Z gory przepraszam za brak polskich znakow i za bledy, ale rodzial pisany jest na laptopie ze znakami islandzkimi.
----
Angie:
-Niall, wiem ze aby spedzic czas z Liam'em moglbys pojechac nawet do chin ze swoim najwiekszym wrogiem w przebraniu kobiety z dwojka dzieci... Ale mnie w to nie mieszaj! Nie chce odwiedzac Malika w zadnym pieprzonym szpitalu. - Niall sie nie odzywal. Olewal mnie. Denerwowal mnie, nie ma przeciez jakiegos obowiazku opiekowania sie Zayn'em nie wazne jakie niebezpieczenstwo by mu grozilo. Wiem ze chce popisac sie przez Liam'em. Chce pokazac jaki kochany jest i podac swoj rekaw w razie potrzeby wyplakania sie. Ja juz wolalabym isc odwiedzic starego rudego faceta z czterema kotami i zonami w trzech krakaj o imionach Kunegunda, Martha i Olivia.
Przez reszte drogi siedzialam cicho. Nie zamierzalam sie odzywac. Bylam obrazona na Nialla. Dla mnie moze sobie udawac jaki jest kochany dla Zayna zeby przypodobac sie chlopakowi, ale po co ja mu do tego? Wiem ze moja buzka moze wiele zdzialac ale nie mozna jej uzywac wiecznie.
W koncu blondyn zaparkowal przed budynkiem. Nie zamierzalam wychodzic. Horan wyszedl z pojazdu i juz mialam nadzieje ze pojdzie do srodka, ale on obszedl samochow i otworzyl mi drzwi.
-A co ty? Czekasz na jakies zaproszenie? - Prychnelam pod nosem i odwrocilam wzrok. Pewnie wygladalam teraz jak dziecko obrazone na matke za to ze nie kupila mi zabawki. - Angie wysiadaj, przeciez nic ci sie tam nie stanie
-Wypierdalaj - Powiedzialam nadal na niego nie patrzac.
-A kto ma w domu zelki? - Nie moglam nic poradzic na to ze moja glowa automatycznie odwrocila sie w bok. - No wlasnie, ja je mam.
-Nie potrzebuje ich do szczescia - Poczulam jak Niall lapie mnie za ramiona i wyciaga z pojazdu. Zaczelam na niego krzyczec i sie opierac ale jak na zlosc byl silniejszy.
No i tak znalazlam sie na jednym ze szpitalnych siedzien. Nie bylo to fair. Czuje sie zle. Jak on mogl. Nie mial prawa sie do tego posunac. A jednak. Zrobil to. Zaniosl mnie do szpitala. Nigdy mu tego nie wybacze. Co mu tak na tym zalezalo? Zajebie gnoja kiedys. Naprawde.
-Angie - Podnioslam wzrok i oczywiscie musial byc to Niall. - Idziemy
-Do domu ? - W blyskawicznym tempie podnioslam sie z siedzienia i juz chcialam isc w strone wyjscia, lecz Horan zlapal mnie za ramie zatrzymujac
-Nie...
-Nienawidze cie - Usiadlam znow na poprzednim miejscu
-Ale Angie...
-Grrr....
-Nie warcz na mnie
-Bede - Horan zlapal mnie za oba zadgarstki i zaczal ciagnac przez co po chwili moja pupa wyladowala na podlodze.
-Idziesz czy mam cie ciagnac? - Mam nowe spodnie wiec nie bedzie mnie glupek ciagnal. Wstalam i spojrzalam na Nialla aby prowadzil. On tylko sie usmiechnal nic nie mowiac a po chwili szedl w nieznanym mi kierunku co chwile odwracajac sie za siebie zeby sprawdzic czy ja nadal ide. I kurcze o dziwo nadal za nim szlam. Po chwili chlopak zatrzymal sie przy jednych z dzrzwi. Otworzyl je i oboje weszlismy do srodka. Pomieszczenie bylo cale biale. Na srodku stalo lozko w ktorym lezal mulat podpiety do roznych maszyn. Oparlam sie o jedna ze scian i po prostu stalam jakby mnie tu nie bylo. Oprocz mnie Nialla i Malika w pomieszczeniu byl jeszcze Liam. Zaprosze jeszcze sasiada Paula i wszyscy szczesliwi.
-Jak ty glupku mogles doprowadzic do wypadku ? - Zapytal Liam Malika... Jak wczesniej nie wspomnialam to Zayn nie byl w spiaczce. Ale nadal nie wygladal dobrze pomimo ze zyl.
