- Dlaczego masz taką minę? - zapytała podnosząc na niego spojrzenie. Zmarszczyła lekko brwi przyglądając się jego twarzy przez krótką chwilę.
- Dlaczego ja mam taką minę?! - powtórzył z niedowierzaniem. Otworzył usta i jęknął przepełniony frustracją. - To ty wyglądasz jakbyś dowiedziała się, że ktoś właśnie planuje twoje morderstwo!
Arleen zatrzepotała rzęsami i wyminęła go siadając na skraju łóżka. Pochyliła głowę do przodu pozwalając, by ciemne włosy na chwilę zasłoniły całą jej twarz. Czuła się odrobinę zagubiona. Oczywiście, że cieszyła się z powrotu swojej mamy do kraju. Tęskniła za nią przez cały ten czas i zwyczajnie brakowało jej tej matczynej troski, która czasami bywała wręcz irytująca. Zacisnęła dłonie na brzegu łóżka wcześniej odkładając telefon na koc. Spojrzała na szatyna przygryzając dolną wargę.
- O co chodzi? - zapytał.
Przyklęknął tuż przed nią starając się opanować swoje nerwy. Musiał być spokojny, musiał wiedzieć, że w jej głowie nie pojawiły się jakieś idiotyczne myśli, które mogłyby wpłynąć na ich relację. Ścisnął lekko jej drobne dłonie i zmusił się do półuśmiechu.
- No mów. To twoja mama, więc czym się tak zmartwiłaś? Bo to była ona, prawda?
Skinęła głową.
- Mam dość tego uczucia - oznajmiła wpatrując się w ich splecione dłonie. - Ciągle za kimś tęsknię, za tatą, Bladem, mamą, a teraz jeszcze będę tęsknić za tobą - powiedziała i zerknęła na niego nieśmiało. Jej policzki pokrył delikatny rumieniec. Wstydziła się swoich uczuć, bo nie wiedziała czy on do końca je odwzajemnia.
- O czym ty mówisz? Tęsknić za mną? Dlaczego?
- Wracam do domu.
- To jest twój dom.
W jej zielonych oczach można było dostrzec iskierki. Szatyn powiedział to tak zwyczajnie, tak jakby byli małżeństwem od kilku lat, a jej obecność pod tym dachem było czymś normalnym, czymś do czego zdążył przywyknąć. Jej usta same rozciągnęły się w uśmiechu.
Justin wyciągnął do niej dłoń i uniósł dwoma palcami jej podbródek. Spojrzał na nią uważnie przyglądając się jej zarumienionym policzkom. Potarł je lekko opuszkami, a spomiędzy rozchylonych ust Arleen wydostało się krótkie westchnięcie.
- Wiesz, - zaczęła, - to bardzo miłe z twojej strony, ale ja naprawdę wracam do Londynu.
- O ile to Londyn w Kanadzie nie mam nic przeciwko, będę ciągle do ciebie przyjeżdżał.
- Więc gdybym wyleciała do Europy nie odwiedzałbyś mnie? - zapytała odchylając się do tyłu. Justin zaśmiał się pod nosem.
- Za drogo by mnie to kosztowało. Po za tym myślisz, że pozwoliłbym ci uciec tak daleko? Przykro mi, ale teraz jesteś skazana na mnie.
Pocałował ją w czoło.
- Wiesz jaką głupią minę zrobiłeś, gdy powiedziałam ci, że to tylko moja mama? - zapytała nagle i zachichotała potrząsając głową. - Powinnam ci zrobić zdjęcie.
- Tak, bardzo zabawne - zironizował. - Martwię się o ciebie, a ty robisz takie numery!
- Nie mogłam się powstrzymać.
- To na kiedy nas zaprosiła?
- Na sobotę.
- Więc skoro mamy jeszcze dwa dni to... może byśmy gdzieś pojechali?
Arleen natychmiast się skrzywiła.
- Ta, bo to zawsze dobrze się kończy - powiedziała przewracając oczami. - Wolę zostać tutaj z tobą. Wiesz, w miejscu gdzie jest bezpiecznie i...
CZYTASZ
DIABELSKA DUSZA
FanfictionArleen miała tylko piętnaście lat, gdy przydarzyło się jej coś strasznego i mimo tego, że później starała się pozbierać i uciekała od starego życia - nic nie było takie jak dawniej. Kto ją tak zranił? Dlaczego ktoś pomógł jej uciec z piekła? Co napr...