10.

575 37 2
                                    

Równo po tym jak objaśnił co i gdzie do środka wbiegła Mia pędząc do wc. Zaśmiałam się i wróciłam z powrotem na tylne siedzenie samochodu mówiąc jak dojechać na miejsce.

Dojechaliśmy do nie dużego jeziora po 30 minutach jazdy.
Razem z przyjaciółką wyszłyśmy i zajęłyśmy sobie miejsce pod dużym drzewem, które dawało nam wiele przyjemnego cienia. Na jednej z gałęzi wisiała gruba liana, do której nie byłam zbyt przekonana.

Chłopaki przynieśli jedzenie z bagażnika, alkohol i kilka koców bo podobno kilka osób miało do nas dołączyć.
Chwile po tym podjechały do nas dwa auta z którego wyszło kilkoro chłopców i jedna dziewczyna.
Popatrzyłam na przyjaciółkę z małym zdziwieniem że z kilku osób zrobiło się trochę więcej niż myślałam. Zawsze miałam małe problemy z poznawaniem nowych osób. Miałam też problemy ze składaniem życzeń ale to już inna sprawa. Ogółem mówiąc nieśmiałość to jedna z moich cech.

- Okey. Więc to Mia i Hayzel. A to Carter, Aaron, Nash, Sammy, Lox, Skate i Shawn, a ci ostatni to Jacki.
- Hej - powiedziałyśmy do wszystkich.

Atmosfera od początku była luźna. Wszyscy żartowali i śmiali się bardzo głośno. Loxy, która kazała tak na siebie mówić, siedziała z nami pod drzewem kiedy chłopcy wskakiwali do jeziora trzymając się wcześniej wspomnianej liny.

- Nie jestem pewna czy to bezpieczne - powiedziałam do Camerona kiedy namawiali mnie do skoku.
- Nic ci się nie stanie.
- To nadal mnie nie przekonuje.
- Dasz rade - usłyszałam od kilku z nich. Popatrzyłam na przyjaciółkę, która pokazała jak zaciska kciuki.

Podeszłam do nieszczęsnej liny i złapałam ją w jedną rękę po tym jak Nash, o ile dobrze pamiętam, podał mi ją z pokrzepiającym uśmiechem. Zacisnęłam na niej mocno dłoń i dodałam drugą. Wzięłam głęboki wdech i wzięłam kilka kroków w tył dla rozpędu. Chwile po tym poczułam lekki wiatr i usłyszałam trzask gałęzi. Zamiast wylądować w miarę głębszej wodzie, wylądowałam prawie na brzegu jeziora. Zanurzyłam większość ciała w wodzie. Gałąź na której była zawieszona lina spadła na moje plecy przyduszając mnie do dna. Wraz z upadkiem poczułam jak kość w mojej kostce chrupie i cała kończyna zaczyna mnie boleć.

Później czułam tylko jak podnoszą kawałek drzewa z mojego ciała i jeden z nich wyciąga mnie z wody. Słyszałam jeszcze jak Carter dzwoni na pogotowie. Przez to wszystko zemdlałam.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ludzie :)

Jak czujecie się (po/przed) w ferie? Ja mam spokój do 14 lutego i bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieje że spędzicie je spokojnie i bez żadnych dziwnych zdarzeń.

Zapraszam na nowe opowiadanie 'blind boy' o Hemmingsie


PILLOWTALK ZAYNA JEST NFREIYVSK
Magcon Tour >>>>

Pamiętajcie o gwiazdkach :)

Do następnego!


 

stalker || j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz