Przeciera dłonią oczy. Spogląda na zegarek. Jest ta sama godzina co zawsze. Od trzech lat, codziennie, budzi się równo o drugiej trzydzieści siedem. Bez powodu? Nie. Właśnie o tej godzinie to się stało. Właśnie o tej godzinie oba ich serca zostały złamane. Przez o jedną kolejkę za dużo, przez jedno słowo za dużo, przez jeden gest za dużo... Przez posunięcie się za daleko.
Louis powoli podnosi się i na wpół leżąc rozgląda po, okrytym jeszcze mrokiem pomieszczeniu. Właściwe... Dopiero co nadeszła noc. Prawda?
Przeczesuje dłonią ciemnobrązowe włosy i badając całą pościel oraz przestrzeń pod poduszką, szuka komórki. Nie mogła spaść. Dbał o to, by nie dochodziło do takich sytuacji. Dbał o ten telefon, bo było w nim wszystko co najważniejsze. Począwszy od zdjęć z ukochanym, kończąc na wszystkich ich wspólnych wiadomościach. Co z tego, że znał numer Harrego na pamięć? Zresztą, kto wie, może już go zmienił? Nie ważne. Musiał mieć nadzieję, że nie, a ten telefon był po prostu zbyt ważny by go stracić.
W końcu urządzenie się znalazło. Dziwnym trafem leżało w szufladzie (jeśli ten mebel można tak nazwać) szafki nocnej.
Chłopak powoli i z precyzją wybiera numer - pierwszy już - na liście kontaktów. Bierze dwa głębsze wdechy, martwiąc się, że tym razem usłyszy "Hej", ale tak nie jest. Nigdy tak nie było i nie miało być, bo możliwe, że Harry Styles nie był w stanie wybaczyć. Może nie był? Ale był w stanie odezwać się w funkcji sekretarki "Hej, um, nagraj się, najlepiej zaśpiewaj dla mnie". Lou uśmiecha się do brzegu białej pościeli i ponownie wzdychając zaczyna.
"Hello z drugiej strony" mówi pewnie, poprawiając swoją pozycję "Słuchaj, bo..." zacina się na chwilę, zaciskając usta w wąską linię. Powiedzenie tego, chodź było już kiedyś powtarzane, nadal jest tak trudne jak może się wydawać, że nie jest. W końcu kolejne słowo wychodzi z jego ust "Jest noc, więc to po części wyjaśnia dlaczego nie odbierasz, reszta to zapewne czysta nienawiść do mojej osoby, wiem to. Ale... Dzwoniłem już wiele razy by ci powiedzieć" w kącikach jego oczu pojawiają się łzy i już po chwili zaczynają wyznaczać, -każda po kolei - ścieżkę na jego policzkach. "Przepraszam za wszystko co zrobiłem" szlocha "Ale kiedy dzwonię... Kiedy staram się dzwonić i przepraszać, ty nie wydajesz się być w domu... Albo po prostu nie chcesz więcej słyszeć mojego głosu" kończy, ukrywając twarz w dłoniach, bo zdaję sobie sprawę, że właśnie taka jest prawda. Słychać tylko dźwięk urwanego połączenia._______________________
Prosz... I przepraszam, że krzywdzę Louisa, ale no...