seven

48 5 0
                                    

Wracając do mojego mieszkania, na parkingu przed apartamentem zobaczyłam Darcy siedząca na schodach. A dzisiaj mamy wyjątkowo chłodny dzień. Zapomniałam o niej. Dobrze, że nie mam swoich dzieci. Ja się po prostu nie nadaję do takich rzeczy. Zrobiło mi się smutno. Tyle osób ją zawiodło, a ja byłam kolejną, która jej tego dokładała. Usiadłam obok niej, a mała spięła się wyczuwając moją obecność.
- Przepraszam. - po prostu czułam, że muszę to powiedzieć. Wiem co czuła. Bycie niekochanym jako dziecko to najgorsze co może być.
Skinęła delikatnie głową, a jej ciało zatrzęsło się od szlochu.
- Przepraszam, że tu przyszłam. Ja po prostu nie mam gdzie iść. Tam będzie znowu mama z jakimś panem i wódką. Ten ostatni mnie uderzył tak mocno i mnie bolało. Lubię z Tobą siedzieć, jesteś miła. - cały czas patrzyła mi w oczy.
Nie wiem co mną kierowało, delikatnie wsunęłam ją na moje kolana. Objęła mnie swoimi drobnymi rączkami i wtuliła się mocniej.
- Kocham Cię. - usłyszałam szept przy uchu, a po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Skąd masz plecak? - wskazałam palcem na mały, czarny i zniszczony przedmiot.
- Byłam w domu, ale wzięłam tylko to, bo był ten pan, a on był bardzo zły. - szeptała.
Podniosłam się z Darcy na rękach, a w drugą wzięłam jej plecak. Odblokowałam drzwi, a mała przytuliła się do mnie niczym małpka.
Kiedy weszłyśmy do mieszkania dziewczynka od razu zdjęła kurtkę i buty, i zakopała się w grubym kocu, który leżał na oparciu kanapy.
- Darcy ... - podeszłam do niej i kucnęłam tak, że moja twarz była na poziomie jej. - Pokażesz mi gdzie ten pan cię uderzył.
Dziewczynka podwinęła koszulkę, a moim oczom ukazała się połowa brzucha, która była cała sina.
- Bardzo cię boli? Bili cię wcześniej? - jak to jest, że małe,niewinne dzieci spotykają takie nieszczęścia? Świat jest okrutny.
- Idzie się przyzwyczaić. - powiedziała. - Mama czasami mnie biła, ale nigdy tak mocno.
Spuściła wzrok. Delikatnie posmarowałam jej ranę na brzuchu. I pocałowałam czoło.
- Głodna jesteś no nie ? - zapytałam.
- A masz pizze?-mała ożywiła się natychmiast.
Otworzyłam lodówkę, niestety zobaczyłam tam tylko światło. W domu było tylko pudełko herbaty i mnóstwo kawy.
- Mogę ci zrobić herbaty,a później pójdziemy na zakupy, bo nie mam nic w lodówce. - powiedziałam.
- Dobra. Jedną łyżeczkę cukru. - krzyknęła. - A pomożesz mi w lekcjach. Znaczy rozumiem jak nie masz czasu czy coś ... - zaczęła nawijać.
- Pomogę.- postawiłam przed nią herbatę.
Darcy przyniosła plecak i wyciągnęła parę zeszytów i książek. W niecałą godzinę zrobiłyśmy wszystko.
Było około 21, a jak dla takiej dziewczynki było późno na zakupy, ale nie chciałam jej samej zostawiać. Chwilę później byłyśmy w Tesco. Wkładałam do koszyka wszystkie potrzebne produkty. Najwięcej było pizzy i mrożonek, no ale cóż tak jest gdy nie potrafi się gotować.
Szukałam wzrokiem Darcy, lecz nie mogłam jej znaleźć. Po chwili zobaczyłam te jej brązowe włoski. Dziewczynka stała i jak zaczarowana wpatrywała się w dział ze słodyczami.
- Możesz sobie wybrać dwie rzeczy. - powiedziałam do niej. - Będę w następnym dziale ok?
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - powiedziała i szczęśliwa weszła w alejkę.
Szukałam makaronu, niestety moją uwagę przykuły zielone tęczówki. Chciałam się ewakuować, ale było za późno.
- Proszę, proszę, widzisz Zoey to chyba przeznaczenie. - zaśmiał się. - Co ty armię masz w domu?
Spojrzał na mój wypchany wózek.
- Tobie niewiele do szczęścia trzeba. - w jego wózku była czekolada i paczka prezerwatyw. Typowo.
- Ślicznie wyglądasz. Jak zawsze. - spojrzał na mnie.
- Jutro też masz zamiar mnie nachodzić? - zapytałam kpiarsko. - Pewnie tak. Mam zamiar nachodzić cię do końca życia. - odpowiedział. - Pewnie już Ci się śnię kochanie.
- Tak. - jego oczy zaświeciły się. - Ostatnio często mam koszmary.
- Zoey już mam. - w naszym kierunku biegła Darcy. - Tylko nie wiem którą.
Pokazała na dwie czekolady; mleczną i orzechową.
- Weź obie. - mała przytuliła się do moich nóg i cicho podziękowała wrzucając słodkości do wózka.
- A co to za piękny skrzat. - usłyszałam głos Harrego, a mała schowała się za mną.
- Nie bój się go mała. On tylko tak strasznie wygląda. - powiedziałam głośno.
- Skąd ty ją masz. - Nawiązał do Darcy. - Na ulicy znalazłaś taką ślicznotkę?
Zaśmiał się dźwięcznie, myśląc, że to zabawne. A wcale takie nie było.
- Ciebie znaleźli na ulicy. - rzuciłam w jego stronę. - Harry proszę poznaj moją cudowną córkę Darcy.
Powiedziała tak ponieważ uczucie kiedy własną matka się ciebie wstydzi i cię nie chce też było mi bliskie. Nie chciałam by mała się tak czuła. Ona zasługiwała na wiele więcej niż oferuje jej ten świat.
- Dobrej zabawy Harry. - nawiązałam do zawartości jego koszyka.
Oddaliłyśmy się kawałek
- ... ty tępy chuju. - powiedziałam przez zęby.
- Zoey nieładnie tak mówić. - mała pogroziła mi palcem. - Ale faktycznie jest niemiły i wygląda jak pudel ...

(Not) For sale.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz