Witamy w Central City

1.6K 90 2
                                    

Odstawiłam komputer na stolik i poszłam do kuchni zrobić sobie, kolejną już, herbatę. Kiedy wróciłam do pokoju coś się w nim znieniło. Zdecydowanie, kiedy wychodziłam, na środku pomieszczenia nie było niebieskiego, świecącego czegoś z czego właśnie wyszedł człowiek. Stał do mnie tyłem, dopiero po kilku sekundach odwrócił się w moją stronę i zobaczyłam kto to.
- Zoom! - wykrzyknęłam. Kubek z herbatą wyślizgnął się z moich rąk i roztrzaskał na małe kawałeczki.
- Alexa - powiedział meżczyzna dziwnie się uśmiechając. - Nie widziałem Cię chyba z pół roku.
- Cóż raczej za tobą nie tęstkniłam - powiedziałam posyłając mu najzłośliwszy uśmiech, na jaki mogłam się zdobyć.
- Za mną może i nie, ale wiem za kim tęskiłaś aż za bardzo. Ale nie czas na refleksje. Przybyłem do ciebie w innej sprawie. Nie mogę zdradzić ci szczegółów, ale powiem ci jedno: zabij Flasha, a wrócisz do domu.

Patrzyłam na niego oniemiała. Czy on naprawdę myśli, że może przybiec sobie do mojego domu i rozkazać mi zabić Flasha, a ja się na to zgodzę? Kiedy jednak zobaczyłam że jest śmiertelnie poważny, dostrzegłam, że nie mam żadnego głosu w tej sprawie. W momencie, w którym to sobie uświadomiłam, oślepił mnie blask jakby lampa błyskowa aparatu, tylko sto razy mocniejszy. Przez kilka sekund nic nie widziałam, a kiedy odzyskałam wzrok wszystko było rozmyte. Poczułam, że Zoom zaciągnął mnie do niebieskiego czegoś, co znajdowało się na środku pokoju. Przez chwilę wszystko było błękitne. Poczułam to dziwne uczycie w brzuchu, które towarzyszy jeździe windą, a potem wylądowałam na czymś twardym.

Wszystko wokół mnie nadal było rozmyte. Widziałam tylko szarość podłogi na której leżałam oraz błękit tego "portalu" przez który się tutaj znalazłam. Usłyszałam szept "Zabij Flasha, a wrócisz do domu". Po tych słowach w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam rozległ się alarm. Zauważyłam kolorowe kształty. Wzrok mi się wyostrzył i zobaczyłam, że to ludzie - kobieta i trzech mężczyzn.
- Kim jesteś? - zapytał jeden z nich. Był wysoki, szczupły i miał jasnobrązowe włosy w lekkim nieładzie.
- Alexa! - usłyszałam głos drugiego, który stał za swoimi towarzyszami.

Wszędzie poznałabym ten głos - to Jay. Usiadłam, a on podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Jay - powiedziałam tłumiąc łzy. - Wszyscy mówili, że nie żyjesz.
- Żyję, wszystko jest dobrze, Alexo - odpowiedział przeczesując moje włosy (zawsze to robił kiedy się czymś denerwował). - Lepiej ty powiedz jak się tu znalazłaś.

Spojrzałam prosto w jego oczy i wydaje mi się, że on wyczytał z moich odpowiedź, jeszcze przed tym jak wymówiłam to imię:
- Zoom...

Jeden z mężczyzn, którzy przyszli razem z moim przyjacielem zapytał:
- Czy mógłby ktoś wyjaśnić, co tu się wyprawia?
Nikt z nas nie umiał mu odpowiedzieć.

Impossible is just another Tuesday for usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz