Oczami Jack'a
Ja nie wierzę. On serio czy sobie jaja robi? On serio mysli ze ja jestem po jego stronie? Haha... Ejjj.... w sumię mogę to wykorzystać aby raz na zawsze pozbyć się tego ciołka,który gwa...em...nieważne to sprawy jego i Frederyka... zapomnijcie...
Rany,rany....mam nadzieje ze Elsa zakapowała o co chodzi ale sądząc po jej otworzonych ustach nie ma o niczym zielonego pojęcia... no cóż trudno.
Powoli podniosłem się z ziemi o podszedłem do mojego ,,pana"
-Panie
-Tak,mój wierny sługusie?-że co on powiedział? Nie no jak ja go za chwilę rąbnę to go własne koszmary nie poznają! I się skończy dzien dziecka! Ledwo powstrzymałem się od przywalenia mu w tego krzywego ryja i powiedziałem:
-Czy mogę Cię o coś spytać?
-Ależ oczywiście! Mów dziecko ty moje!-zachwile mu przyrąbe przysięgam...
-Ale to jest krępujące Panie...mogę na ucho?-Mrok popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem ale przytaknął lekko głową.
Ucieszony zbliżyłem się do niego i całą swoją energie zacząłem komulowac w rękach. Gdy moja twarz była na równi z jego uchem wyszeptałem
-Czyli, że ty jednak masz niedojebanie mózgowe,Mrok. A myślałem że mi się zdaje. Ty serio jesteś aż takim pacanem? Serio myślałeś ze do ciebie wróce? Idiota z ciebie -wyciągnąłem rece przed siebie i z wszystkich swoich sił wycelowalem w serce.
Padłem na kolana z wyczerpania i popatrzyłem przed siebie. Pan Ciemności siedzial na tym swoim tronie z szeroko otwartymi oczami i dziurą na ok.15 cm w okolicach gdzie znajdowało sie serce.
-T-ty gnoju... zapłacisz mi za to... i to szybciej niż ci się wydaje...-wyszeptał z trudem po czym rozpłynął się w powietrzu...
Haha... ciekawe jak,jak ten ciołek już nie żyje... NARESZCIE JESTEM WOLNY!
Z myśli wyrwał mnie ciężar na plecach (czyt.Elsa). Natychmiast odwróciłem się do niej i namiętnie pocałowałem w usta...
-Jack...chodźmy juz stąd.
-Oczywiście, Elso
-Jack. A Zając? -spytała wskazując na zakutego uszatego potworka.
-Eh... a już miałem nadzieje ze o nim zapomniałaś... a może go zostawimy? Zobacz jak pasuje do wnętrza!
-Jack!
-No dobra- burknąłem pod nosem i uwolniłem Kangurka z sopli lodu.
Tak szczerze to troszkę za nim tęskniłem... ale tylko troszeczkę! Nie myślcie sobię!
-No,no Frost...
Chciał coś powiedzieć ale przerwałem mu w połowie zdania
-Zamilcz uszaty! Wracajmy już!
-Zgadzam się z Jack'iem!-poparła mnie Elsa. Chociaż ona!
-No dobra chodźcie.
No to teraz najgorsze... tłumaczenie przed strażnikami... mam nadzieję ze nie obiją mi mojej pięknej mordki!
Podoba się? :)
Wena powolutku wraca :)
CZYTASZ
Prawdziwa Historia Jelsy...
FanfictionCzy znacie opowieści o wielkich Strażnikach Marzeń? O Świętym Mikołaju,Piasku,Zębowej Wróżce ,Wielkanocnym Zającu i Jack'u Froście? No właśnie, Jack Frost... Niegdyś Strażnik Zimy i Zabawy,wybrany przez Księżyc aby chronił dzieci... Pewnie zapytacie...