Rozdział IV

164 19 6
                                    

Gdy Justina wraz z tatą byli w połowie drogi do llekarza, nagle zadzwonił telefon.
-Twój tato?- spytała dziewczyna, łapiąc się za kieszeń.
-Tak, to mój.
-To czemu nie odbierzesz?
-Chcesz zginąć e wypadku, czy żebym odebrał telefon?!- powiedział ironicznie ojciec.
-Dobra, nie złość się.
Po nieco niemiłej rozmowie nastąpiła cisza. Nic nie było słychać, oprócz wyłącznego radia. Nagle gość z radia powiedział: "A teraz dla rozluźnienia atmosfery, jedna z naszych nowości.Abraham Mateo i jego najnowszy hit "Are You Ready?".
- O mój Boże! To Abruch! Nareszcie!
- No nie! Ty masz jakąś obsesję na jego punkcie.
- Co?!?! Tak kocham go jest świetny! Masz coś do mnie lub do Abrusia?!
- Abrusia?! Hahaha... Lepszego przezwiska nie moglaś wymyślić.
- Jak śmiesz tak o nim mówić. Ciekawe czy ty dałbyś radę tak śpiewać lub tańczyć jak on!!
- Pewnie tak.
- Nie odzywają się do mnie!!
-Dobrze przepraszam.
- Heh.. Teraz "przepraszam"... A wcześniej to się z niego śmiało.. Za późno...

W tym samym czasie w Barcelonie:

-Abraham, co to była za dziewczyna, która na ciebie wpadła?-zapytał Hugo.
- Nie wiem. Nie przedstawiła się. Wiem tylko, że jest słodka, piękna, urocza,...
-Abe, czy ty się w niej czasami nie zakochałeś?
-Nie... Co ty mówisz!
- Swoje wiem... Widzę. Od tego "wypadku" ciągle chodzisz rozkojarzony.
-Daj spokój! Chodź na próbę, bo się spóźnimy i Aroa znów będzie się złościć.

W tym czasie w przychodni:

-Dzień dobry. Byliśmy umówieni na wizytę u doktora Browna.
-Nazwisko?
-Bełtowicz.
- A tak. Na godzinę 19.00, tak?
- Tak, zgadza się.
-Proszę usiąść. Zaraz zaniosę kartę panu doktorowi i zawołam Państwa.
-Dobrze. Dziękuję.
Gdy Justina i jej tata czekali, ponownie zadzwonił telefon.
- Odbiorę i zaraz wracam, dobrze?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Najwyraźniej naprawdę nie ma zamiaru się do niego odzywać.

Po chwili Justina poszukać ojca. Gdy go znalazła, usłyszała jego rozmowę przez telefon.
-Powiedziałeś jej?
-Jeszcze nie. Czekam na odpowiedni moment.
- Kiedy, twoim zdaniem, będzie odpowiedni moment!- krzyk rozmówcy był tak głośny, jakby osoba, która to mówiła znajdowała się tuż obok.
Justina wkońcu nie wytrzymała.
-O czym miałeś mi powiedzieć, a nie powiedziałeś?
- O niczym.
- Tato, ja wszystko słyszałam. O co chodzi?- mówiła przez łzy dziewczyna.- Czemu mnie okłamujesz?
- Chodź porozmawiajmy. Wszystko ci wytłumaczę. Bo chodzi o to,że... Pamiętasz jak byłaś z mamą na badaniach dwa tygodnie temu? Wczoraj otrzymaliśmy wyniki.
- I z tego robisz taką tajemnicę?
- Nie. Chodzi o to, że...- mężczyzna nie mógł powiedzieć ani słowa.- jesteś chora ns białaczkę.
-Co? Jak to?
- Nie wiem. Dlatego przyszliśmy do lekarza. On nam wszystko wytłumaczy.
- Tato, ja nie chcę. Dlaczego ja?! Czemu los musiał mnie tak ukarać?!-mówiła załamanym głosem dziewczyna, ocierając łzy płynące jej po policzkach.
Po 10 minutach byli już w gabinecie lekarza. Doktor Broem wszystko wytłumaczył im wszystko. Na szczęście choroba było e takim stadium zaawansowania, że można było ją wyleczyć, stosując odpowiednie lekarstwa. To jedna dobra wiadomość.
Po wyjściu z gabinetu lekarskiego wsiedli do auta i ruszyli w drogę powrotną do domu. Justina już pod domem wysiadła z auta i pobiegła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i wzięła zdjęcie Abrahama stojące na szafce nocnej.
- Jedyne co był teraz chciała to zasnąć w jego ramionach.- powiedziała i zasnęła wtulona w zdjęcie swojego idola.






All I Need Is your love//A/\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz