Life is fucki*g bit*h

160 18 4
                                    

Nie jestem chrześcijanką.
Odkąd oświadczyłam o tym społeczeństwu od razu zostałam odrzucona. Przecież inność to coś złego. Wystajesz poza narzucone normy, więc nie masz szans istnieć. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Z małym wyjątkiem. Mój chłopak i przyjaciółka zostali.
Tylko oni mi pomagają. Mam tylko ich. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Oni albo nikt.
Zostałam odrzucona nie tylko ze względu na mój ateizm, lecz także dlatego, że słucham muzyki z lat '70, '80 i '90.
Wszyscy w mojej szkole słuchają tylko współczesnej muzyki. Komercyjnej.
Dziewczyny malują się cały czas. Przecież rozmazana kreska to wstyd! A złamany paznokieć? Dramat!
Nigdy nie miałam na sobie makijażu, po co mi to. Używam naturalnych środków, jak np olejek rycynowy.
Jakby było mało jestem wegetarianką. I hipiską.
Więc wystając poza ogólne ramy społeczeństwa jestem nikim.
Ale mam pasję. Taniec. Nie współczesny, którego nie rozumiem. Ludowy.
Tańcem nie można nazwać układu ruchów w rytm muzyki. Taniec to historia opowiedziana ruchem i muzyką.
To właśnie tam poznałam mojego chłopaka i przyjaciółkę. Niestety mieszkamy daleko od siebie. Mamy wiele wspólnych wspomnień.
Dwa dni w tygodniu czuje że żyję, wtedy mamy próby. W szkole, cóż. Jestem osamotniona. Moim jedynym zbawieniem są słuchawki. I dobra książka.

Life is for happy peopleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz