Rozdział 5.

307 33 1
                                    

Jennifer obudziła się cała obolała. Wydawało jej się,jakby właśnie leżała na twardych kamieniach. Chciała się podnieść, ale ból, który przeszył jej brzuch nie pozwolił jej się ruszyć. Rozejrzała się dookoła,a przynajmniej starała się. Przed nią stała Kalipso z zatroskaną miną. Usiadła na skraju jej łóżka i dotknęła delikatnie ramienia heroski. 

 -Nareszcie się obudziłaś.- Jen chciała coś powiedzieć, ale nimfa wyprzedziła jej pytanie.- Leżysz tu kilka dni. 

Okularnica spojrzała na nią niespokojnie. Zaczęła sobie przypominać, co się stało i dlaczego tutaj leży. Wychrypiała lekko zdenerwowanym tonem. 

 -A co z resztą? Nikomu nic nie jest?- zadała to pytanie, ale niemal natychmiast klepnęła się w czoło za swoją głupotę. Przecież dookoła niej leży mnóstwo rannych, a do tego zapewne dużo osób zginęło. W tym Hanna... 

 Blondynka poczuła nagłą chęć, aby rozpłakać się jak małe dziecko i wtulić się w ramię Kalipso. Przyjaciółka chyba to wyczuła, bo delikatnie przyciągnęła dziewczynę do siebie, obejmując ją. 

 -Tak mi przykro, Jenny. 

 Nic więcej nie mówiły. Siedziały tak przytulone, myśląc o wszystkich poległych.

***

James szedł właśnie do nimf po leki dla rannych. Miał nadzieje,że nie będzie tam wielu dziewcząt. Za każdym razem, gdy tam przychodził, skakały koło niego i obdarzały całusami. Irytowało go to, no, ale cóż mógł zrobić. W głębi duszy miał nadzieję,że spotka tam Shani-drobną i  niezwykle urodziwą nimfę, na dodatek wyjątkowo miłą. Chłopakowi wmawiano,że jest najwredniejszą dziewczyną, jaką ten obóz widział, ale on tego nie słuchał. Nie wierzył w te bzdury. 

Ku jego niezmiernej radości, drzwi otworzyła mu Shani. Również dziewczyna rozpromieniła się na jego widok. 

 -Nareszcie się obudziłeś!

James zrobił zdziwioną minę. 

 -Przecież obudziłem się już dwa dni temu...? 

Dziewczyna jednak pośpiesznie rzuciła się mu w ramiona. Objął ją zaskoczony, gdy wycelowała w jego usta. Stali tak w drzwiach, a dziewczyna po chwili go puściła. Zrobiła zawstydzoną minę, lecz robiła ją jakby na przymus. Chłopak starał się nie zwracać na to uwagi. 

 -Oj, przepraszam!

James podrapał się po głowie, patrząc na nią ogłupiały, co rzadko mu się zdarzało. 

 -Nie masz za co. 

 Uśmiechnęła się do niego słodko i zaciągnęła go do jaskini. Mrugnęła uwodzicielsko okiem. 

 -Aktualnie nie ma nikogo w jaskini, więc zostaniemy trochę sami!

Chłopak, choć był trochę zażenowany jej słodziutkim głosem, zrobił maślane oczy jak większość chłopców na widok Shani i zamknął za nimi drzwi.

***

Jennifer choć była strasznie obolała, postanowiła wyjść ze szpitala. Leo uparł się jednak, że odprowadzi ją pod same drzwi jej domku. Na pożegnanie klepnęła go po przyjacielsku w ramię. Leo jak zwykle posłał jej uroczego buziaka w powietrzu i oddalił się, gwizdając cicho. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie i weszła do środka.Ruszyła na sam koniec mieszkania i niemal od razu ogarnął ją smutek. Łóżko Hanny wyglądało tak,jakby jeszcze kilka chwil wcześniej dziewczyna tam była. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe! Ona mogła zginąć,ale nie Hanna! A tymczasem,ona sobie siedzi na wygodnym łóżku zdrowa i płacze do poduszki! Skoro tak właśnie wygląda życie herosa,to ona nie chce nim być! Może być zwykłą,nudną nastolatką jak wcześniej! 

Życie Herosów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz