Rozdział 4

168 15 6
                                    

Wstałam o 6:50. Wzięłam prysznic, ubrałam się w ciemne jeansy, szarą bluzę z Grumpy catem, czarne Conversy i zrobiłam lekki makijaż. Spakowałam torbę i z dziewczynami poszłyśmy na lekcje.

Pierwsze cztery lekcje minęły szybko. Na każdej siedziałam w ławce z którąś z dziewczyn. Nadeszła przerwa obiadowa. Szłam na obiad z dziewczynami śmiejąc się (miałam bardzo dobry humor, a poza tym bardzo lubię jeść). Idąc w stronę stołówki  rzuciła się na mnie jakaś dziewczyna i zaczęła na mnie krzyczeć.


-Odczep się od mojego chłopaka!-krzyczała, a ja trochę skołowana nie wiedziałam zbytnio o co jej chodzi. Zobaczyłam jak dziewczyny bezdźwięcznie krzyczą do mnie (wyglądając przy tym jak jakieś niedorozwoje) że to Kaśka. Postanowiłam udawać idiotkę, żeby zniżyć się do jej poziomu inteligencji.

Ha. Żartuje. Żeby to zrobić musiałabym położyć się na podłodze.

-A możesz mi łaskawie powiedzieć kto jest twoim chłopakiem?!-krzyknęłam, żeby w końcu zamknęła mordę.

-Łukasz! Nie pierdol że o nim nie słyszałaś! I skończ się do niego przystawiać!- krzyknęła znowu a mnie w tej chwili zamurowało.

-Na oczy go nie widziałam, więc się zamknij!-wrzasnęłam- a skoro mnie posądzasz o to że przystawiam się do innych facetów najpierw spójrz na siebie zdziro!- powiedziałam to szybciej niż zdążyłam pomyśleć. Zajebiście. Na korytarzu zrobiło się troszkę ciszej, ale nie za bardzo, z czego w duszy się cieszyłam.

Chciałam jeszcze coś dodać, ale ona chyba nie miała zamiaru ze mną rozmawiać bo rzuciła się na mnie z pięściami. Ja zaczęłam się odsuwać, bo nie miałam zamiaru zrobić tego samego błędu co w poprzedniej szkole. Skończyło mi się miejsce do odsuwania i  za plecami poczułam ścianę.

Jej ręka była centymetry od mojej twarzy lecz nagle coś szarpnęło ją do tyłu. Tak czy tak myślę że bym się obroniła. Bywały gorsze.

Chwile później zobaczyłam blondyna który mocno przypierał ją do ściany i trzymał jej jedną rękę nad jej głową, a jej druga dłoń była położona na jego torsie, w celu odepchnięcia go. Ale było widać że był dla niej za silny. Jego druga ręką była położona po drugiej stronie jej głowy żeby nie uciekła.

-Co ty kurwa odpierdalasz?- wysyczał jej prosto w twarz. Byli tak blisko że ich twarze dzieliły centymetry.

-A-a-alex, ja tylko...- jąkała się. Ona się go bała. Cholernie się go bała.

-Nie chce słuchać tego co właśnie sobie wymyśliłaś w tej pustej główce, ale tknij ją jeszcze raz, a pogadamy inaczej- warknął  po czym ją puścił.

On jej właśnie groził.
I to z mojego powodu.




***

Zapraszam was do Sophi której zadedykowany jest ten rozdział na jej świetne opowiadania.

Zachęcam was do zostawienia głosu lub komentarza u mnie i jej.

A tu link do jednego z jej opowiadań:

https://www.wattpad.com/story/59149663-housemate-%E1%83%A6%E2%9C%8D

:* :* :*










Wszystkie dziewczyny kochają złych chłopcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz