Rozdział 4

131 12 8
                                    

Następnego dnia Haruto obudził się z bólem w tyłku, który poczuł od razu, jak tylko spróbował usiąść na łóżku.

-Wredne babsko. - wymamrotał pod nosem, gładząc ręką swój obolały pośladek, wspominając jego nieprzyjemne spotkanie z miotłą. Wstał po czym pościelił łóżko i wykonał poranną toaletę. Założył na siebie swoje zapasowe ciuchy, które wydobył z torby. Była to biała koszula z wysokim kołnierzem, granatowa kamizelka z czarnymi wykończeniami i ciemne spodnie chinosy. Tak ubrany wyszedł z pomieszczenia, a do jego uszu dotarły spokojne dźwięki piosenki, wydobywające się z pokoju Kazuki. Udał się korytarzem w tym kierunku, po czym stanął przed drzwiami i zapukał.Po chwili usłyszał krótkie ''proszę''. Wszedł do środka i ujrzał ciemnowłosą siedzącą na łóżku, obok którego stała szafka, a na niej włączona wieża stereo.

-Dzień dobry. - powiedział, przelatując wzrokiem po dziewczynie.Siedziała ona po turecku i grzebała coś w telefonie. Jej włosy były swobodnie rozpuszczone, na sobie miała czarne spodnie z klamrami, które wspaniale prezentowały się na jej nogach i jakiś biały sweterek z oczojebną, różową czaszką. Kto wymyśla takie ubrania? No dobra, nie ważne. Tak czy siak, prezentowała się całkiem nieźle.

-No cześć. - odpowiedziała, nie racząc nawet na niego spojrzeć.

-Która jest godzina? - spytał, siadając na obrotowym krześle przy biurku i ziewając nieznacznie.

-Wpół do dwunastej. Szanowna Śpiąca Królewna zdecydowała się nareszcie obudzić. - rzekła, na co Książę prychnął. Spojrzała na niego i zagwizdała pod nosem na widok jego ubioru.

-A co się tak wystroiłeś, wychodzisz gdzieś do kochanki czy co?

-Chodzę tak na co dzień, Pani Dowcipna.

-Wow, ja bym chyba umarła.

-Dlaczego?

-Bo to dla mnie niewygodne. - wzruszyła ramionami i oparła ręce na kolanach.

-W kuchni masz sok i talerz z kanapkami na śniadanie, bądź mi wdzięczny. - wtem jak na zawołanie chłopakowi zaburczało w brzuchu.

-Jej, jesteś taka miła... - udał, że płacze i ociera spływającą łzę wzruszenia na ten gest.

-Wyczuwam tutaj ironię. - wysyczała z udawaną złością, po czym uśmiechnęła się groźnie i oboje wybuchnęli śmiechem. Shimakage udał się do kuchni, po czym wziął jedzenie i wrócił z powrotem do pokoju Onodery.

-Smacznego dupku.

-Dziękuję za Twoje cudowne słowa, które ranią... to znaczy są muzyką dla moich uszu. - zajadał kanapki siedząc przy stoliku na środku pokoju i wsłuchując się w słowa piosenki wydobywającej się z głośników.


*Rozstać się nadszedł już czas
Choć miłość wciąż płonie w nas
Te dni spędzone z Tobą
Zabiorę z sobą...



To właśnie ty uczyłeś mnie
Bym zawsze kroczyła odważnie
Bo na końcu ścieżki bólu tego
Odnajdę swoje szczęście tutaj, dlatego...



Podążając wciąż w tym bólu
Narzekając od lat tylu
Ze swych marzeń ukochanych
Wzniecę płomień sił mi danych



Z Tobą wnet wieczne szczęście,
najważniejsze dla mnie, pochwycę.
Bo poranki te bez Ciebie
Samotne jak gwiazdy na niebie...



-Ładna ta piosenka. -stwierdził, kończąc konsumowanie posiłku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 31, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

,,Miłość nie mająca prawa istnieć...'' [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz