Rozdział 2

1.5K 170 10
                                    


Oczami Jack'a

Postanowiłem,że likwidacja tej dziewczyny nastąpi za miesiąc. Niech zobaczy jak to jest być Strażnikiem.W jej przypadku Strażniczką.A potem po cichu ją wyeliminuje. Nie wiem czemu,ale nagle przypomniała mi się Emma... moja mała siostrzyczka...ten strach...że mogę ją stracić...a to ona straciła mnie....pamiętam jak przez 300 lat żyłem sam poczym dowiaduje się o Emmie mamie i całej przeszłości o tym ,że istniałem...kiedyś...

Myśląc o tym zrobiłem się smutny...że tego już poprostu nie ma... i nie wróci...

Postanowiłem powrócić do miejsca,w którym wszystko się zaczęło czyli nad jeziorko w którym dostałem drugie życie,stałem się duszkiem zimy.

Doleciałem nad jezioro.Siedzę sobie spokojnie rozmyślając o przeszłości,strażnikach i ogólnie o moim życiu. Nagle,usłyszałem dźwięk łamanej gałęzi. No kurde czy już nie można pobyć w samotności?! Szybko znalazłem się u źródła hałasu który spowodowała,jak się okazało dziewczyna.

Wycelowałem w nią moim kijem. Patrzyła na mnie pięknymi błękitnymi oczami,które były pełne strachu.Przyjrzałem się jej dokładnie.Włosy miała platynowe,wręcz białe splecione w luźny warkocz a błękitna suknia do ziemi wydawała się jakby utkana z lodu.Szczerze? Przyminała mi tą dziewczynę,którą Mrok kazał mi zabić.

Miałem chwilę wahania.A co jeśli to...

-Kim jesteś?!-wysyczałem wściekły

-A co cię to?!-no,no Nie powiem pyskata dziewczynka

-Jakbyś nie zauważyła,to Ja trzymam broń przy Twojej szyi i to ode mnie zależy teraz twoje życie!-powiedziałem trochę zirytowany. Blondwłosa lekko pobladła na twarzy poczym powiedziała:

-Jestem Elsa- Teraz już nie miałem najmniejszej wątpliwości że to ta dziewczyna,którą mam wyeliminować. Tylko co teraz zrobić?...Zabić ją?...Nie.... Narazie ten plan odpada...

-Co tu robisz?! Czego tu szukasz?!-musiałem się tego dowiedzieć.Odsunąłem kawałek laski od jej szyi

-To już nie można się przejść?!-jej postawa mnie zaskakuje. Ja tu jej grożę,a ona mi jeszcze pyskuje.... Będzie zabawa,jak przyjdzie jej czas...

-To niby czemu się ukrywasz?

-A co,jak nieodpowiem to mnie zabijesz?

-Nie,ale spadaj zanim zmienię zdanie-Powiedziałem, poczym całkowicie odsunąłem kij od jej ciała,odwróciłem się,odszedłem kawałek i już miałem odlecieć kiedy zatrzymał mnie jej irytujący głosik:

-Zaczekaj!

,,Czy ona naprawdę chce już dzisiaj zginąć?!''-spytałem się w myślach

-Czy to ty jesteś tym zdrajcą? Jack Frost o ile się nie mylę?-No niepowiem wkurzyła mnie.Że niby ja?! Zdrajcą?! O nie,pożałuje tych słów!

-Tak to ja,ale nie jestem zdrajcą głupia dziewucho!A teraz mnie posłuchaj-mówiąc to odwróciłem się do niej i podchodziłem coraz bliżej z każdy wypowiedzianym a raczej wysyczanym słowem-Albo.Odejdziesz.Teraz.Albo.Obiecuję.Ci.Że.Strażnicy (to słowo ledwo przeszło mi przez gardło)Będą.Musieli.Zbierać.Twoje.Szczątki-Byłem tuż przy niej.Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.Doskonale widziałem jej oczy które wyrażały lekki strach... i... radość?! Ok,to trochę dziwne że ja jej grożę a ona jest szczęśliwa.

W prawej dłoni wytworzyłem sopel lodu poczym przejechałem nim po jej policzku.Jej twarz przeszył grymas bólu gdyż w miejscu przecięcia,zaczęła lecieć krew.

-A to za tego zdrajce-wyszeptałem i odbiłem się od ziemi poczym poleciałem tam gdzie mnie wiatr poniesie

,,Ciekawe co powie Mrok,jak się dowie,że nie zabiłem Elsy gdy miałem okazję... Pewnie będę miał przechlapane no ale trudno....Nie dam jej tak sobie zginąć...Zginie śmiercią powolną i bolesną...''Myśląc tak doleciałem nad jakieś miasto.

,,Pora się trochę zabawić''-powiedziałem pod nosem uśmiechając się szatańsko i zniżyłem lot w stronę dzieci bawiących się na ulicy.

Zachęcam do komentowania :)


Prawdziwa Historia Jelsy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz