Trzasnęłam drzwiami wchodząc do pokoju.
-Co się znowu dzieje Valery?-zapytała zdziwiona Sam wycierając mokre włosy ręcznikiem. Podeszłam do niej i chwyciłam materiał w ręce. Wycierałam jej włosy delikatnie masując po głowie. Robiłyśmy tak od początku znajomosci. Chyba nas obie to uspokajało.-Powiesz mi co się stało?
-Nick się stał... Uważa się za jakiegoś Boga, a jest tylko aspołecznym dupkiem!-Sam odwróciła się w moją stronę i przytuliła.
-Kochanie, on taki po prostu jest. Nie dopuszcza innych. Lepiej zostawić go w spokoju.-dziewczyna znała go dłużej niż ja.
-Może masz rację. Czas zająć się własnym życiem.
-Ewentualnie życiem pewnego przystojnego blondyna, który bywa u nas prawie codziennie.-wyszczerzyła się. Jasne, że chodzi jej o Andy'ego. Tylko, że on jest moim przyjacielem.
-Sam, Andy jest tylko moim przyjacielem. Nie sądzę, żeby chodziło mu o cokolwiek więcej. -Już chciała mi przerwać, ale uniosłam rękę i kontynuowałam- A nawet jeżeli by chciał, nie jestem pewna, czy ja również.- Dziewczyna popatrzyła na mnie ze zrozumieniem i przytuliła ponownie mocząc przy tym moją koszulę.
-Samantho Madison Wills! Proszę się natychmiast odsunąć!-na dźwięk mojego podniesionego tonu Sam odskoczyła od mojego ubrania. - I radzę się pospieszyć, bo za 15 minut zaczyna się lekcja.
Sam nie wyrobiła się w czasie. Kończyła suszyć włosy, kiedy wychodziłam na zajęcia. Przemierzałam właśnie główny plac w drodze do wejścia na uczelnię kiedy dogonił mnie Andy. Z daleka zmierzyłam go wzrokiem. Naprawdę był przystojny. Idealnie uprasowana koszula jakby szyta na miarę opinała jego tors. Na nogach miał uprasowane w kant spodnie od mundurku. Hmm... Nick chyba nosił inne. No jasne, on jest "lepszy", nie musi nosić przepisowych ubrań. Ale nie będę o nim myśleć.
-Przeszło Ci już, habibi?-śmieszy mnie to, jak mnie nazywa. Odkąd pokazałam mu pare hinduskich filmów ciagle używa tego zwrotu. Może jednak coś jest na rzeczy jeśli mówi "kochanie". Może mówić tak do przyjaciółki, prawda?
-Tak. Przepraszam, że się tak zachowałam przed śniadaniem. Po prostu... Ktoś wyprowadził mnie z równowagi. - posłałam mu przepraszający uśmiech.
- Nic się nie stało Val. - uśmiechnął się zniewalająco. No dobrze. Sam myliłam się! Trzeba się zająć Andym. Ale nie tak od razu. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.
- Idziemy? Za pięć minut zaczynają się zajęcia.- Chłopak wystawił teatralnie ramię, a ja je przyjęłam i tak ruszyliśmy na lekcje.
Przy wejściu musieliśmy się rozstać, bo Andy miał teraz inną lekcję. Szlam na biologię. Z daleka widziałam jak uczniowie powoli wchodzą do sali. W pewnym momencie wyminął mnie Nick. Przez mój wzrost i długość jego nóg szedł dwa razy szybciej. Próbowałam ominąć go wzrokiem. Kiedy zbliżyliśmy się do drzwi chłopak otworzył je, ale zamiast wejść cofnął się i przepuścił mnie pierwszą.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego, ale chłopak już na mnie nie patrzył. Szedł w kierunku ostatniej ławki, gdzie zawsze siedział. O dziwo zapamiętałam. Po tym jak mnie olał zajęłam ławkę w połowie rzędu pod oknem, a w ławce za mną siedział Michael.
-Witaj dziecko. - zaśmiał się. Jego włosy nadal były niebieskie. Dziwne. To już ponad dwa tygodnie bez zmiany. Od odpowiedzi uchronił mnie pan Naill, który właśnie wszedł do sali. Odwróciłam się do tyłu. Nick patrzył się na mnie. Wywołało to u mnie zadowolenie i... Dumę? Valery przestań o nim myśleć! Natychmiast. A on myśli o mnie? Sprawdziłam jeszcze raz czy nadal mierzy mnie wzrokiem. Nie. Znowu czytał. Dziewczyno, ogarnij się. Ciekawe co ma teraz Andy. Chyba zajęcia artystyczne. Jeden z moich ulubionych przedmiotów. Odwróciłam się ponownie. Ten chłopak znowu się patrzy. Czego on chce raz zachowuje się jak skończony idiota, a teraz? W sumie nie wiem. Dlaczego wszystko nie może być łatwiejsze. Też znacie kogoś, kto utrudnia wam każdy moment życia? Kogoś kto myśli, że wolno mu wszystko?
Zadzwonił dzwonek. Wstałam szybko z krzesła i spakowałam rzeczy. Na korytarzu zobaczyłam jak Sam wyjmuje książki z szafki. Podeszłam i również wzięłam potrzebne zeszyty.
- I co z Andym? - w jej oczach pojawiły się radosne iskierki.
-To fajny chłopak. Bardzo przystojny. -zawiesiłam głos.
-Ale?
- Nie wiem. Chyba nie jestem gotowa. Od trzech lat nie miałam chłopaka. Od...
- Wiem. - przerwała, nie dziwię się jej, że nie chciała ponownie słuchać historii o śmierci. - Idziemy?
- Jasne. - miałyśmy teraz razem historie.
Reszta lekcji minęła mi szybko. Nic ciekawego. Skierowałam się w stronę szafki. Spakowałam rzeczy i ruszyłam do mieszkania.
Weszłam do środka i zostawiłam rzeczy. Samanthy jeszcze nie było, więc postanowiłam odwiedzić chłopaków.
Zamknęłam drzwi i wybrałam numer do Andy'ego, aby mięli czas na zakamuflowanie jakichkolwiek nieprzyzwoitych rzeczy w mieszkaniu.
- No hej, Andy. Mogę za chwilę wpaść?
- Wiesz co? To nie jest najlepszy pomysł. Nick ma gościa.
- No trudno. Chyba nie będę przeszkadzać Nickowi.
- No może ty jemu nie, ale on tobie to już nie jestem pewien.
Byłam już pod drzwiami, więc rozłączyłam się i weszłam do środka. Kiedy tylko przekroczyłam próg gwałtownie zawróciłam i stanęłam tyłem za drzwiami. Siedzący na kanapie w salonie Andy tylko śmiał się z mojej reakcji. Nie będę się zachowywać jak mała dziewczynka. Ponownie zawróciłam i spokojnie weszłam do mieszkania. Usiadłam obok Andy'ego i popatrzyłam na chłopaka.
- No to co ro...
- Tak! Nick! Boże! - przerwały mi kolejne dźwięki zza ściany.
- Myślę, że powinniśmy wyjść. - Zaproponował Andy, a ja pokiwałam ochoczo głową. Może on już się przyzwyczaił, ale ja nie mogę słuchać jak jakaś laska w dochodzi z Nickiem tuż za ścianą.
Wstaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia.- Nick! - doszło do mnie najgłośniejsze krzyknięcie jakie słyszałam, a i tak stłumione było przez ścianę. Na ten dźwięk przyspieszyliśmy i biegiem opuściliśmy mieszkanie. Kiedy staliśmy już w słońcu w Parku Zabaw, Andy wybuchnął śmiechem, a ja stałam zażenowana.
Usiedliśmy pod drzewem.
- Często to robi? - zapytałam nim zdążyłam pomyśleć i zakryłam usta ręką. Andy po raz kolejny wybuchnął cichym śmiechem, ale odpowiedział na moje pytanie.
- Tak. Znaczy... Nie myśl, że to jakiś nimfoman, albo męska dziwka. Ale tak. Zdarza mu się.
- A tobie? - zakryłam usta dłonią dwa razy szybciej niż wcześniej. Chłopak uśmiechnął się na moje pytanie.
- Teraz nie. Ja preferuję seks, kiedy kogoś kocham. A jak narazie ta osoba raczej nie ma ochoty.- zaśmiał się. Powoli dochodził wieczór. Siedzielismy pod gałęziami dębu w mroku.
- Skąd wiesz? - Co ja robię? Nie powinny mnie interesować takie rzeczy. Popatrzyłam na Andy'ego. Duża czarna koszulka opinała jego mięśnie, a na nogach miał dżinsy. Ciemnoblond włosy postawione do góry rzucały jeszcze większy cień na jego twarz. Poczułam rękę chłopaka na moim policzku. Po chwili zaczął powoli zniżać twarz. Napotkałam wzrokiem jego brązowe tęczówki.
CZYTASZ
Tak trudno być ze mną?
Teen FictionJeżeli ktoś nie kocha Cię tak bardzo, jak tego chcesz, nie znaczy, że nie kocha Cię z całego serca. Podstawą jest zaufanie... Ale jak ufać komukolwiek, kiedy anioł Cię okłamał?