Rozdział 1

9K 109 2
                                    

- Zawsze lubiłam niegrzecznych chłopców. Wszyscy mieli to coś, ale ty. Ty jesteś całkiem inny od tamtych. Nie wiem nie wiem. Co by tu z tobą zrobić pomyślmy hmm...
- Proszę nie rób mi nic, zrobię wszystko co będziesz chciała, błagam
- Wielu mi tak mówiło, niestety twoje słowa nie wywarły na mnie wrażenia skarbie.
Chodziłam po pokoju odpalając świeżo skręconego blanta. Zawsze mnie to odprężało...
- Prosze cię uwolnij mnie
- Nie przerywaj mi skarbie, bo może źle to się dla ciebie skończyć, a jak widzę chcesz jeszcze żyć, więc zamknij tą morde !!
..........................................
- Wieczorem wychodzę, zostaniesz sam skarbie. Przypominam ci iż jeśli usłyszę choć jedno słowo sprzeciwu to obetne twojego bezbronnego chuja, słońce.
- Odpowiedz do cholery ?!
- Rozumiem - odrzekł chłopak
- Posłuszny chłopczyk - podeszłam i pogłaskałam go po głowie
- Czy mógłbym dostać szklankę wody ? - zająkał
- Dostaniesz, jeśli zasłużysz. Do mojego wyjścia zostało jeszcze trochę czasu, możemy go zajebiście wykorzystać - złośliwie się usśmiechnełam do niego
- A mogłabyś odpiąć te kajdanki ? - poruszył rękoma, które miał przytwierzone do łóżka
- Zasłuż. Zaraz przyjdę idę po zabawki
Wyszłam z mojej ulubionej sypialni i wstąpiłam do schowka. Tam wszystko przechowywałam. Moją ulubioną zabawką był pejcz. Przeważnie gdy go używałam czułam się kimś wielkim, niepokonanym.
- Cudownie, teraz trzeba się tylko doskonale zabawić
- Skarbie wróciłam, stęskniłeś się za mną ?
Weszłam do sypialni, ale nie zauważyłam w niej Kacpra. Zostały tylko puste kajdanki przytwierdzone do łóżka. Wpadłam w szał.
- Gdzie do kurwy jasnej jesteś ?! Co ty sobie wyobrażasz bezbronny chuju ?! Myślisz, że cię nie znajdę ?!
Podbiegłam szybko do drzwi. Nadal pozostawały zamknięte tak samo jak okna. Ten chujek cały czas znajduję się w tym pomieszczeniu.
- Skarbie wiem że tu jesteś, nie musisz się chować, nic ci nie zrobię . Słonko gdzie jesteś ?
- Jestem w łazience, przepraszam musiałem załatwić potrzebę
Szybkim krokiem wkroczyłam do łazienki, gdy Kacper w tym czasie mył ręce. Miał skwaszoną minę. Nie czekając długo wymierzyłam mu mocny cios w prawy policzek. Chwilę po tym popatrzyłam na niego. W jego oczach było widać ból. Wymierzyłam kolejny jeszcze mocniejszy cios w lewy policzek.
- Teraz zrozumiałeś, że nie wolno tak robić, czy jeszcze raz mam powtórzyć ?!
- Rrozumiem - odparł półgłosem
Wymierzyłam mu kolejny cios w policzek.
- Głośniej do cholery !
- Rozumiem - wrzasnął na całe pomieszczenie
- Nie można było tak odrazu ? - zapytałam z irytacją w głosie
- Można
- To czemu do chuja nie zrobiłeś tak odrazu ?! - krzyknełam

......................................
I JAK WAM SIĘ PODOBA ? ZOSTAWIAJCIE PO SOBIE GWIAZDKI I KOMENTARZE. JUŻ NIEDŁUGO NOWY ROZDZIAŁ :) ZAPRASZAM :)

SkazanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz