1.

1.1K 90 23
                                    

Jak zwykle siedziałem w swoim pokoju i rozmawiałem z Zaynem przez skype'a, dyskutowaliśmy o ostatnim meczu i jakim to chujem był sędzia. Nagle Zayn zaczął mi opowiadać sytuację, która ostatnio przytrafiła się mu w szkole.Krzyczał na mnie bym się przestał śmiać, ale po chwili on też zaczął zwijać się na łóżku ze śmiechu. Przerwało nam pukanie do mojego pokoju. Myślałem, że to mama więc po prostu mruknąłem„proszę", ale w progu stanął jej narzeczony. Nie przeszkadzałby mi wcale, był bogaty, miał fajny samochód,załatwił mi bilety na koncert Iron Maiden, ale dowiedziałem się o nim dopiero kiedy mama przyprowadziła go do domu i oznajmiła, że w stu procentach będzie moim „nowym tatusiem", a później poszli do łóżka.

-Chodź Louis, zrobiliśmy z twoją mamą kolację. - skinąłem delikatnie głową i zacząłem żegnać z Zaynem, gdy dodał drugą część swojej wypowiedzi. -Poznasz dziś kogoś, więc twoja mama chce żebyś się ładniej ubrał.

-Oo Louis, rodzice znaleźli ci dziewczynę! - Zayn pisnął i zaśmiał się.

-Ha ha bardzo śmieszne... -mruknąłem jedynie i przerwałem rozmowę, Des wyszedł kiedy podszedłem do szafy i wybierałem koszulkę. Zastanawiałem się nad tym wszystkim. Czy chciałem dziewczynę? A jeśli nawet to czy bym ją polubił, a ona mnie? Czy lubiłaby to samo co ja? Pewnie musiałbym bez przerwy gdzieś z nią wychodzić.

Odrzuciłem bluzę kiedy już ją zdjąłem i zastąpiłem białą, luźną koszulką. Zostawiłem czarne rurki i przeczesałem włosy. Czy wyglądam już ładnie? Tak,jest świetnie, normalnie każda mnie zechce... Mając w dupie to wszystko wyszedłem z pokoju i udałem się do jadalni. Moja mama rozmawiała zacięcie z Des'em o kolacji. Nie było słychać nawet przez krótką chwilę trzeciego głosu. Pomyślałem, że ta dziewczyna jest po prostu nieśmiała, ale kiedy wreszcie byłem wstanie objąć wzrokiem wszystkich, zrozumiałem jak bardzo się pomyliłem. Wypuściłem powietrze z płuc i przyglądałem się przez chwilę osobie siedzącej na moim miejscu przy stole.

Zielone oczy wpatrywały się w ekran najnowszego iPhone'a, ciemne, brązowe włosy ułożone były do tyłu na żel. Obcisłe czarne spodnie oddawały kształt każdego z mięśni na nogach, a spod czerwonej koszuli w kratę dało się dostrzec czarną koszulkę. Patrzyłem chwilę w jedno miejsce i przełknąłem ciężko ślinę, uświadamiając sobie, że tą „dziewczyną"był chłopak, nawet bardzo wysoki jak na moje oko.

-Miałeś przestać pisać sms-y – Des zerknął na niego i oparł dłonie na drewnianym blacie. Brunet niechętnie odłożył komórkę. Podszedłem i chciałem jakoś zacząć. Może najlepiej od tego, że siedzi na moim cholernym miejscu.

-Przepraszam, mógłbyś się przesiąść? To moje miejsce. - przez chwilę wydawało mi się, że zaraz wstanie i mi coś zrobi. Jego wzrok był zimny, obojętny, a z czasem wydał mi się nieco przerażający. Chłopak podniósł się i z cichym piskiem odsunął krzesło obok, dzięki czemu mogłem zająć swoje miejsce. Des i mama spojrzeli na nas, chwila ciszy wydawała się wiecznością, ale po chwili rozbrzmiał głos kobiety.

-Louis, to jest Harry i jest synem Des'a, więc niedługo będziecie braćmi. - uśmiech zagościł na jej twarzy.Gorzej ze mną i Harry'm.

-Słucham?!

-Bierzecie ślub?-oboje wykrzyknęliśmy w jednym czasie i spojrzeliśmy po sobie. Czułem, że to będzie długa kolacja.

Des i Jay patrzyli na nas urażeni tym co mówiliśmy, robiliśmy, myśleliśmy.Moja mama zawsze myślała, że nie ważne co powie ja i tak się zgodzę i zrobię to o co będzie mnie prosiła. Miała racje, była moją mamą, ale... Wszystko ma swoje granice. Nawet mi nie powiedziała, że się zaręczyli. Ile oni to ukrywali?! Nawet nic nie zjadłem a czułem wymioty w gardle. Mama pokazała nam pierścionek, widniejący na jej palcu i dopiero wtedy zrozumiałem jak bardzo nadziany jest ojciec Harry'ego. Ten akurat westchnął kiedy o nim myślałem.

-Mogłeś wydać więcej skoro ona ma być teraz moją „mamą".-zrobił cudzysłów w powietrzu, mówiąc o wartości przedmiotu.

-Harry, jeśli powiesz dziś coś jeszcze, co miałoby w jakikolwiek sposób urazić twoją mamę to możesz już pożegnać się z nowym telefonem.-chłopak machnął na to ręką. Zadziwiał mnie jest spokój w takiej sytuacji. Po chwili napiętej ciszy (kolejnej),zaczęliśmy jeść kolację, wszyscy udawaliśmy jakby nigdy nic się nie wydarzyło, było... zwyczajnie. Harry nie był rozmowny,odpowiadał jedynie na pytania zadane przez mamę i Des'a w moim imieniu, śmieszne doprawdy. Kilka razy spojrzałem na niego i po którymś zerknięciu pożałowałem. Mój wzrok powiódł tam, gdzie nie powinien, mianowicie na jego krocze. Było widać wyraźne wybrzuszenie na powierzchni obcisłych spodni, to dlatego tak się wiercił co jakiś czas...

-Louis co o ty sądzisz?-wyrwał mnie głos mojej mamy, patrzyła na mnie z wyczekiwaniem, aż zrozumiała, że jej nie słuchałam. Westchnęła ciężko, jakby była mną zawiedziona.-Co myślisz o Hawajach jako miejsce na miesiąc miodowy?-wywróciłem nieco oczami.

-Masz racje,ładne miejsce. Na pewno będziecie się świetnie bawić.-wydobyłem z siebie resztki sił i wymusiłem uśmiech, oczywiście nie ten prawdziwy, widziałem jak Harry patrzy na mnie, co było z deka przerażające.

--------------------------------------------------------

Ayyyyyeeem jestem!! 

Jak podoba Wam się pierwszy rozdział? Jest dość nudny jak na pierwszy i w sumie krótki, ale poczekajcie, bądźcie cierpliwi moje dzieci. Jestem pewna, że będziecie potem srać w gacie hehehe. Mówiłam wcześniej, że będą to wtorki i czwartki (chyba...), ale zmieniam na wtorek i piątek. Te dni są jednak dla mnie wygodniejsze.

No więc nie zatrzymuję Was dalej, a jedynie czekam na gwiazdki, komentarze i wyświetlenia. Jeśli możecie, polećcie ff komuś kto może je przeczyta i się zaciekawi! Dziękuję bardzo, no i pamiętajcie o hashtagu #BrothersFF

aparelou.

słowa: 770


In One Bed With My Brother (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz