Justin nachylił się do przodu przesuwając przedramieniem po czole pozbywając się w ten sposób małych kropelek potu.
- Nareszcie koniec - powiedział nie kryjąc swojego zadowolenia. Bagażnik oraz tylne siedzenia w jego samochodzie zajmowały ostatnie kartony wypełnione książkami, ozdobnymi dzbankami, które dostał dawno temu od babci Evana, a także kilka innych, mniej ważnych rzeczy. Przeciągnął się leniwie i zamknął na moment oczy sięgając do swojego karku, który bolał go od dźwigania i przenoszenia wszystkiego z miejsca na miejsce.
- Dalej nie mogę uwierzyć, że sprzedałeś to miejsce - westchnął Ryan ściskając w prawej ręce butelkę wody gazowanej. - Nie myślałeś o tym żeby wszystko odkręcić? Przecież Jett i tak trafi do pudła.
- Chcę zacząć od nowa.
Ryan przełknął wszystko co miał w ustach i uśmiechnął się lekko.
- Podoba mi się to, że Arleen ma na ciebie taki dobry wpływ - przyznał. - Ale nie martwisz się?
- Nie mam czym. O wszystkim wiedzą tylko trzy osoby, a ja zamierzam mieć gębę na kłódkę i tobie też radzę tak zrobić. Thomas nic nie powie, ma to wszystko gdzieś. Po co kolejny raz psuć coś co już raz się rozsypało? - zapytał zamykając bagażnik. Odwrócił się ponownie do bruneta, który mrużąc oczy potakiwał głową.
- Mimo wszystko wciąż mnie to męczy, bo Jett będzie zeznawał, a on też wie o kilku sprawach, a Arleen będzie wtedy obecna na sali rozpraw i... nie sądzisz, że będzie o tym myśleć?
- Nie uwierzy w żadne jego słowo Ryan. Nienawidzi Jetta całym sercem - odparł chłopak bawiąc się kluczykami. - Po za tym, on chciał od nas tylko pieniądze, nic więcej. Nie mogą nas zamknąć za coś takiego, prawda? - zapytał. - A cała szopka i tak będzie się kręcić wokół tego co zrobił Arleen.
- Możliwe, że masz rację, ale co jeśli...
- Stary, nie będę gdybać. Liczy się to co jest teraz, to co się dzieje w tym momencie. Jestem szczęśliwy. Nie czułem się tak pełen życia od dawna, chcę to wykorzystać, bo niedługo wróci Frost i...
- Naprawdę się zakochałeś - przerwał mu Ryan z uśmieszkiem. Poruszył zabawnie jedną brwią i zaśmiał się głośno widząc zakłopotanie i nieporadność swojego przyjaciela. Justin wiedział i wierzył w to, że brunet po prostu cieszy się jego szczęściem. Znali się od lat, a Bieber nigdy wcześniej nie mówił w taki sposób o żadnej dziewczynie.
- Ryan?
- Tak?
- Chcę z nią zamieszkać... na stałe.
Ryan uśmiechnął się szeroko. Wyciągnął prawą rękę i klepnął szatyna w plecy zupełnie tak jakby chciał okazać swoją aprobatę i radość z decyzji, którą podjął. Zakręcił butelkę z wodą i podszedł do samochodu od drugiej strony zajmując miejsce pasażera podczas gdy Justin usiadł za kierownicą.
- Jeśli Arleen na to przystanie wyprowadzę się tak szybko jak to tylko możliwe - powiedział zapinając pas bezpieczeństwa.
- Ryan, jesteś moim najlepszym kumplem i nie musisz odchodzić. Ale reszta ma się wyprowadzić - dodał zerkając na niego. - Thomas i tak powinien już chodzić na zajęcia, Colin ma swoje mieszkanie. Nie wiem co ze Spike'm, ale muszę mu dać jak najwięcej czasu, bo inaczej Pieguska mnie zabije - powiedział wyobrażając sobie jej minę na tę wiadomość. - Uwielbia go.
- Ale kocha ciebie.
- Nieprawda.
- Jeśli myślisz, że wybaczyła ci to wszystko, bo tylko cię lubi to jesteś naprawdę zasługujesz na medal idioty roku.
CZYTASZ
DIABELSKA DUSZA
FanficArleen miała tylko piętnaście lat, gdy przydarzyło się jej coś strasznego i mimo tego, że później starała się pozbierać i uciekała od starego życia - nic nie było takie jak dawniej. Kto ją tak zranił? Dlaczego ktoś pomógł jej uciec z piekła? Co napr...