Rozdział 6

201 26 5
                                    



26 grudnia 2016

Kac. Jedno słowo, które znaczy więcej niż tysiąc słów. Jeśli człowiek nigdy nie miał kaca, to nie zrozumie, że jest to kara za występki z poprzedniej nocy. Co ja gadam? Nie pamiętam nic z wczorajszej nocki. Możliwe, że zrobiłam jakieś straszne rzeczy typu zamach na Amerykę. Możliwe, że rozpętałam trzecią wojnę światową. Albo - co chyba najgorsze - zjadłam coś w tym niehigienicznym barze. Choroba żołądkowa i kac? Co za różnica? I tak od ranka miałam styczność z muszlą klozetową! Jednakże jeśli coś tam zjadłam, to obawiam się, że to spowoduje nieodwracalne zmiany w organizmie. Rozsiadłam się na łóżku i rozejrzałam dookoła.

W pokoju nie było Michaela, a z pewnością spał ze mną.

Dobra. Nie do końca o to mi chodziło. Nie spał ze mną tylko obok mnie w sąsiednim łóżku. Chyba... Rada na nowy rok: Upijaj się tylko wtedy, kiedy wiesz, że następnego dnia nie będziesz się zastanawiała czy nie przespałaś się z towarzyszem waszej wspólnej przygody.

Znów zebrało mi się na wymioty. Podbiegłam do łazienki i od razu zwymiotowałam, sprawiając, że w moim gardle pozostał nieprzyjemny smak i zapach. Nie miałam już czym wymiotować z wyjątkiem żółtego kwasu żołądkowego. Właśnie w tym żałosnym momencie do łazienki wtargnął rozpromieniony Michael.

- Co? Masz kaca? - zapytał z uśmiechem. - Chcesz na śniadanie trochę sera myszko?

- Myszko?

Kurde jest bardzo źle. Co ja najlepszego zrobiłam? On mnie nazywa myszką? Matka mnie zabije. Jest za młoda, by być babcią.

Pobladłam.

Chłopak, widząc moją minę, wyszczerzył się jeszcze bardziej.

- Tak mnie wczoraj nazywałaś, nie pamiętasz myszki Miki?

- Aaa no tak. Jasne już sobie przypomniałam.

Nic sobie nie przypomniałam. Taka prawda.

- A tak naprawdę to coś pamiętasz?

- Ciii mów ciszej głowa mi zaraz wybuchnie - złapałam się za głowę. - Pamiętam, że... No dobra. Nic nie pamiętam, ale chyba nie byłam aż tak pijana prawda?

- Dziewczyno! Ty zaczęłaś robić striptiz dla tych brodatych dziadków do piosenek Britney Spears. Ty udawałaś teletubisiów! Złapałaś za brodę jednego motocyklistę, krzycząc: Wio koniku! Gdyby nie ja to...

- A ty nie piłeś? - przerwałam.

- Piłem, ale ty w odróżnieniu od mnie byłaś upita!

- No dobra! Kapituluje. Wiem, że przesadziłam, ale też chciałam sprawdzić, jak to jest.

Chłopak popatrzył na mnie przez ułamek sekundy, a potem zapytał, wpatrując się gdzieś za okno:

- Naprawdę nic nie pamiętasz? Nic, a nic?

Oczy mu rozbłysły. Tak jakby miał nadzieję, że coś sobie przypomnę. Tymczasem ja jak najszybciej chciałam o tym zapomnieć.

- Nic - szepnęłam.

Mike spochmurniał. Był wyraźnie zasmucony. Tylko czym? Nabrałam powietrza, by w końcu coś powiedzieć, by zapytać czemu jest smutny, ale chłopak wyszedł z łazienki, pozostawiając mnie samą z sedesem. Doprowadziłam się do porządku. Ubrałam świeżą bieliznę i czyste ciuchy, a swoje ciemne brąz włosy pozostawiłam tak jak zawsze, czyli w wiecznym nieładzie. Nadal wyglądałam tragicznie. A no tak zapomniałam... Ja zawsze wyglądam tragicznie. Kiedy wyszłam z łazienki na malutkim stoliczku obok łóżek, zauważyłam przygotowane śniadanie przez Michaela. Wszystko w pokoju było malutkie. Wąskie łóżka, mała szafeczka na rzeczy podręczne i ten stary, drewniany stoliczek kiwający się co chwilę.

Winter LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz