25 grudnia 2016 roku.
Nie mogłam uwierzyć w to, że to zrobiłam. Nie mogłam się z tego otrząsnąć. Prowadzona przez Michaela do miejsca nie wiadomo, jakiego nie potrafiłam jasno myśleć. Cała racjonalność, która towarzyszyła mi przez dotychczasowe życie odeszła, zostawiając mnie z tym brunetem o średnim wzroście. W jego oczach zawsze dostrzegałam iskierki, które były przepełnione radością. Był taki beztroski, jakby nadal był dzieckiem. Zastanawiało mnie, jak on to robi. Ta energia i radość nie brała się znikąd. Coś w nim sprawiało, że sama również chciałam taka być. Chciałam być pełna. Pełna wrażeń. Pełna pod względem okazywania emocji. Zawsze wydawało mi się, że jestem tylko połową siebie. Zawsze myślałam, że mogę jeszcze więcej. Michael był pełen dystansu. Tego mi brakowało. To była ta druga połowa mnie, która gdzieś po drodze się zagubiła. Być może on też nie był całkowity. Nikt nie jest absolutny. Każda cecha, jaką posiadamy, jest inna. Nikt nie posiada wszystkich dobrych cech. Zawsze pojawi się jakaś zła cecha, która stwarza w nas wady. Nikt nie jest kompletny. A jednak Michael się taki wydawał. Zastanawiałam się, czy to dzięki jakieś super mocy, czy może chłopak po prostu udaje. Wszyscy udajemy kogoś innego. W dzisiejszym świecie trudno jest być prawdziwym.
Rozejrzałam się dookoła. Było ciemno. Nie wiedziałam, gdzie idę. Co zabawniejsze – nie przejmowałam się tym, a chyba powinnam. Byliśmy daleko od wioski. Wiedziałam to, bo nasza wędrówka trwała już długi czas. Pomimo moich starań znów w mojej głowie pojawiła się ona — ciekawość. I pytania. Miliony pytań. Kłębiły się w głowie. Nie dawały spokoju. Przez pytania, na które nie potrawie odpowiedzieć mogą pojawić się obawy.Gdzie idziesz, Regan? Dlaczego z nim idziesz? Co pomyślą twoi rodzice? Czemu się na to zgodziłaś? Czy postąpiłaś słusznie?Stop. Żadnych pytań.
Kiedy już miałam coś powiedzieć, on odezwał się pierwszy.
- Boisz się?
- Bać się można sesji, ale przynajmniej są drugie terminy! – oznajmiłam z radością, jakby to była najlepsza wiadomość na świecie. Bo chyba była. - Ja się jedynie obawiam. No i nie wiem,gdzie jedziemy...
- Ja też nie, ale zaraz się dowiemy.
Spojrzałam na chłopaka, jednak w ciemności nie widać było jego twarzy. Niby jak mamy się tego dowiedzieć?
Mikey wyczytał to pytanie z moje twarzy (nadal nie wiem, jak to zrobił, było przecież ciemno. Może on rzeczywiście ma super moce?) i powiedział:- Zamknij oczy – nakazał.
- Po co? Przecież i tak jest ciemno.
- Lepiej mieć pewność, że nie oszukujesz.
Zawahałam się, ale wykonałam to zadanie. Nadal nie wiedziałam, co zamierzał zrobić. Po chwili chłopak podał mi coś do ręki. Była to cieniutka igła.
- Teraz wceluj igłą przed siebie.
Tak też zrobiłam. Poczułam, że igła przebiła się przez papier i otworzyłam oczy. Chłopak w ręku trzymał mapę Wielkiej Brytanii. Byłam pewna, że się uśmiecha.
- Byłaś kiedyś w Bath?
Skinęłam przecząco głową.
- Ja też nie. Słyszałem, że mają tam super baseny termalne.
- Nie wzięłam stroju kąpielowego.
- Witaj w klubie! W takim razie będziemy się kąpać nago – chłopak zaczął energicznie poruszać brwiami. - If you know what i mean.
- Po moim trupie, Michael – powiedziałam.
W tym samym momencie wybuchliśmy śmiechem. Śmiałam się tak głośno, że z oczu popłynęły mi łzy. Nie mogłam złapać oddechu do czasu, kiedy Michael wyraźnie się przeraził.
- Kurna.
- O co chodzi? – spytałam z niepokojem.
- Pociąg. Pięć minut! – krzyknął Michael i ruszył się do biegu.
Z początku nie wiedziałam, o co mu chodzi i stałam jak słup, dopóki nie krzyknął:
- Dalej Regan! Biegnij.
Ruszyłam pędem za nim, lecz byłam daleko w tyle.
Moja rada na nowy rok: Zamiast zamawiać pizze co każdy piątek lepiej spędzać ten czas aktywnie, bo potem dopadną cię po kolei...
Kolka.
Zadyszka.
I całkowity brak kondycji.Przez to, że w liceum nigdy nie chodziłam na biegi, mogę stracić przygodę życia. Zabawne. A wszyscy mówili, że lekcje Wychowania Fizycznego do niczego się nie przydają. Chwila. Nikt tak nie mówił. Mówiłam tak tylko ja. Z każdym pokonanym metrem nogi paliły coraz bardziej. Jakby wewnątrz moich nóg, ktoś porozrzucał gorący węgiel. Cała się paliłam, mimo że wszędzie dookoła było pełno lodowatego śniegu. Pot spływał się po mnie niczym woda spływająca z wodospadu. Słyszałam odgłos pociągu i kiedy chciałam już się zatrzymać i opaść z sił postanowiłam przyśpieszyć. Dobiegłam do Michaela i ramię w ramię biegliśmy do stacji kolejowej. W oddali zauważyłam pociąg. Stał na stacji, a ja zaczęłam lekko się uśmiechać, wiedząc, że zdarzę. Że oboje zdążymy. I właśnie w tym momencie kolej zaczęła ruszać.
Nie po to biegłam, by teraz nie zdążyć na ten powalony pociąg!
Kolej zaczęła przyśpieszać. I przyśpieszać... I przyśpieszać.
Michael ruszył sprintem i dobiegłszy do ostatnich drzwiczek, które nie były otwierane elektrycznie,złapał się za nie i... podawszy mi dłoń, wciągnął nas do wagonu.
Odetchnęłam. Nadal leżałam na starej i brudnej podłodze pociągu, próbując dojść do siebie. W całym wagonie nie było nikogo z wyjątkiem mnie i jego.- Dziękuje – szepnęłam.
Za to, że mnie zabrałeś.
Za to, że mnie wtedy złapałeś.
Za to, że sam beze mnie nie odjechałeś.- Drobiazg – odpowiedział, sapiąc głośniej ode mnie.
Wcale nie.
Wstałam z podłogi i razem z Michaelem usiedliśmy w jednym z przedziałów. Chłopak nadal głośno sapał.
- Wszystko w porządku? – zapytałam.
- Tak... Mam po prostu astmę.
Skinęłam głową na znak zrozumienia.
- I nietolerancje laktozy – dodał.
- Ja też mam nietolerancje...
- Laktozy?
- Głupoty – przyznałam całkiem poważnie. – Nie mogę długo przebywać z debilami, bo wtedy wybucham. Dziwne, że z tobą tak długo przeżyłam.
- Bardzo śmieszne – powiedział z ironią chłopak. – Choć z drugiej strony to musi być bardzo poważne schorzenie. Tyle na świecie idiotów.
- Na przykład ty – szepnęłam do siebie.
Mikey mimo wszystko to usłyszał.
- Cofnij to.
- Nie.
- W takim razie będzie kara! – krzyknął, rzucając się na mnie.
Zaczął mnie łaskotać po całym brzuchu. Zgięłam się w pół.
- Cofam to! – krzyczę przez śmiech – Stop! Przestań.
Chłopak momentalnie przestał mnie łaskotać i usiadł naprzeciwko mojego siedzenia. Wygrał walkę na łaskotki, ale jeszcze się na nim odegram.
Siedzieliśmy w ciszy i nie potrzebowaliśmy słów. To chyba było najlepsze. Zawsze, kiedy z kimś przebywałam i zapadała cisza, wydawała mi się bardzo niezręczna. Ale nie z nim. Z nim te cisze nie były straszne. Mogłabym milczeć godzinami w jego obecności. Chyba dlatego, że był taki bezpośredni. Miałam nadzieję, że zyskuję przyjaciela, albo przynajmniej fajnego kumpla.
CZYTASZ
Winter Love
Teen FictionRegan w niczym nie różni się od ciebie. Nie jest wysoką blondynką. Nie lubi imprezować i w żadnym wypadku nie jest obiektem westchnień wielu chłopców. Co roku przed świętami jeździ do Bibury - malowniczego miasteczka, z którego pochodzi. Nigdy nie...