- Zoey czy możesz się tak nie tłuc ? Przypominam ci, że to moje mieszkanie , a z tego co wiem ty nie jesteś tu zameldowana. - zaśmiała się.
- Oj no csii, przecież to niechcący. - powiedziałam ponuro.
- Co się stało młoda? - zapytali równocześnie z Leonem, jej chłopakiem.
- Tatuś się stał. - usiadłam na blacie. - Nie chce oddać mi firmy. - No ale dlaczego przecież wszystko było uzgodnione.- Leon podrapał się po brodzie.- Papiery spisane i tak dalej.
- Podpisane, tylko tyle, że nie te najważniejsze. Bez tych nici. Wymyśla sobie jakieś głupie warunki. Całkowicie mu się poprzewracało pod tą szarą czupryną. - gestykulowałam rękoma.
- Jakie warunki?- zapytała Diana. - Mam wyjść za mąż w przeciągu najbliższego miesiąca. - odpowiedziałam jej zniesmaczona.
- No ale jak to ? Przecież ty nigdy nie miałaś nawet chłopaka, a masz dwadzieścia cztery lata. - była zaskoczona. - Tom za tobą rok latał, a ty się z nim nawet na kawę nie umówiłaś!
- Związki to same problemy, poza tym chłopacy śmierdzą. - zmarszczyłam nos.
Oboje zaśmiali się na mój komentarz.
- Ja naprawdę nie wiem czy to zadanie jest wykonalne. - powiedział Leon. - Jesteś piękna, mądra, ale uparta jak osioł. Kiedy się nie odzywasz i czarujesz swoim pięknem jest ok, ale zaczynasz się z kimś kłócić to strach obok stać.
- Po prostu zawsze mam rację. - przewróciłam oczami.
- Ostatnio nie miałaś. - popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Nieprawda. Miałam rację i dobrze o tym wiesz, zaraz mogę ci wszystko wytłumaczyć. On w cholerę był niebieski nie zielony! - wkurzył mnie.
Dziwnie się na mnie popatrzyli i zaczęli się śmiać.
- Kochanie o tym właśnie mówię. - powiedziała moja przyjaciółka.
- Nie jestem uparta tylko po prostu nie lubię jak inni mają rację. - założyłam ręce na piersi.
- Czyli, że jesteś uparta. - powiedział.
- Wcale, że nie .... - zaczęłam się tłumaczyć.
- Jakieś cechy szczególne twojego nowego męża? - zapytała Diana, a pytając o męża nakreśliła w powietrzu znak cudzysłowia.
- Brązowe loki. - odpowiedziałam pewnie.
- Tylko tyle, wiesz jeszcze wiek, jakieś zachowania czy coś takiego, cechy charakteru. - była zdziwiona, że powiedziałam tylko to.
- Nie. - pokręciłam głową. - Tylko brązowe loczki.
- No to będzie ciężko. Nawet jeśli znajdziecie kandydata idealnego to wątpię, że ożeni się z tobą po miesiącu, jeśli w ogóle ożeni się z tobą kiedykolwiek. - pokazał mi język.
- Najwyżej go przekupię. - odparłam prosto .
- Kochanie proszę pamiętaj, że nie wszystko jest na sprzedaż...
CZYTASZ
(Not) For sale.
Fanfiction-Jak to szukasz męża? - zapytała zdziwiona. - No tak o, po prostu. - wzruszyłam ramionami. - Na teraz, zaraz? - dopytywała. - Na pojutrze. - odpowiedziałam prosto. - Muszę mieć tą firmę. - Musi być jakiś szczególny? - uśmiechnęła się delikatnie...