13

615 45 0
                                    

Reszta ferii minęła wręcz bajecznie. Przy Emilii czuje się jak w niebie, czuje się jak bym ją znała od lat. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Więc wróciliśmy właśnie do Warszawy, aby wrócić do dalszej edukacji, w końcu trzeba się zabrać do roboty.
- Emi ... nie chce się jeszcze rozstawać.
- Ja też słońce, ale niestety podjechałyśmy już pod twój dom, a jutro masz szkole.
- A może chociaż wejdziesz do mnie na trochę, zjemy razem jakąś kolację, poznasz może moich rodziców.
- No właśnie tego się boję, strasznie bym chciała żeby mnie polubili.
- Oj przestań, tylko spróbują Cię nie polubi to ja sobie z nimi porozmawiam.
- Ale na pewno to nie będzie problem jak wejdę z tobą, tak niezapowiedziana ?
- Nie, oh chodź już i nie myśl nad tym tyle.
- No dobrze.
Weszłyśmy do mieszkania i od razu rodzice przyszli mnie przywitać. Zaskoczeni trochę obecnością nieznajomej im dziewczyny, no ho przecież ferie miałam spędzać z innymi przyjaciółkami a rodziców o nagłej zmianie nie informowała.
- Mamo, Tato poznajcie to Emilia, tak się złożyło że to z nią spędziłam te ferie zimowe.
- Dzień dobry państwu, bardzo miło mi poznać.
- Dzień dobry - odpowiedzieli chórkiem - mam nadzieję że wejdziesz do nas na trochę, zjesz coś, poznamy się - odpowiedziała wesoło mama.
- Jeśli nie mają Państwo nic przeciwko to bardzo chętnie.
- Ależ oczywiście, że nie mamy nic przeciwko, zapraszamy.

Byłam przeszczęśliwa że rodzice tak polubili Emi, a ona sama mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła zachowywała się jak prawdziwa dama: kulturalna, wykształcona, mądra, oczytana, no po prostu pełna perfekcja.
Jednak pięknie było tylko do momentu kiedy rodzice zapytali jak długo jesteśmy przyjaciółkami a ja uczciwie, chciałam być szczera z rodziną i podzielić się z nimi moim szczęściem więc wyprowadziłam ich z błędu mówiąc, że w sumie od niedawna to my się nie tylko przyjaźnimy ale, że Emi jest moją dziewczyną. Wtedy wybuchła prawdziwa wojna między mną a moimi rodzicami, a min tylko serce się łamało że Em jest tego świadkiem. Moja matka powiedziała wiele za wiele słów na temat mojej dziewczyny, jak ona mogła. Może mieć inne zdanie, mądrze nie móc zaakceptować mojej odmienności ale Nie mają prawa obrażać i oceniać Emi.
Cała kłótnia skończyła się tragicznie moja ukochana czuła się winna, że skłóciła mnie z rodzicami oraz urażona i smutna wyszła odemenie z mieszkania przepraszając za kłopot. A ja, ja się czułam jakbym straciła właśnie serce, moja siłę i chęć do życia. Nie myśląc wiele miałam gdzieś rodziców i nie słuchając ich nawoływań i gróźb, że jak wyjdę to mogę już tu nie wracać, wybiegłam z domu za Emmą.
Niestety przed klatką już jej nie było, nigdzie jej nie widziałam, ale kiedy zrezygnowana zaczęłam do niej wydzwaniać ujrzałam jej samochód, czyli nigdzie nie pojechała, nie może być daleko. Telefonu oczywiście nie odebrała, jednak ja się nie poddawałam, biegałam i szukałam jej po całym osiedlu. Kiedy ją w końcu zobaczyłam, siedząca skulona na ławce i łącząca w rękaw kurtki mimowolnie i mi spłynęła łzy. Ten widok był okropny, a najgorsze było to, że po części to przeze mnie płakała.
Podeszłam do niej od tylu i delikatnie objęła ja ramionami całując w głowę i szepcząc do ucha że jej nie zostawię, że ją kocham, że razem damy sobie radę.
- Ju..justyś .. c..co ..ter..az. ?
- Nie wiem skarbie ale razem choć by nie wiem co na pewno damy sobie radę. Nie płacz już. Wszystko się ułoży. Choć lepiej do samochodu bo zmarzłaś chyba.
- Troszkę, a pojechałabyś do mnie, nie chcę być dzisiaj w nocy sama ?
- Najchętniej w ogóle bym się z tobą nie rozstawała a zresztą i tak nie chciałam wracać do domu.
- Przepraszam.
- Niby za co Em ?
- Za tą całą aferę, no bo ... - Nie dając jej dokończyć, ucałowałam jej opuchnięte lekko usta.
- Kochanie to nie twoja wina, to ja Cię przepraszam za mnie i rodziców, ale teraz proszę nie myśl już o tym.
- Myhy
W ciszy trzymając mocno wplecione ze sobą dłonie, jakby zaraz miałby ktoś nas rozdzielić poszłyśmy do samochodu Em a nim dotarliśmy do jej mieszkania gdzie nie mając nawet siły i chęci na kąpiel padłyśmy wtulone na łyżko i zasnęłyśmy.

____________________________________

Przepraszam za tak długa nieobecność ale wiecie szkoła i te sprawy.

Również zapraszam do mojego
nowego opowiadania
"Ruby Rose"

skrawek niebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz