Rozdział VIII

61 11 5
                                    

Semestr dobiegał końca, a nauczyciele jak zwykle dobroduszni postanowili dowalić nam "łatwiutkie sprawdziany" przed świętami. Te klasówki może rzeczywiście były proste dla kogoś, kto regularnie powtarzał materiał, ale ja oczywiście tego nie robiłam. Każdy kolejny dzień zawalony testami był więc dla mnie katorgą, a noce które spędzałam na wkuwaniu również nie należały do najprzyjemniejszych. Do moich uszu co chwilę docierał dźwięk powiadomienia z dziennika elektronicznego informującego o dodaniu nowej oceny.
Spędzałam już trzecią godzinę na nauce chemii, kiedy zadzwonił mój telefon. Przerzuciłam stosy książek i kartek i po chwili znalazłam urządzenie. Dzwoniła Adelaide.
-No hej, co masz z fizyki??- zapytała radosnym głosem.
-A są oceny? Już myślałam, że nigdy tego nie sprawdzi.
W tej samej chwili rozległ się dźwięk powiadomienia.
Z obawą kliknęłam w ikonkę dziennika i po chwili ujrzałam wielką, białą czwórkę na zielonym tle.
-O BOŻE, O BOŻE!- piszczałam skacząc po pokoju.- Nie, to się nie dzieje naprawdę, nie, nie...
-Co masz?
-Cztery!
-Wypadałoby podziękować Williamowi, co?
-Masz rację, zadzwonię potem- powiedziałam i rozłączyłam się.
Stwierdziłam, że trzeba to jakoś uczcić. Moja pierwsza i zapewne ostatnia czwórka z fizyki jest wielkim osiągnięciem. Musiałam podziękować chłopakowi, w końcu gdyby nie on prawdopodobnie byłabym zagrożona.
Włożyłam buty i kurtkę, chwyciłam torbę i wybiegłam z domu.

***

Nadal nie znalazłam dzwonka. Podniosłam rękę by zapukać, kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich William.
-Co ty tu robisz?- zapytał, a jego ton wskazywał na to, że nie miał dobrego humoru.
-Przyszłam Ci podziękować, wiesz, dostałam 4 z fizyki i pewnie gdyby nie twoja pomoc...-zaczęłam.
-Nie ma za co, naprawdę, ale nie mogłaś mi tego napisać?- powiedział wychodząc na zewnątrz i zatrzaskując drzwi. Podszedł do bramy i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Idę się przejść. Chcesz tu zostać sama, czy...wiesz, na twoim miejscu bym wyszedł, ale może marzysz o pogawędce z moją sukowatą siostrą o tym jakim idiotą jestem. Jeśli tak, to...
-Okay, już, niepotrzebnie przyszłam- powiedziałam tym samym przerywając mu wypowiedź.
Otworzyłam furtkę, minęłam go w przejściu bez słowa i ruszyłam na przystanek.
W połowie drogi zorientowałam się, że ciągle mam w rękach prezent dla Williama. Po chwili wahania zdecydowałam się wrócić i mu go wręczyć. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, ale skoro już się pofatygowałam by tu przyjechać, byłabym idiotką, gdybym nie zawróciła.
Pod domem bruneta zobaczyłam jego siostrę, która szukała czegoś w samochodzie.
-Hej, Mary!- zawołałam.
Dziewczyna odwróciła się i z uśmiechem na ustach wpuściła mnie do środka.
-Stephanie, miło Cię widzieć. Williama niestety nie ma, jeśli chcesz mogę mu coś przekazać.
-Umm...właściwie to tak. Daj mu to, proszę- podałam dziewczynie prezent- i podziękuj mu ode mnie jeszcze raz, gdyby nie jego pomoc, pewnie nie zdałabym do następnej klasy.
-Oh, mój braciszek jednak coś potrafi. Jasne, przekażę mu.

William's POV

Wracając do domu poczułem wyrzuty sumienia. Po raz kolejny udowodniłem, że nie umiem panować nad emocjami. Nie powinienem przelewać swojej złości na Stephanie. Przyszła podziękować, a ja zachowałem się jak ostatni kretyn.
Zdjąłem kurtkę i wszedłem do salonu. Rzuciłem się na kanapę i ignorując pozostałych członków mojej rodziny włączyłem telewizor i zacząłem skakać po kanałach.
-Will, miałeś gościa- usłyszałem głos Mary.- Zostawił dla ciebie przesyłkę.
To mnie przekonało by się odwrócić i spojrzeć na siostrę. Siedziała przy stole i przeglądała te swoje tabloidy, które robiły jej wodę z mózgu. Nic dziwnego, że potem pieprzyła głupoty.
-Gdzie ta przesyłka?- zapytałem.
-Tam gdzie jej miejsce, w kuchni.
Błagałem, żeby to był tłuczek do mięsa. Mary coraz cześciej doprowadzała mnie do szału.
Poszedłem do kuchni i od razu zauważyłem pakunek. Na drugim końcu pomieszczenia stał ogromny kosz herbat. Byłem w raju.
Od razu wiedziałem od kogo jest ten prezent, bo tylko jedna osoba mogła mi kupić coś tak prostego i niesamowitego równocześnie.

Stephanie's POV

Nie mogłam się skupić. W głowie kłębiło mi się pełno myśli i nie byłam w stanie ich uporządkować. Nie rozumiałam co się dzieje. Dlaczego.
Przed oczami ciągle miałam wiadomość od numeru nieznanego otrzymaną parę minut temu.
Ktoś tu chyba trafił z prezentem. To takie piękne, znaleźć kogoś, kto również kocha herbatę...

___________________________
Hej, hej! Wracam po długiej przerwie z trochę krótszym rozdziałem. Przez jakiś czas miałam blokadę i nie potrafiłam nic napisać, ale teraz postaram się dodawać rozdziały częściej. Gwiazdkujcie, komentujcie, to naprawdę motywuje! :)
Ponieważ nie wstawię raczej rozdziału przed świętami już teraz chciałabym Wam życzyć wesołych świąt :)
Buziaki :*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 23, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Face the truthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz