23 grudnia 2015 roku.
Nienawidzę świąt. Takie było moje pierwsze stwierdzenie, kiedy swoim starym garbusem jechałam na drugi koniec świata. Zaspy zamrożonego śniegu i opony letnie w połączeniu ze sobą mogą spowodować katastrofę. I mówi wam to studentka, która uznała, że zima w tym roku będzie znacznie cieplejsza i zakładanie zimowych opon jest bezsensowne. Niespodzianka. Śnieżyca nadchodzi! Regan, jesteś kretynką.
Dlaczego nienawidzę świąt? Nienawidzę ich dlatego, że wszyscy są wtedy dla siebie sztucznie mili, nienawidzę ich, ponieważ co roku ludzie składają sobie życzenia, które i tak nie są szczere. Nie cierpię świąt ze względu na to, że bez pewnej, cudownej osoby, której na tym świecie już nie ma, to nie będą już te same święta. Mój dziadek zmarł rok temu w Boże Narodzenie. Był to człowiek tak dobry i tak kochający, że nie sposób jest opisać jego dobroci i miłości, jaką darzył wszystkich dookoła. Dobrze pamiętam tamten dzień - siedzieliśmy wtedy całą rodziną przy kominku, wpatrując się w płomienie ognia. Było bardzo przyjemnie i czułam się jak osoba, która ma wszystko - rodzinę, dom, wymarzone studia... Czułam się kochana. I właśnie w tym momencie wydarzyło się to, co wydarzyć się musiało, dziadek umarł. Nie była to śmierć spektakularna i bolesna. Z pewnością jednak była ona niespodziewana. Dziadek Henry po prostu zasnął w swoim wygodnym czerwonym fotelu i już nigdy się nie obudził. Nic go nie bolało. Nie cierpiał. Dobrze pamiętam, jak mnie kiedyś rozpieszczał, jak sadzał mnie na swym bujanym fotelu. Pamiętam, jak mnie przytulał - czułam wtedy jego szorstką twarz, która zawsze była uśmiechnięta. A dziś z pewnością ten fotel jest pusty i nikt na nim już nigdy nie zasiądzie. Źle przeżyłam jego śmierć. Nie dowierzałam, że to się stało. Wydawało mi się, że on wróci zaraz ze sklepu, bo jak zwykle babcia Petunia go po coś posłała. Jednakże z dnia na dzień zdawałam sobie sprawę, że mój kochany dziaduszek wcale nie powróci. Odszedł i tyle, trzeba żyć dalej, trzeba się z tym pogodzić. To trudne, ale konieczne - tak właśnie mówili mi moi znajomi. Nie znali oni wtedy pojęcia straty. Nie czuli tego bólu, który potrafi zabijać od środka.
Dwoma innymi kobietami, które przeżyły śmierć dziadunia bardziej ode mnie, była moja babcia oraz mama. Babunia straciła dryg, jaki kiedyś miała, od tamtego czasu rzadziej się uśmiechała i często mówiła, że niebawem i jej kolej przyjdzie. Nie słuchałam jej wtedy. Utrata babci jeszcze bardziej by mnie zabiła. Często wydawała się ona nieobecna i wpatrywała się tylko w jakiś punkt na ścianie. Mama również całkowicie się załamała. Słyszałam jej płacz w łazience po nocach, widziałam jej podkrążone oczy oraz pasma siwych włosów, które pomału zaczęły się pokazywać. Wystarczyła utrata bliskiej nam osoby, a wszystko inne zaczynało się sypać. Na szczęście przy mamie zawsze był mój ociec, który w najtrudniejszych momentach był przy niej. W naszym starym „biburyjskim" domu zamieszkanym przez babcie zawsze było pełno ludzi, więc Petunia również nie czuła samotności. Niestety już nigdy nie będzie tak jak dawniej.
Unikałam Bibury tak skutecznie, że ostatnim razem byłam tam w święta wielkanocne. Nie bardzo chciałam tam przyjeżdżać po jego śmierci. Jedyny powód, który mnie tam przyciągał była rodzina. No i myśli, że samotnie spędzone święta, oglądając Kevina samego w domu, to dość marna odpowiedź na pytanie: jak minęła ci gwiazdka?
I tak właśnie jechałam, przemierzając ogromne zaspy śniegu. Mój trochę przerdzewiały garbus, którego kupiłam sobie we wrześniu z pieniędzy uzbieranych w wakacje ledwo co, dawał radę w takich warunkach pogodowych. Śnieg padał dzisiaj wyjątkowo mocno, a drogi były tutaj odśnieżane milion lat temu, kiedy jeszcze w tej starej wiosce mieszkało dużo ludzi. To niebywałe, że maszyny odśnieżające jeszcze tu nie dotarły. Starałam się jechać powoli i bardzo ostrożnie, lecz po chwili wpadłam w poślizg. Słyszałam tylko pisk opon i z całych sił chciałam uzyskać kontrolę nad autem, ale niestety bezskutecznie, znalazłam się w ogromniej zaspie śniegu.
- Cholera jasna! - krzyknęłam wściekle - Dlaczego mnie to spotyka!?
CZYTASZ
Winter Love
Teen FictionRegan w niczym nie różni się od ciebie. Nie jest wysoką blondynką. Nie lubi imprezować i w żadnym wypadku nie jest obiektem westchnień wielu chłopców. Co roku przed świętami jeździ do Bibury - malowniczego miasteczka, z którego pochodzi. Nigdy nie...