Rozdział 3

2.3K 117 2
                                    

*SELLY*

Nic z tego. Nie ma co. Zaczynam tracić nadzieję. I bynajmniej bym ją straciła, gdyby nie list od Gandalf. Do teraz pamiętam jego treść;

Droga Selly!
Mam nadzieję, że ten list do Ciebie dotarł. Streszczę się. Chciałbym, abyś wzięła razem ze mną udział w pewnej niebezpiecznej przygodzie. Jeżeli się zgadzasz, przybądź 15 czerwca do Hobbitonu. Odszukaj drzwi z niebieskim znakiem. Liczę, że się zjawisz.
Gandalf Szary

PS. Jeśli dalej szukasz kuzyna, będzie na spotkaniu.

Po tym jak co przeczytałam uległ destrukcji. Niebezpieczna przygoda? Uuu, to coś dla mnie. Właściwie, to ja cały czas mam przygody i jestem na wyprawie, ale cicho.
To już dziś. Był już wieczór, kiedy byłam na miejscu. Wystarczyło teraz odszukać właściwych drzwi. Pewnie wszyscy już dotarli. Byłam zmęczona i nie dziwcie mi się. Ale wezmę udział w przygodzie. Jakbym się nie zgodziła, coś byłoby nie tak z moją głową. Otrzymałam słowa, że nie poddam się i nigdy nie dam się złapać. Mam nadzieję, że będą ze mnie dumni.
- To chyba tu- szepnęłam do mojej klaczy.
Zatrzymałem się patrząc na zielone drzwi. Na nich był znak w kształcie błękitnej błyskawicy, czy czegoś podobnego. Zeskoczyłam z konia podchodząc nie pewnie bliżej. Skądś znam to miejsce, tylko skąd?
Że środka usłyszałam jakiś gwar i głośny śmiech. Tak, to na pewno tu. Uderzyłam trzy razy w drzwi. Zrobiłam to z zaciśnięte pięści, bo nie miałam siły na zwykłe płukanie. Oparła się o framugę czekając. W środku zapadła cisza. Przestraszył się czy co? Po chwili usłyszałam szybkie kroki, aż w końcu ktoś łaskawie otworzył drzwi. A zrobił to wysoki starzec. Na mój widok rozluźnił lekko twarz i uśmiechnął się łagodnie
- Fałszywy alarm- powiedział
- Dobry wieczór Gandalfie- uśmiechnełam się słodko- Mam rozumieć, że to ja jestem tym fałszywym alarmem i mam sobie iść?
- Ależ skąd- zaprzeczył wypuszczając mnie.
Mocno go przytuliłam. Ja byłam trochę za niska i musiałam stanąć na palcach a on musiał się schylić.
- Selly?- spytał białowłosy krasnolud.
- Nie, święta Kunegunda- odpowiedziałam z ironią, by po chwili uśmiechnąć się szeroko- Balinie!
Rozłożyłam szeroko ramiona i przytuliłam go.
- Na mą brodę, jak ja Cię nie widziałem- powiedział puszczając mnie- Nie poznałem Cię!
- Twierdzisz, że się postarzałam?- spytałem z uniesionymi brwiami.
- No co ty!
Wybuchliśmy śmiechem. Zaczęłam się rozglądać. Aż z tłumu krasnoludów wyszła ta osoba, którą chciałam zobaczyć.
- Selly?- spytał.

Kolejny

Z jeszcze większym uśmiechem podbiegłam do niego U rzuciłam mu się na szyję. On przytulił mnie mocno kręcąc nami dookoła własnej osi.
- Nareszcie Cię znalazłam- szepnęłam mu do ucha.
Nastała radosna atmosfera. Z wielkim bananem na ustach wstałam się z każdym krasnoludem po kolei. Nawet Gloin i Dwalin dali się przytulić.
- Selly!- zawołał nagle Gandalf- Mam coś dla Ciebie.
Mówiąc to wyciągnął spod szaty podłużne pudełko.
- Nareszcie!- zawołałam podchodząc bliżej.
Czarodziej spojrzał na mnie z wyrzutem. Przesłała mu buziaki w powietrzu i otworzyłam pudełko. W środku była drewniany różdżka. Poprosiłam Gandalfa by zrobił mi nową bo tamtą mi zniszczyła jakąś kreatura.
- Dzięki- szepnęłam przytulając to.
Kiedy spojrzałam w bok, zobaczyłam osobę, której w ogóle się nie spodziewałam. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, podobne jak on na mnie.
- To ty?- spytaliśmy siebie równocześnie.
- Cześć- u śmiechnęłam się. Wiedziałam, że skądś kojarzę to miejsce!
- Znacie się?- spytał zdziwiony Gandalf.
- Tak jakby- odpowiedzieliśmy.
Krasnoludy zaczęły wracać do jadalni, pod pretekstem, że trzeba posprzątać. Byli już w połowie drogi, kiedy rozległ się kolejne walenie do drzwi. Wszyscy zamarli. To ON. Nie było wątpliwości.
Podczas gdy reszta wróciła do drzwi ja niezauważalnie wycofała się do wspomnianego pomieszczenia. Ktoś tu mówił o sprzątaniu. To po pierwsze, a po drugie na razie nie marzę o spotkaniu się z Dębową Tarczą twarzą w twarz. On jest taki... Kursie kobieto! Ogarnij się! To przecież król... książę.. Wszystko jedno! Jest z królewskiej rodziny. Jak pomyślę co mu powiedziałam kilkanaście lat temu, nim smok zaakatował Erebor to robi mi się źle. Boże, co on teraz sobie o mnie pomyśli. Powiem tak, wpadłam jak śliwka w kompot.
Posprzątałam czyste naczynia ze stołu a za to zapłaciłam na nim świeczki. Gotując coś w garnku i wodę na herbatę w kuchni, zaczęłam się zastanawiać. Jak teraz wygląda? Zmienił się? Czy w ogóle mnie jeszcze pamięta?
Nalałam zupy do miski i zawiodłam do jadalni. Wróciłam jeszcze by zalać wrzątkiem melisę. Dla mnie. Kiedy wyszłam z kuchni krasnoludy już zajęli miejsca przy stole. Poszłam w ich ślady spadając obok Bofura po lewej stronie dowódcy. Z pochyloną głową mogłam mu się dyskretnie przyjrzeć. Prawie nic się nie zmienił; wciąż czarne, lekko falowane włosy długie do ramion, zarost, morskie oczy, potężną sylwetka. Muszę przyznać, jest boski.
Lekko się zarumieniłam na to stwierdzenie.
- Siostra, masz problemy z nerwami- spytał z kpiną Bofur.
Spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami.
- Minęło dopiero kilka minut a ty już zaczynasz mnie denerwować.
- Może więcej melisy?
- Udław się- burknęłam.
(Ale mimo to kocham tego wariata)
- A tak szczerze?- spytał szeptem Dori.
- Jak nie wypiję melisy i nie zasnę to jutro nie tylko dla mnie ale i dla Was może to się źle skończyć.
To prawda. Każdej nocy nie mogę zasnąć, bo śnią mi się koszmary. I rano wyglądam jak nie powiem co.
- Jakie wieści po spotkaniu w Ered Luin? Wszyscy przybyli?- spytał Balin.
Thorin pokiwał głową.
- Że wszystkich siedmiu królestw- dodał.
- Co rzekły krasnoludy w Żelaznych Wzgórz? Czy Dáin jest z nami?- Do rozmowy dołączył się Dwalin.
Nad krasnoludem zawisła ciemna chmura.
- Nie pomogą nam- powiedział ponuro- Powiedzieli, że to nasza wyprawa i tylko nasza.
Między krasnoludami rozległ się szmer. Siedzę cicho w kącie i udaje, że mnie nie ma.
- Jaką wyprawa?- wtrącił się Hobbit.
- Bilbo mój drogi druhu, mogę Cię prosić o więcej światła?- zapytał Gandalf z lekkim uśmiechem. Niziołek skinął głową odchodząc- Daleko na wschodzie, za górami i rzekami, za lasami i pustkowiami, wznosi się niedostępny szczyt- wskazał palcem na mapie, którą właśnie rozłożył.
- Samotna.. Góra- przeczytał Bilbo z zasłoną świecą w dłoni
- Oni odczytał znaki, a znaki mówią, że już czas- Gloin przebiegł wzrokiem po zgromadzonych.
- Widziano kruki, które stąd ani wracały na Górę, jak w przepowieni- odezwał się siwowłosy krasnolud- Gdy dawne ptaki wrócą na Erebor przyjdzie kres władzy bestii.
Hobbit, który szukał czegoś na półce zamarł w miejscu a potem odwrócił się od nas.
- Jakiej.. bestii?- wyjakł przestraszony.
- Bestii- powtórzyła za nim z uniesionymi brwiami trzymając w dłoniach już pusty kubek.
- Tak mówimy i Smaugu Straszliwym. To pierwsza i najgorsza plaga naszej Ery- wyjaśnił nam Bofur paląc fajkę- Ziejący ogniem smok. Zęby jak brzytwa, szpony jak stalowe haki. Bardzo Łazy na cenne metale...
- Tak, wiem co to jest smok- przerwaliśmy mu jednocześnie.
- No to po co się pytasz?- spytali mnie.
- Nie no, po prostu co kilka lat podjezdzalam pod Samotną Górę. Myślałam, że mówicie o jeszcze innej bestii, która udała mojej uwadze co się rzadko zdarza...
- Ale jak to?!- zawołała krasnoludy chórem.
- Co jak to?- spytałam robiąc wielkie oczy.
- Byłaś pod Górą? I niebałaś się?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie boję się! Władzę mu stał mojego miecza prosto w zadek!- zawołał Ori wstając.
Wszyscy zaś miało się.
- Siadaj!- zezłościł się Dori.
- To byłoby trudne nawet dla całej armii- zauważył Balin, kiedy wszyscy ucichli- A jest nas tylko trzynastu. Ani silnych, ani bystrych.
Krasnoludy zaczęły mówić wszystkie naraz najwyraźniej niezgadzający się z opinią Balina.
- Oj no nie wiem Bofur- zasmiałam się za co dostałam w ramie a on oberwał ode mnie z łokcia.
- Może i jest nas niewielu, ale umiemy walczyć. Jak tu siedzimy, co do krasnoluda!- zawołał Fili uderzając pięścią w blat.
- Pamiętajcie, że mamy czarodzieja w naszej kompani. Gandalf pewnie zabił już setki smoków.
- Och, ja bym tak nie powiedział- zaprzeczył.
- No więc ile?- spytał Dori.
- Co...?
- No ile tych smoków zabiłeś?
Nawet Thorin spojrzał na niego z zaciekawieniem.
Hmm, nie wiem czemu, ale Gandalf chyba zakrztusił się dymem.
- Ile ich było?! Odpowiedź!- i nagle zaczęli krzyczeć wszyscy naraz.
Westchnęłam ciężko przywracając teatralnej oczami. Faceci. Pan Baggins próbował ich uspokoić, ale coś mu niewychodziło. Po chwili Thorin wstał krzycząc coś po krasnoludzku, od razu zapadła cisza. To fascynujące.
- Skoro my podjęliśmy znaki myślicie, że inni ich nie podjęli?! Zaczęły krążyć plotki, a smoka Samuga nie widziano od sześciu dekad (czyli 60 lat, dla niewiedzących). Wszyscy zaczynają spoglądać w stronę Góry. Zastanawiać się, myśleć, ważyć ryzyko. Być może już nikt nie pilnuje bogactwa naszego ludu. Mamy czekać aż ktoś zagranie to co należy do nas, czy może spróbujemy odzyskać Erebor?!
Rozległy się głośne wiaty.
- Główna brama jest zamknięta. Nie ma sposobu by się tam dostać- zespół radosną atmosferę białowłosy krasnolud.
- To, mój drogi Balinie, nie do końca prawda - Gandalf obrócił parę razy palcami, w których po chwili pojawił się czarny, mosiężny klucz.
- Skąd go Masz?- spytał Thorin patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Dostałem go od Twojego ojca Traina. Na przechowanie.- uśmiechnął się lekko.- Oddaje go tobie- przekazał go krasnoludów.
- Jeśli jest klucz, muszą być drzwi- Fili zmarszczył brwi.
Czarodziej pokiwał głową.
- Te urny mówią o ukrytym przejściu do niższych sal- wskazał wąskim końcem swej fajki na kilka rzędów run po lewej stronie mapy.
- Jest drugie wejście- powiedział Kili z wielkim bananem na twarzy.
- Tak, o ile je znajdziemy, bo zamknięte drzwi są niewidzialne. Odpowiedź kryje się gdzieś tutaj. Ja nie potrafię jej odczytać, lecz są inni w Śródziemiu, którzy potrafią- spojrzał na Thorina dobrze wiedząc, że nie przepada on za istotami tej rasy- Zadanie o którym myślę wymagać będzie wielkiej zręczności i równie wielkiej odwagi, jeśli będziemy ostrożni i sprytni powinno się udać- uśmiechnął się ciepło.
- Stąd potrzebny włamywacz- powiedział Ori jakby go olśniło.
- Tak i to dobry. Prawdziwy fachowiec- wtrącił się nic nie świadom Bilbo.
Nie wiem czemu ale zaczęłam cicho chichotać. Hobbit spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- A ty?- spytałam wreszcie.
Bilbo obejrzał się za siebie i wpadł na myśl że to pytanie mogło być skierowane do niego.
- Ja?- zdziwił się
- Nie, ja- powiedziałam sarkastycznie.
- Ale co ja?
- Ha! Mówi że z niego fachowiec- przekręcił Oin od razu uśmiechając się szeroko.
- Ja? Ja nie jestem włamywacze! Nic nigdy nikomu nie ukradłem- zaprzeczył malec natychmiastowo.
- Z przykrością zgodzę się z panem Bagginsem. Nie nadaje się na włamywacza- westchnął Balin.
Nie mogę w to uwierzyć ale po raz pierwszy zaczęłam się przysłuchiwać tej rozmowie.
- Tak. Dzikie kraje to nie miejsce dla kogoś, kto nie umie walczyć i sam o siebie zadbać- dodał z pomrukiem Dwalin.
Między krasnoludami przebiegł szmer który szybko zmienił się w dyskusję. Natomiast w mojej głowie zapaliła się lampka. Miałam genialny plan i to tak genialny że aż genialny. Dobra przyznaje trochę dziwnie to zabrzmiało.
Gwar który nastał natychmiast przerwał Gandalf wstając.
- Dość! Skoro mówię że Pan Baggins jest włamywaczem to znaczy że jest. Hobbity są nadzwycajnie zwinne i szybko potrafią przedrzeć się niezauważalnie kiedy tylko zechcą. Dodatkowo wiemy że smok jest wyczulony na zapach krasnoludów lecz zapach Hobbita jest mu zupełnie obcy co dajr nsm duż przewagę.- Bilbo chciał mu przerwać co mu nie wyszło. Gandalf usiadł zwracając się do Thorina- Prosiłeś bym wybrał 14. Wybrałem Pana Bagginsa. Wart jest więcej niż sugeruje jego postu ta. Może się przydać bardziej niż sądzicie... niż on sam sądzi- miną Hobbita była bezcenna- powinieneś mi zaufać.- dodał cicho.
Na twarzy Thorina zawitała wahania widoczne gołym okiem. Siedział i zastanawiał się czy to dobry pomysł. Uważał, że Pan Baggins będzie tylko zbędny balastem przy ich podróży. Ja się modliłam by się zgodził bym mogła wcielić swój plan w życie. Wtedy mu szczęka opadnie.
- Dobrze będzie jak chcesz- odetchnęłam w duchu- Balinie daj mu kontrakt.
Białowłost wstał wyciągnął z kieszeni płaszcza poskładany kilka razy pergamin.
- Zwykle klauzury, warunki rozliczania podatków, czas pracy, wynagrodzenie, kwestie pogrzebu itd.- wyciągnął w jego stronę rękę.
Thorin wziął umowę i z totalnym brakiem szacunku wepchnął umowę Hobbitowi oriętalnie do rąk.
- Kwestie pogrzebu?- powtórzył mając nadzieję że to tylko żart.
Odszedł parę kroków rozwijając kontrakt. Kartka sięgała do ziemi. Westchnął ciężko i zabrał się za czytanie.
- Dla Ciebie też mam- zwrócił się do mnie Balin i podał mi pergamin.
Spojrzałam na niego spode łba niechętnie biorąc kartkę. Nie chcąc tracić cZasu przeczytałam to szybko jak oka mgnieie. To znaczy nie przeczytałam tylko przejrzałam.
- Nie podpisuje- oznajmiła składając go z powrotem.
- DlacZego?- zdziwił się Thorin.
- Bo to JA mam dla Was umówę- mówiąc to podałam im moją kartkę.
KRASNOLUD i czarodziej spojrzeli na mnie niepewnie i zabrali się za czytanie.
- Co ty tam napisałaś?- spytał nie kto inny jak dociekliwy Bofur.
- Zaraz się dowiesz.
- Nie! Nie możemy tego podpisać!- zawołali jednocześnie Thorin i Gandalf.
- DlacZego?
- Ty już wiesz dlaczego- obudził się Gandalf.
- Jak chcecie o tym dyskutować to nie przy światkach- warknęłam poirytowana.
- ''Gotówka po wykonaniu, maksymalnie jedna czternasta udziału''- przeczytał Bilbo-Ehh.. ''Kompania nie odpowiada za odniesione rany i obrażenia całości lub części ciała w tym... rany cięte?''
Wszyscy na niego spojrzeli.
- ''Wypatroszenie?... Zwęglenie?''
- Jak smok chuchnie to kosteczka nie zostanie- powiedział Bofur całkiem swobodnie.
- Wszystko dobrze?- spytał Balin widząc zdenerwowanie Hobbita.
- Tak, tylko trochę mi słabo...
- To taki pięć na skrzydłach- kontynuował Bofur z cwaniackim uśmiechem.
- Bofur...- chciałam mu przerwać bo wiedziałam, że nie skończy się to dobrze.
- Duszno tu...
- Błysk ognia, straszny ból i puff zostaje z Ciebie kupka popiołu...
- Bofur!- prawie się na niego wydarłam.
- No co?
Obserwowałam reakcje Bilba. Stał nieruchomo z papierem w dłoni.
- Nie...- powiedział i runą jak długi.
Rozległ się chichot. Spojrzałam w Bofurem z wściekłością, wstałam i wyszłam. Odchodząc słyszałam jeszcze głos Gandalfa;
- Jak ty coś powiesz...

Przepraszam za błędy!!!

(Nie)zwykła PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz