Rozdział 17

901 110 24
                                    

Oczami Jack'a

Ja nie wierzę. On serio czy sobie jaja robi? On serio mysli ze ja jestem po jego stronie? Haha... Ejjj.... w sumię mogę to wykorzystać aby raz na zawsze pozbyć się tego ciołka,który gwa...em...nieważne to sprawy jego i Frederyka... zapomnijcie...

Rany,rany....mam nadzieje ze Elsa zakapowała o co chodzi ale sądząc po jej otworzonych ustach nie ma o niczym zielonego pojęcia... no cóż trudno.

Powoli podniosłem się z ziemi o podszedłem do mojego ,,pana"

-Panie

-Tak,mój wierny sługusie?-że co on powiedział? Nie no jak ja go za chwilę rąbnę to go własne koszmary nie poznają! I się skończy dzien dziecka! Ledwo powstrzymałem się od przywalenia mu w tego krzywego ryja i powiedziałem:

-Czy mogę Cię o coś spytać?

-Ależ oczywiście! Mów dziecko ty moje!-zachwile mu przyrąbe przysięgam...

-Ale to jest krępujące Panie...mogę na ucho?-Mrok popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem ale przytaknął lekko głową.

Ucieszony zbliżyłem się do niego i całą swoją energie zacząłem komulowac w rękach. Gdy moja twarz była na równi z jego uchem wyszeptałem

-Czyli, że ty jednak masz niedojebanie mózgowe,Mrok. A myślałem że mi się zdaje. Ty serio jesteś aż takim pacanem? Serio myślałeś ze do ciebie wróce? Idiota z ciebie -wyciągnąłem rece przed siebie i z wszystkich swoich sił wycelowalem w serce.

Padłem na kolana z wyczerpania i popatrzyłem przed siebie. Pan Ciemności siedzial na tym swoim tronie z szeroko otwartymi oczami i dziurą na ok.15 cm w okolicach gdzie znajdowało sie serce.

-T-ty gnoju... zapłacisz mi za to... i to szybciej niż ci się wydaje...-wyszeptał z trudem po czym rozpłynął się w powietrzu...

Haha... ciekawe jak,jak ten ciołek już nie żyje... NARESZCIE JESTEM WOLNY!

Z myśli wyrwał mnie ciężar na plecach (czyt.Elsa). Natychmiast odwróciłem się do niej i namiętnie pocałowałem w usta...

-Jack...chodźmy juz stąd.

-Oczywiście, Elso

-Jack. A Zając? -spytała wskazując na zakutego uszatego potworka.

-Eh... a już miałem nadzieje ze o nim zapomniałaś... a może go zostawimy? Zobacz jak pasuje do wnętrza!

-Jack!

-No dobra- burknąłem pod nosem i uwolniłem Kangurka z sopli lodu.

Tak szczerze to troszkę za nim tęskniłem... ale tylko troszeczkę! Nie myślcie sobię!

-No,no Frost...

Chciał coś powiedzieć ale przerwałem mu w połowie zdania

-Zamilcz uszaty! Wracajmy już!

-Zgadzam się z Jack'iem!-poparła mnie Elsa. Chociaż ona!

-No dobra chodźcie.

No to teraz najgorsze... tłumaczenie przed strażnikami... mam nadzieję ze nie obiją mi mojej pięknej mordki!

Podoba się? :)
Wena powolutku wraca :)

Prawdziwa Historia Jelsy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz