Prześladuje mnie duch byłego chłopaka...

873 55 12
                                    

4 dni wcześniej - piątek

Dzisiaj jest piątek i postanowiłam przedłużyć sobie weekend i wziąć wolne. Powiedziałam Iris, że przez ten czas, kiedy ona będzie w redakcji, ja zostanę w domu i odpocznę od świata meta-ludzi i parzenia kawy. Miałam plan, żeby spędzić te 3 dni bardzo produktywnie - w pozycji horyzontalnej w moim łóżku, z laptopem i książkami, na zmianę czytając, oglądając seriale i filmy na YouTube oraz przeglądając Tumblr. Odkryłam te dwie ostatnie strony niedawno, bo nie mamy ich na "naszej Ziemii" i naprawdę zastanawiam się co ja robiłam ze swoim życiem, kiedy ich nie znałam. Oglądałam właśnie film brytyjskiego youtubera Dana Howella, kiedy dostałam tego dziwnego uczucia, jakby ktoś wpatrywał się w moje okno. Powoli do niego podeszłam, ale kiedy wyjrzalam na dwór, nikogo nie zauważyłam. Jakiś czas później to wrażenie się powtórzyło, ale kiedy za drugim razem podeszłam do okna wydało mi się że ktoś stał po drugiej stronie ulicy. Nie dojrzałam szczegółów, ale był to wysoki blondyn, ubrany w czarne spodnie i czarna bluzę z kapturem. Nie wiem dlaczego, ale przez ułamek sekundy wydawało mi się, że to Thomas - mój były chłopak z Ziemi 2. Od razu pomyślałam sobie, żebym nie była głupia. Tom jest w innym świecie i nie ma żadnych mocy, przez które Zoom mógłby zwrócić na niego uwagę i ściągnąć to tutaj. Wróciłam więc do oglądania filmów, ale przez jakiś czas Thomas nie mógł wyjść mi z głowy.

Dość szybko jednak o nim zapomniałam. Tak się wciągnełam w to oglądanie filmików, że nie zauważyłam, kiedy się ściemniło. Było już koło 18.00 i Iris w każdej chwili mogła przyjść do domu. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc odłożyłam komputer i pobiegłam otworzyć drzwi. Myślałam, że to Iris, która zapomniała klucza, ale na zewnątrz nikogo nie było. Wyszłam za próg, żeby zobaczyć, czy ktoś nie robi sobie ze mnie żartów, ale jedyne co zobaczyłam to ciemność. Po chwili wydało mi się, że poruszyło się coś za krzakiem na przeciw mnie i chyba zauważyłam za nim ciemniejszą sylwetkę człowieka, ale zapewne tylko mi się przewidziało - może zbyt długo siedziałam przy komputerze...

Wczoraj - poniedziałek

Niestety musiałam wrócić do mojego dawnego życia i do pracy w CC Jitters. Muszę kiedyś powtórzyć taki weekend jak ten ostatni. Zasmuciłam się trochę, że Kendra nie wróciła już do kawiarni, ale na szczęście, od czasu ostatniego incydentu, Jay znalazł tam sobie stałe miejsce - przynajmniej mieliśmy dużo czasu, żeby pogadać. Otwierałam już drzwi do lokalu, kiedy moją uwagę przykuł pewien mężczyzna. Dokładniej - wysoki blonyn ubrany z czarne spodnie i czarną bluzę z kapturem. Chyba wyczuł, że mu się przyglądam i dyskretnie na mnie spojrzał. Może naprawdę zgłupiałam, ale byłam pewna, że to Tom. Wyjęłam klucz z zamka i schowałam go do kieszeni. Podeszłam do mężczyzny i kiedy stałam krok za nim zapytałam:
- Thomas? Co ty tu robisz?
On odwrócił się spokojnie i zmarszczył brwi.
- Wydaje mi się, że z kimś mnie pomyliłaś, bo nie mam na imię Thomas - wyjaśnił spokojnie.
- Jeju, przepraszam - powiedziałam zakłopotana. - Nie chciałam zawracać głowy, jeszcze raz przepraszam.
Odwróciłam sie i poszłam, a raczej pobiegłam otworzyć kawiarnię. Chyba naprawdę zwariowałam.

Dzisiaj

Wczoraj położyłam się spać 3 godziny wczesniej niż zazwyczaj. Może te moje zwidy mają związek z tym, że ostatnio mniej śpię. Zaczęłam się tym naprawdę martwić i opowiedziałam wszystko Jay'owi.
- Nie martw się. Może to faktycznie z przemęczenia - powiedział. - Przecież to niemożliwe, żeby był tutaj.
- Pewnie masz rację - uśmiechnełam się. - Ale cały czas mam to dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, a kiedy się odwracam, żeby spojrzeć kto to, nikogo tam nie ma...
- Na pewno ci przejdzie. Bardziej się teraz martwię tym nowym meta-człowiekiem. W sensie, wydaje nam się, że to meta-człowiek. Cztery osoby zginęły już w bardzo dziwnych okolicznościach. Ktoś miał obrażenia jakby po postrzale, ale w ciele nie było kuli, a dziura nie była na wylot. U kogoś, kto był okazem zdrowia i regularnie się badał, nagle pęka tętniak o wielkości 5 centymetrów.
- Myślisz, że ktoś może panować nad naszym zdrowiem? W ciągu sekundy może nam sprawić raka albo gruźlicę?

Nie wierzyłam, że takie coś jest możliwe. Nawet jeśli chodzi o meta-ludzi to są jakieś granice co do ich zdolności.
- Nie wiem, Alexo - powiedział zasmucony Jay. - W końcu ty potrafisz pozmieniać komuś myśli. W tym mieście wszystko jest możliwe, ale jeśli w tym mieście jest człowiek, który potrafi panować nad cudzym zdrowiem, to naprawdę mamy problem...

Dwie godziny przed zamknięciem CC Jitters Barry zadzwonił do Jaya i powiedział, że mamy przyjść do Star Labs.
- Idź - powiedziałam Jay'owi. - Zamknę kawiarnię za dwie godziny i do was dołączę.
Zostałam więc sama i kiedy już kończyłam pracę i układałam wszystkie filiżanki na miejsce, nagle się przeciełam. Pewnie któreś naczynie było pęknięte i miałam to szczęście, żeby nadziać się akurat na ostrą krawędź. Zaczęłam obmywać zranioną dłoń i owinęłam ją w ręcznik, żeby szybciej przestała krwawić. Znalazłam dość duży plaster pod ladą i nakleiłam na ranę. Znowu miałam to wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy, ale kiedy wyjrzałam na zewnątrz przez okno, zauważyłam jedynie swoje odbicie w szklanej tafli...

Szybko sprzątnełam resztę naczyń i przetarłam wszystkie stoliki. Byłam gotowa do wyjścia, więc zarzuciłam torbę na ramię i wyjęłam klucze w celu zamknięcia drzwi. Kiedy wyszłam na zewnątrz i położyłam dłoń na klamce, ta zaczęła mnie strasznie parzyć i zobaczyłam w odbiciu szklanych drzwi kogoś w czarnej bluzie z kapturem stojącego za mną. Szybko się odwróciłam i tym razem tajemnicza osoba nie zniknęła. Mężczyzna zsunął z głowy kaptur i zobaczyłam znaną mi twarz mojego byłego chłopaka. Czyli jednak nie zwariowałam! Nie potrafiłam za to wydobyć z siebie słowa. Thomas wziął moją rękę i dokładnie obejrzał.
- Ojej - powiedział z udawanym współczuciem. - Nie chciałem cię tak mocno zranić... A może jednak chciałem...
Wyrwałam rękę z jego uścisku.
- CO TY TU ROBISZ? - wykrzyknęłam.
- Mam dla ciebie wiadomość od Zooma - zaczął. - Więc masz szczęście, bo nieważne jak bardzo bym chciał, to nie mogę zrobić ci dużej krzywdy.
Kiedy to usłyszałam wysoko podniosłam brwi ze zdwienia.
- Naprawdę myślisz, że się ciebie boję?
- Myślę, że powinnaś zacząć - kiedy to mówił moja ręką znowu zaczęła mnie palić. - Wiadomość brzmi tak: zabij Flasha, albo ja zacznę zabijać twoich nowych "przyjaciół".

Po tym jak to powiedział, moje oczy zaczęły mocno łzawić, mimo że nie chciało mi się płakać. Zaczęłam szybko mrugać, a kiedy spojrzałam w miejsce, w którym przed chwilą stał Thomas, jego już nie było. Moja ręką była mocno oparzona i bolała. Świetnie - teraz miałam zranione obie dłonie. Jak ja bym chciała goić się tak szybko jak Barry... Szybko zaczęłam jednak myśleć bardziej trzeźwo. Jak najszybciej pobiegłam do Star Labs. Znalazłam kolejnego meta-człowieka, który może być naprawdę niebezpieczny i musiałam ostrzec moich przyjaciół.
-----------------------------------------------------------
W końcu udało mi się coś napisać... Mam nadzieję, że się podoba :)

Impossible is just another Tuesday for usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz