Rozdział I

208 25 9
                                    

Ściągnęłam kaptur i sprawnym skokiem wskoczyłam na przystanek ,by schować się przed okropną ulewą. Wątpię żeby taka pogada wróżyła coś dobrego. Chciałam zrobić Calumowi małą niespodziankę. Ostatnio coraz częściej się kłócimy, już nic nie jest tak jak kiedyś, już mu tak nie zależy. Spędzamy ze sobą coraz mniej czasu, on jest zazdrosny i coraz bardziej na wszystko przewrażliwiony.
Nareszcie podjechał mój autobus, który i tak spóźnił się z jakieś 10 minut. Wchodząc poczułam wibracje telefonu, szczerze liczyłam na to że napiszę Calum ,bo dawno nie dostawałam od niego jakich kolwiek smsów.

Lukey:

Tylko się nie po zabijajcie.

Momentalnie uśmiechnęłam się i wrzuciłam telefon do kieszeni. Luke był osobą ,między innymi o, którą Calum był zazdrosny , ale to właśnie jemu mogłam powiedzieć wszystko. Traktowałam go tylko jako przyjaciela, miałam w nim wielkie wsparcie ZAWSZE mogłam na niego liczyć.
Obserwowałam drogę którą dobrze znałam. Spacerowaliśmy tutaj często, zabierał mnie w tedy na nasze ulubione lody.
Wysiadłam z autobusu, wpadając prosto w kałuże. Z powrotem ubrałam na głowę kaptur, przejmując wszystkie cechy nie jakiej ninja. Zaledwie kilka kroków od przystanku znajdowało się przytulne mieszkanko Caluma. Przyspieszyłam krok , a na schodach skakałam jak kózka. Przed drzwiami zastanawiałam się czy zapukać czy wejść od razu. Odruchowo zapukałam w drzwi kilka razy. Po kilku sekundach zapukałam znowu, gdy usłyszałam ponure "zaraz" uśmiechnęłam się sama do siebie. Słyszałam ciche, lecz coraz głośniejsze kroki , a potem gwałtowne szarpnięcie za klamkę.
W progu drzwi zobaczyłam Caluma, patrzeliśmy się na siebie przez dobrą chwile czasu. Zlustrowałam go kilka razy zatrzymując się na gołym torsie chłopaka, potem już dłużej nie czekałam i rzuciłam mu się w ramiona.

-Przepraszam- szepnęłam mu prosto do ucha, na co on od razu mnie silnie objął.

Jeszcze w jego objęciach zrobiliśmy kilka kroków do tyłu, oddalając się od zimnej klatki schodowej.
Usiadłam na kanapie, na której najważniej spał, bo był tam koc i mała poduszka.

-Myślałem że się obraziłaś- powiedział szorstko po czym zamknął drzwi i zrobił kilka kroków do przodu

Gdybym powiedziała "tak byłam cholernie zła" rozpętała bym jeszcze jedną wojnę domową, a tego chyba byśmy nie chcieli.

-Usiądź koło mnie- moja barwa głosu się nie zmieniała, cały czas próbowałam wywrzeć na nim jakieś puste uczucie.

-Może po prostu o tym wszystkim zapomnijmy- chwycił mnie za rękę.

Biegałam wzrokiem po pokoju, wiedziałam że teraz patrzał by mi prosto w moje tęczówki. Kiwnęłam głową na tak i wyciągnęłam z kieszeni telefon ,który nie pozwalał mi oprzeć się o tors chłopaka.

-A tęskniłeś troszkę za mną- uśmiechnęłam się na poprawę atmosfery

-Tak troszkę- pokazał na palcach po czym się zaśmiał- będziemy musieli to odrobić hmm ?

Położył się lekko na moje ciało i zaczął nakładać na moją szyję ciepłe, przyjemne pocałunki. Nie sądziłam że sytuacja obróci się aż o 180 stopni ,w tak krótkim czasie.

-Tak, ale chciałam jeszcze porozmawiać. Dlaczego się nie odzywałeś tak długo ? - zapytałam, a chłopak nie przestał mnie całować co zaczynało mnie powoli irytować - Calum ?!

Chłopak wstał ze mnie i chwycił mój telefon, który właśnie zawibował. SMS był powodem dla, którego może coś i by się wyjaśniło.
Przeczytał wiadomość i z kamienną twarzą podał mi telefon.

Lukey:

Czemu nie piszesz ?
Pamiętaj że dziś mamy się spotkać :**

-Właśnie o to mi chodziło rozumiesz ! - krzyknął i zaczął gestykulować każde słowo- O tego dupka! Nie rozumiesz że on to robi specjalnie ?!

-Przecież to tylko przyjaciel- wtrąciłam łagodnie

-Przyjaciel, którego traktujesz lepiej niż mnie ! -rzucił poduszką, która poleciała gdzieś za mnie

-Mam tego dosyć ! Najlepiej zakaż mi wychodzić z domu bo tam też są inni chłopacy! - wstałam ze łzami w oczach ,chodź bardziej gotowała się we mnie złość niż smutek.

Podeszłam szybko do drzwi i za nim chwyciłam klamkę i wybiegłam zła z mieszkanie, spojrzałam się na niego licząc na cokolwiek. Chciałabym żeby to on raz powiedział przepraszam.

-No proszę idź do niego, droga wolna !!- wrzasnął

Wybiegłam z głośnym trzaskiem drzwi. Biegam do przodu w tym cholernym deszczu. Jeśli jakiś człowiek stanął by mi teraz na drodze mogło by to się skończyć dla niego źle. Był duży ruch na drodze, a ja im dużej stałam na światłach tym bardziej się denerwowałam. Wychyliłam nogę na pasy i przeszłam kilka metrów na czerwonym świetle. Samochody trąbiły, a ja odwróciłam głowę by spojrzeć w stronę pojazdów. Światła były oślepiające i nawet nie mogłam sobie wyobrazić momentu kiedy zostałam potrącona przez samochód. Jedyne co poczułam i widziałam to silny upadek na mokry asfalt.

Calum :

Ubrałem szarą bluzę i wysunąłem czarne nike'i. Chwyciłem jej telefon i wszedłem z mieszkania. Może jeszcze gdzieś ją złapie i przeproszę, zawsze muszę wszystko spieszyć. Przestałem doceniać to co było w moim życiu najważniejsze, mam nadzieje że będzie jeszcze przez dłuższy czas.

Słyszałem głośny sygnał karetki, a z daleka widziałem ludzi pochylonych nad leżącym ciałem.
Zbliżając się do miejsca wypadku zwalniałem krok, nie chciałem potwierdzić swoich podejrzeń.

-Emma ?!- pobiegłem do leżącej dziewczyny

Wokół było jedno wielkie zamieszanie. Ludzie prosili mnie żebym odszedł, pytali mi się kim jestem. Widok Emma'y praktycznie całej obdartej i we krwi mnie sparaliżował.

-Mogę jechać z wami ? Muszę z nią teraz być - zapytałem z łamiącycm się głosem ratownika medycznego
Kiwnął głową na tak, a następnie zabrał z resztą dziewczynę na noszach.
Chwila w , której Emma została podłączona do kroplówki była najgorsza. Serce pękło mi na tysiąc malutkich kawałków , a cholerne "pi pi pi" coraz bardziej się wydarzyło.
Chwyciłem ją za rękę i przed wyjściem z karetki przepraszałem ją za wszystko, bo wiem że była to tylko i wyłącznie moja wina.

* * * * * *

Siedziałem na pustym i ponurym korytarzu, czekając na jakiekolwiek informacje. Co prawda Em leżała już bezpiecznie na szpitalnym łóżku, ale wiem że nie było dobrze. Nigdy nie jest dobrze, kiedy lekarze nic nie mówią.
Zacząłem nerwowo chodzić po sali, po czym chciałem sprawdzić o co chodzi z tym całym Luke'iem.
Czytając większość sms'ów nie było tam mowy o zdradzie, ale jak zawsze musiałem zrobić wielką aferę. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, mocno bym ją przytulił i nigdy nie puścił. Nie biorę nawet pod uwagę tego że mogło jej nie być przy mnie.
Z pokoju wyszedł jeden z lekarzy, który kręcił się przy łóżku dziewczyny. Podszedłem do niego i złapałem go za ramię.

-Co z nią ? - zapytałem niepokojąco -chyba nie umiera? żyję, nie zostawi mnie? nie odejdzie? prawda? -im dłużej lekarz milczał ,tym bardziej się denerwowałem o swój skarb.

-Jeśli chodzi o życie to wszystko w porządku, dziewczyna nie umiera- spojrzał na mnie z wyraźnym współczuciem w oczach- straciła ona pamięć, ma amnezję ...

Po stwierdzeniu lekarza, sparaliżował mnie zimny dreszcz. Nie wiedziałem co się ze mną dzieję, chciałem rozpłakać się jak małe dziecko.

* * * * *

Zapraszam was do czytania "One last time" mam nadzieje że wam się spodoba i z niecierpliwością będziecie czekać na następne rozdziały.

Jeśli ci się spodobało zostaw gwiazdkę lub komentarz.
Bardzoooo to motywuje ♥

One last time | C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz