Rozdział III

186 17 7
                                    

Gdy dziewczyny dochodziły do do pobliskiej kawiarenki, zauważyły plakat, na którym pisało: "Już za tydzień w sklepie Carrefour "La Rosas" o godzinie 12.00 odbędzie się spotkanie z Abrahamem Mateo, na którym będzie podpisywał płyty. Zapraszamy! Koszt wstępu- 120 euro."
- Justina, widzisz?
-Tak. Poszłabym, ale rodzice mnie na pewno nie puszczą.
- Spróbuj chociaż z nimi porozmawiać. W końcu to twój idol.
-Masz rację. Jak wrócę do domu spróbuję ich przekonać.
-Okej. Choćmy, bo wszystko wykupią.

Zakupy chyba były udane. Dziewczyny szły obładowane torbami z ubraniami, biżuterią, kosmetykami. Ledwie co szły.
- Chodź, usiądziemy chwilę.
-Przepraszam Cię ale czasu nie mam. Obiecałam tacie, że wrócę przed czwartą.
-Dobrze. Ale zadzwoń jak dojdziesz.
- Nie martw się. Zadzwonię napewno.

Dziewczyna już wychodziła, gdy nagle przez przypadek potkneła się i upadła na chłopaka w okularach przeciwsłonecznych. Dość, że wesystkie zakupy wypadły jej z toreb, to jeszcze ona upadła razem z chłopakiem.
- Przepraszam. Nie zauważyłam pana. Ja...
- Jaki pan. Mam dopiero 17 lat. Aż tak staro wyglądam?- powiedział z uśmiechem chłopak.
W tym momencie Justina zauważyła, że ten gość, na którego wpadła to... Abraham Mateo.
- O mój boże. To ty!
- Tak.
Abraham podszedł do dziewczyny i przytulił ją a ona zaczęła płakać.
- Nie płacz. Chodź, pozbieramy twoje zakupy.
Abraham wraz z Justiną zaczęli zbierać ubrania, które były rozsypane przed wejściem. W pewnym momencie oby dwoje chcieli wziąć różową koszulę gdy ich dłonie dotknęły się. Chłopak zostawił koszulę i wziął dłoń dziewczyny. Patrzył jej głęboko w oczy. Po chwili zaczął się do niej przybliżać." Czyżby on chciał mnie pocałować?- pomyślała sobie dziewczyna. Ich usta prawie się dotykały gdy nagle podszedł jeden z ochroniarzy Abrahama i powiedział:
- Musimy już iść.
W tym samym czasie Abraham i Justina gwałtownie odsunęli się od siebie. Chłopak tylko uśmiechnął się i powiedział:
- Poradzisz sobie?
- Tak. I jeszcze raz przepraszam.
- Nic się nie stało.
Po tych słowach podszedł do dziewczyny, pocałował jak w policzek, uśmiechnął się i odszedł.
Justina szybko pozbierała rzeczy leżące jeszcze na podłodze i ruszyła do domu.

W drodze do domu rozmyślała co by się stało, gdyby doszłoby do pocałunku.

Gdy już wszystkie rzeczy poukładała w szafach, zadzwonił telefon.
- Hejka. Mialaś zadzwonić.
- Przepraszam, byłam bardzo rozkojarzona.
- Czym?
- No więc, słuchaj.
- Opowiadaj.
- No więc... Jestem prawie przy drzwiach, a tu nagle potyknęłam się. I zgadnij na kogo upadłam.
- No nie wiem. Na Juliet. Bardzo się wkurzyła?
- Tak... to znaczy nie. To znaczy to nie ona.
- To kto?
- Na Abahama!
-Mateo?
-Tak! Pomógł mi zbierać ubrania, które się wysypały. I o mało mnie nie pocałował.
- Pieprzysz?
- Nie. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie wtrącił się jego ochroniarz. Ale i tak dostałam buziaka w policzek.
- Jak ci zazdroszczę.

Dziewczyny rozmawiały że sobą dość długo. Około godziny 17.00, tata zawołał Justinę, by zeszła do niego.
Gdy dziewczyna była już w kuchni, tata oznajmił:
-Córeczko, musimy jechać do lekarza.
- Czemu?
- Wspominałaś, że się ostatnio gorzej się czujesz, prawda?
- No tak.
- Ubieraj się. Jesteś już zarejestrowana do doktora Browna.
- No dobrze.- powiedziała że smutkiem Justina.


All I Need Is your love//A/\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz