three

98 9 2
                                    

- Jesteś co najmniej nieprofesjonalna. - powiedział mój wściekły ojciec. - Spóźniłaś się i jak ty wyglądasz?
- Wyluzuj. Normalnie wyglądam. - odpowiedziałam spokojnie.
- Ten klient jest specjalny. Musimy go zdobyć. - powiedział zdenerwowany.
- Faceci są łatwi. - powiedziałam. - Dam radę.
- Są łatwi i dlatego jeszcze żadnego nie masz? - zapytał rozbawiony.
- Szukam odpowiedniego dla siebie. A takich jest mało. - westchnęłam.
- Oj curuś, curuś.- popatrzył na mnie karcąco. - Wam kobietom trudno jest dogodzić. Twoja mama...
- Nawet nie waż się o niej mówić. - wysyczałam. - Nie chcę psuć sobie humoru.
- Tak, tak masz rację. Przepraszam. Zakręć się tam obok Jacoba. Fajny z niego facet. - puścił mi oczko.
Powoli przymierzaliśmy korytarz zbliżając się do mojego biura, w którym miało odbyć się spotkanie.
- Tatuś czy ten warunek, no wiesz, z mężem jest konieczny? Ja sobie świetnie sama poradzę. - powiedziałam pewna siebie.
- Wiem to kochanie, ale znam też twoje nastawienie do związków i miłości. Po prostu boję się, że jeśli przejmiesz władzę to twoje życie prywatne nie będzie miało prawa istnieć. - pocałował mnie w czoło i odszedł w kierunku sali konferencyjnej, natomiast ja weszłam do biura, gdzie spotkałam Jacoba Sparksa.
Wyciągnęłam w jego kierunku rękę, którą on ochoczo uścisnął.
- A więc przemyślał pan naszą ofertę, proponujemy dwukrotną cenę za ten wieżowiec. Dla pana to świetny interes, a dla nas przyjemność. Zgadza się pan na proponowaną przez nas ofertę ?- wygłosiłam wyuczoną formułę.
- A co jeśli ten wieżowiec jest dla mnie bardzo ważny i nie chcemy go oddać? - zapytał pewny siebie. - Ups to mamy problem. - usiadłam na biurku przed nim i poprawiłam jego krawat. - Bo dla nas ten wieżowiec jest bardzo ważny.
- A więc co zrobimy z tym problemem? - zapytał zafascynowany. Yeah mam to.
- Rozwiążemy. - powiedziałam uwodzicielskim głosem, a w duchu zachodziłam się. - Wystarczy jak podpiszesz tu, tu i tu.
Grzecznie złożył podpisy w wyznaczonych miejscach.
Uśmiechnęłam się zadowolona.
- Dzięki. - zaśmiałam się.
- To co dasz się zaprosić na kolację? - zapytał z nadzieją.
- Przykro mi, ale nie masz loków ...

(Not) For sale.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz