetu i udałem się prosto do swojej córki. Nie mogę pojąć że znowu ją straciłem. Tylko że tym razem na zawsze. Łzy same cisną mi się do oczu. Nie mogę już wytrzymać. Siadam pod ścianą i chowam twarz w dłoniach. Łzy płyną mi po policzkach. Podnoszę wzrok dopiero kiedy czuję jak ktoś dotyka mojego ramienia.
- Przepraszam. Mogę w czymś pomóc?
- Tak. Wie pani gdzie zostało położone ciało panny Granger?
- Tak. Mogę pana zaprowadzić.
- Dziękuję.
Wstaję z wielkim trudem i ruszam za kobietą. Prowadziła mnie przez jakiś długi korytarz. Nagle zatrzymała się tak gwałtownie że o mało na nią ni wszedłem.
- To tutaj.
Pokiwałem głową i otworzyłem drzwi. Leżała na łóżku bez życia. Jej twarz była biała jak śnieg. Podszedłem bliżej. Chwyciłem ją w objęcia i nie mogłem się zmusić żeby odejść. Tak bardzo ją kocham. Jednak w pewnej chwili stanęła mi przed oczami nasza córka, która teraz najbardziej mnie potrzebuje. Położyłem Mione i wybiegłem z sali. Popędziłem z powrotem do córki. Kiedy byłem już na miejscu,mojej córki już nie było. Rozglądałem się wszędzie, ale nigdzie jej nie dostrzegłem Belli. Martwiłem się coraz bardziej. Mijały godziny, a mi nikt nie chciał powiedzieć co z moim dzieckiem. W końcu kilka godzin później podszedł lekarz.
- Pana dziecko zostało uprowadzone.
Z tymi słowami zawalił się mój cały świat. Jednak zaprzysiągłem że ją odnajdę i zrobię to na pewno.
CZYTASZ
Hermiona Granger. Inna historia
RomanceBudzę się cala we krwi. Czyjej nie wiem, nagle go dostrzegam leży skulony, a z jego wielu ran cieknie krew. Podbiegam do niego krzyczę lecz on mnie nie słyszy. UMIERA. Kładę głowę na jego piersi i płacze. Jedna łza za druga spadają na jego ranny. Ja...