Rozdział 17

900 56 3
                                    

Kiedy otworzyłam oczy i go zobaczyłam zapragnęłam natychmiast się zmienić i do niego pobiedz. Jednak powstrzymało mnie jego spojrzenie. Podniosłam się i ostrożnie do niego podeszłam.

'To złudzenie' - pomyślałam i wzbiłam się w powietrze.

Po chwili jednak usłyszałam znajomy głos i wróciłam do niego. Pozwoliłam pogłaskać sobie twarz po czym go przytuliłam.

-Pomożesz mi? - zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.

Pozbierał swoje rzeczy i mnie dosiadł. Podeszłam do swoich braci.

' Poczekajcie tutaj'

' Dobrze. Uważaj na siebie '

Przytuliłam ich obu i ruszyliśmy w drogę. Dałam Smokowi sobą pokierować. Podróż była długa i męcząca ale w końcu dotarliśmy do celu.

***

Povs.Draco

Dzięki niej po kilku godzinach byłem na miejscu. Podeszłam do góry i wtedy ukazała mi się brama. Zapukałem w nią dwa razy. Po chwili moim oczom ukazał się człowiek.

-Witaj przybyszu. Co cię tu sprowadza?

-Potrzebuje pomocy. Jestem chory na 'Aramande'.

-Wejdź, ale jeśli twoja partnerka chce ci towarzyszyć musi przyjąć ludzką postać.

Obejrzałem się na klacz,ale zamiast niej moim oczom ukazała się Hermiona. Nie wytrzymałem i upadłem na kolana.

-Wchodzicie?

-Tak - słyszę jej głos

Pomaga mi wstać i prowadzi przez bramę. Idziemy za przewodnikiem przed oblicze Zeusa. Kiedy wchodzimy do ogromnej sali. Moim oczom ukazał się ogromny złoty tron,a na nim siedział starszy człowiek.

-Zeusie ten chłopak jest chory.

-Wiem. Czuję. Podejdź tu chłopcze.

Spełniam jego prośbę i ostetkami sił podchodzę do boga. On kładzie mi rękę na głowie. Czuję jak prąd przeszywa moje ciało. Nagle zaczyna to bardzo boleć. Krzyczę najgłośniej jak umiem. Po chwili jednak ból przechodzi.

-Chłopcze jesteś zdrów.- spojrzał na Hermionę z uśmiechem -Mam nadzieję że będziesz dobrym ojcem.

Pokiwałem głową i wstałem powoli.

-Moja droga. Chcesz żebym przyśpieszył ciążę?

-Tak

Podbiegła do Zeusa, a on położył jej dłoń na brzuchy. Momentalnie jej brzuch stał się większy.

-Kiedy będziesz rodzić. Musisz być pegazem wtedy dziecko odziedziczy twoją zdolność animaga.

Hermiona pokiwała tylko głową i podeszła do mnie. Ruszyliśmy z powrotem do bram. Za nimi Miona znowu zmieniła się w pegaza.

-Nie mogę cię dosiąść

Ona jednak nie zaakceptowała odmowy i siłom wsadziła mnie sobie na grzbiet. Wróciliśmy z powrotem do groty gdzie czekali jej towarzysze. Zsiadłem z niej i dosiadłem czarnego. Konie dotknęły się skrzydłami dzięki czemu wszyscy przenieśliśmy się z powrotem do Hogwartu.

***

Povs. Hermiona

Po powrocie do Hogwartu położyłam się na trawie i poczułam potężne skurcze. Moi bracia już w ludzkich postaciach pobiegli po pomoc, a Draco został ze mną. Trzymał moją głowę na kolanach i szeptał do ucha. Uspokajało mnie to. Ból jednak stawał się coraz silniejszy. W końcu przybiegła pani Pomfry ( Nie wiem jak się to pisze).

-Dziecko musisz wrócić do ludzkiej postaci.

Pokręciłam głową.

-No to chociaż przyj.

Zrobiłam co kazała. Draco siedział i dodawał mi odwagi oraz otuchy. Po godzinie męczarni usłyszałam za sobą ruch i zobaczyłam źrebię które natychmiast zmieniło się w dziecko. Ja również dokonałam zmiany. Draco podniósł mnie delikatnie z ziemi i zaniósł do części szpitalnej. Nasze dziecko zabrali na badania więc zostaliśmy sami.

-Dlaczego mnie aż tak oszukałeś? Jak mogłeś?

-Musiałem. Nie chciałem cię narażać, ale po twoich listach rozumiałem że cierpisz. Ja też cierpiałem.

-Teraz powinnam kazać ci się wynosić, ale nie potrafię. Zbyt mocno cię kocham.

Po tych słowach podniosłam się i go pocałowałam. Był to tęskny pocałunek który przerwała nam Prim.

-Słyszałam że urodziłaś tego ba.... - nie dokończyła bo jej spojrzenie powędrowało na Draco - Ty żyjesz?

-Tak i moje dziecko nie jest bachorem.

Prim wycofała się z pokoju i szybko uciekła. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech


Hermiona Granger. Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz