Harry
-Ja idę się przebrać i zaraz przyjdę wam pomóc. -oznajmiła i ruszyła w stronę łazienki jeszcze bez drzwi. Pierwszy raz widzę projektanta wnętrz , który pomaga w takich rzeczach
-Ejj młody ! -zawołał jeden z pracowników
-Czego ?!-syknąłem
-Przynieś wody do tego wiaderka-rzucił do mnie wiaderko a ja je szybko złapałem. Ruszyłem w stronę łazienki , ale w porę się zatrzymałem . Popatrzyłem na lustro w którym odbijała się ta dziewczyna. Stała w samych spodniach i staniku. Nie sądziłem ,że ona jest tak szczupła . Pod jej dużymi ubraniami tego nie widać. Zapukałem lekko w ścianę
-Już chwileczkę- usłyszałem jej głos. Po chwili wyszła i popatrzyła w moja stronę . Posłała mi delikatny i nieśmiały uśmiech. Najpiękniejszy jaki kiedykolwiek widziałem. Co ?! Styles! Ogarnij się ! Chyba najbrzydszy uśmiech jaki widziałeś.
Zoey
-Jesteś pewna Zoey ? - zapytał z śmiechem Jacob
-Wynocha ! - rzuciłam w niego zgnieciona kartką po czym zaśmiałam się .Cztery godziny a jednak można się z kimś zaprzyjaźnić. Jacob to czterdziestoletni facet z piękną żoną i trójka dzieci. Nie widziałam ich oczywiście , ale zdążyłam przejrzeć jego telefon. Jest naprawdę zabawny . Przez cały ten czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy . Czułam się jakbym znała Go całe życie. Powinnam się skupić na pracy , ale skupiałam się wyłącznie na Harrym. Kątem oka przyglądałam mu się jak malował ścianę . Miał poważną i skupiona twarz , starał się robić wszystko doskonale . Dlatego właśnie teraz muszę nadrobić swoja robotę .
-Tylko nie siedź za długo córeczko ! - zażartował Jacob po czym drzwi windy się zamknęły . Teraz jestem tu zupełnie sama. Sama z farbami , pędzlami ubraniami robotników i ścianami. Odwróciłam głowę w stronę okna . Na podłodze leżała czerwona koszula Harry'ego. Ciekawe jak pachnie ? Zoey ! Przestań jesteś jakaś chora ! Musisz przestać o nim myśleć. To zwyczajny chłopak , który jest nieziemsko piękny .
-Przestań ! - krzyknęłam w tym samym momencie kiedy odtworzyły się drzwi od windy. Odwróciłam głowę i ujrzałam Harry'ego ,który nieśmiało się do mnie uśmiechnął .
-hej .- posłał mi uśmiech a ja myślałam ,ze się rozpłynę.
-Zapomniałem koszuli.-dodał i skierował się do okna. Cicho wstałam i ruszyłam do mojego biurka. Serce zaczęło mi strasznie szybko bić.
-Muszę przyznać ,że masz gust .- stwierdził przyglądając się ścianom.
-Dzięki.-odpowiedziałam lekko zdziwiona.
-długo będziesz tu jeszcze siedzieć ? - zapytał odwracając się do mnie.
-Musze jeszcze trochę popracować. - wytłumaczyłam.
-Jasne- odparł i podszedł do białej ściany.
-Jaki będzie tu kolor ? - zapytał.
-Brązowy .-odpowiedziałam szybko , jakby to miały być zawody. Usiadłam na krześle zaczęłam go obserwować. Podszedł do farb i odtworzył jedno pudełko. Następnie zamoczył w nim duży pędzel
-Nie musisz.- wstałam i podeszłam w jego stronę.
-Ojciec kazał mi pracować , więc to robię.-powiedział nie odwracając się w moja stronę
-Ale ty już skończyłeś swoja pracę.-uśmiechnęłam się. Odwrócił się szybko i dał mi pędzlem w twarz
-Przepraszam , nie chciałem.-odpowiedział z sarkazmem
-Jasne. Poczekaj , daj mi na chwilę pędzel tu na ścianie jest trochę krzywo.-zabrałam mu pędzel i podeszłam do ściany. Gdy miałam położyć narzędzie na ścianie szybko się owróciłam i dałam mu w twarz . Teraz piękny Harry miał na sobie brązową farbę na twarzy
-Ups.-powiedziałam głośno. Popatrzył na mnie z grymasem po czym wytarł twarz z farby
-Ja naprawdę , nie chciałam... - zaczęłam ironicznie , ale nie dokończyłam ponieważ wytarł swoja rękę o moja twarz. Na widok mojej miny głośno się zaśmiał. To chyba najpiękniejszy śmiech kiedy kiedykolwiek słyszałam
-Teraz to dostaniesz .-szepnęłam do siebie a on szybko podbiegł za ścianę
-Nie ukryjesz się Harry ! - krzyknęłam , dopiero potem zdając sobie sprawę ,że pierwszy raz wypowiedziałam jego imię.
CZYTASZ
Night or Day | Harry Styles
Ficção AdolescenteOpowiadanie zostało napisane przeze mnie. Opisu jako takiego nie dodaje ale mogę dać podstawowe informację Zoey przeprowadza się do NY, znajduje pracę i poznaje syna swojego szefa, a co z tego wyjdzie? Dowiesz się czytając Jak widzisz.... nie wiem j...