()()()()(()))()()())());)();)()()(())))(()()()()()()()
-O-oczywiście.- Zająknęłam się, ale odpowiedziałam spokojnym głosem. W środku jednak krzyczałam. Nie! Nie! Nie! Tylko nie to! Dokładnie wiedziałam kto to zrobił Liam'owi. I wiedziałam , że nie poniesie żadnych konsekwencji. A najważniejsze, że byłam pewna, iż nie przeżyję, jeśli cokolwiek stanie się ostatniej osobie, którą kocham.Nie usłyszałam już żadnego słowa, a po chwili szum w słuchawce całkowicie zanikł. Cały czas trzymałam telefon przy uchu i nie rejestrowałam co się działo dookoła. Nie mogę uwierzyć, że ojciec znowu naraził kogoś z naszej rodziny. Nawet jeśli nie on sam pobił mojego brata, zrobił to ktoś, komu ojciec wcześniej zawinił. Stałam na deszczu, a chłopcy nie przerywali ciszy, która zapanowała nad tą chwilą. W końcu ktoś potrząsnął mną delikatnie i przywołał do rzeczywistości.
-Valery. Powiedz nam co się stało.-usłyszałam spokojny głos przyjaciela.-Nie wyłączaj się. Powiedz co się stało. Valery cholera jasna!-Tym razem jego podniesiony ton zmusił mój mózg do działania.
-Li...Liam jest w szpitalu. T-to mój brat. Muszę tam jechać.-ruszyłam szybkim krokiem kiedy dotarło do mnie co się dzieje. Andy szedł za mną.
-Nawet nie masz czym, Val. Powiedz który szpital i jedziemy tam wszyscy.-Reszta chłopaków przytaknęła doganiając nas.
Wskazałam drogę do szpitala, który z resztą był mi dobrze znany. Byłam cała roztrzęsiona. Jak on mógł pozwolić na coś takiego?! Ludzie to nie są pionki. To, że ojciec dał mi i bratu życie nie znaczy, że może je teraz zabierać. Oddał je nam, jeśli chce mieć nad nim władzę lepiej, żebyśmy się w ogóle nie urodzili i wszystkim byłoby łatwiej! Nie może manipulować czym chce. Kiedy jesteś pionkiem również zapamiętujesz ruchy jakie wykonuje ktoś, kto tobą porusza. Dzięki temu uczysz się jak radzić sobie samemu. Ja właśnie skończyłam się uczyć i jestem w stanie w końcu uświadomić temu człowiekowi, że nie pozwolę na to, aby dalej krzywdził wszystkich, którzy kiedys go kochali. Wiele już straciłam. Naprawdę wiele. Odeszły dwie najważniejsze osoby w moim życiu. I to jednego dnia! Jeśli już porównujemy życie do pionków i gry planszowej to na mojej kostce zamiast piątki i szóstki widnieją teraz puste ściany. Bez nich mam mniejsze szanse na dodarcie do mety, jaką jest szczęście. Niedawno poczułam, że ściany te zostają powoli uzupełniane. Była przy mnie Samantha, Andy. Ale teraz znowu wszystko może się posypać!
Zauważyłam, że dojechaliśmy na miejsce. Wybiegłam z auta i zatrzymałam się dopiero przy recepcji. Nienawidziłam tego miejsca. Nawet nie dlatego, że było tu dużo cierpienia. Nienawidziłam go, bo było tu tyle ludzi, którzy uodpornili się na to cierpienie. Pielęgniarka, która dyżurowała na recepcji była wcieleniem spokoju i obojętności. Miała przecież świadomość, że w tym samym budynku ktoś właśnie umiera. Ktoś płacze. Może ze szczęścia, może z bólu, a może z powodu straty. Wiedziała, że w tym samym budynku tysiące ludzi marzy o czymś czego nigdy nie dostanie leżac w łóżkach szpitalnych od długiego czasu. Powinna biegać, pomagać i się zamartwiać, a tymczasem siedziała na krzesełku i przyglądała się w skupieniu ekranowi komputera. I tego właśnie nienawidziłam. To nie jej wina, rozumiem.
-Liam Walker.-W końcu pozbyłam się jąkania i niepewności ze swojego głosu. - Gdzie leży?
Kobieta wskazała mi korytarz i podała numer sali. Moje buty skrzypiały na gumowej ceracie, którą została wyłożona podłoga. Po chwili uchyliłam drzwi i spokojnie weszłam do środka. To, co zobaczyłam wzburzyło mnie bardziej niż cokolwiek wcześniej. Na podłodze obok łóżka, na którym leżał mój nadal nieprzytomny brat siedział ojciec oparty o ścianę i totalnie zalany. Nie interesowało mnie co z nim teraz będzie. Wezwałam guziczkiem na pilocie Liama pielęgniarkę i w oczekiwaniu na jej przybycie podeszłam do ojca i wymierzyłam mocy cios w policzek.
CZYTASZ
Tak trudno być ze mną?
Teen FictionJeżeli ktoś nie kocha Cię tak bardzo, jak tego chcesz, nie znaczy, że nie kocha Cię z całego serca. Podstawą jest zaufanie... Ale jak ufać komukolwiek, kiedy anioł Cię okłamał?