Dziś nie planowałam niczego specjalnego. Gdy moledyjne brzeczenie doszło do moich uszu na ustach pojawił się uśmiech. Mogę już wracać do domu.
-Hej. Odprowadzić Cię?-usłyszałam pytanie. Przytaknelam. Prawie codziennie Leondre odprowadzal mnie do domu po ukończonych lekcjach. Staliśmy się jeżeli można tak to określić- przyjaciółmi.
Doszliśmy do mojego domu.
-To cześć.-powiedzialam otworzylam drzwi i weszlam do srodka. Ku mojemu zdziwieniu chlopak przytrzymal drzwi ręką i rowniez poczynil te same kroki.-Leo nie możesz tu być. Charlie za niedługo wraca.
-Ok wyjdę za nim on zdąży rozbić kolejny wazon.
-Skąd wiesz że rozbił wazon?
-Zauważyłem że go tam nie ma niedawno. A że Charls często jeździ na desce po domu to sie domyslilem.
Zasmialam sie i wskazałam ręką by poszedł na górę. Położyłam plecak przy biurku i otworzylam laptopa.
-Może pójdziemy do Starbucksa?-zapytał siadajac na łóżku.
Kiwnelam głową i nagle zobaczyłam że mam powiadomienie z kika. Pisnelam cicho i od razu zaslonilam dłonią rękę. Brunet który zdąrzył się już wygodnie położyć na moim łóżku wstał i podszedł do mnie.
LittleDre:Hej piękna :*
-Kto to jest? Skąd go znasz?
-Em..Nikt...nieważne-chciałam wyłączyć laptopa jednak on mnie odepchnal i zaczął przeglądać moje wiadomości.
-Jakiś twój internetowy chlopak?-zarumienilam się,ale jednocześnie bylam oburzona że czyta moje wiadomości - Mam być zazdrosny?
- Nie...Ja go tak naprawdę nie znam.-wstydzilam się trochę tej kwestii która wypowiedzialam.
On nie ciągnął już więcej tego tematu i powiedział ze musimy już iść. Ulżylo mi.
*****
Siedzieliśmy w Starbucksie rozmawialiśmy,smialismy się.
- A...Mogę Cię o coś zapytać?-odrzekł Leondre. Przytaknelam.-A skąd wiesz że to nie jest jakiś pedofil?
-Kto?-wydukalam dlawiac się kawą.
-No ten twój internetowy chlopak.
-Nie wiem. Ale on na pewno taki nie jest. Jest inny. Jest wyrozumiały,opiekunczy, troskliwy,zabawny. Inny niż Ty.
-Sugerujesz że nie jestem zabawny?
-Chodzi mi raczej o inne cechy.
Zmruzyl oczy i zagryzł warge.
-Spytaj go o to?
-O co?
-O to czy jest pedofilem-wywrocil oczami a ja wlepilam mój wzrok w kubek. To była w tym momencie naprawdę interesująca rzecz. -Spytaj go gdzie mieszka? Jak wygląda? Ile ma lat? Ten twój... A właściwie to jak on ma na imię?
-Nieważne.
-Ważne-a on znowu zachowywał się jak gwiazda. Nie cierpię tego.
-Ja... nie wiem.
-Nie wiesz jak on ma na imię? To na pewno jest groźny pedofil.
Nie mogąc tego słuchać wstałam i wyszłam. Zaczęłam krążyć uliczkami miasta w nadzieji ze zapomnę o wszystkim.
-Jak myślisz czemu nie podal Ci swojego imienia?-byłam zła. Znów ten głos.-Może ma dziwne imię takie jak
Fletcher albo Gordon.
Zaczęłam się śmiać. Mimo tego że znowu go widzę to co mówił było zabawne.
-Albo Jack.
-Przecież to normalne imię.
-No nie bardzo. Taki Jack z Tytanica. Przecież nie dość że wykorzystał biedną Rose to jeszcze się utopil a ona płakała-powiedział a ja uśmiechnęłam się do niego. Jego oczy rozswietlily się- A ja nie chce byś i Ty płakała.
-No dobra zapytam się go czy nie ma na imię Gordon.
CZYTASZ
Superstar/l.d
Fanfiction-Nie powiem że Cię kocham bo to bzdura...Ale pewnie Cię kocham.- Wyobraź sobie opowieść ze szczęśliwym zakończeniem. Twój brat wraca z trasy koncertowej przyworzac ze sobą przyjaciela. Zaprzyjazniasz się z nim jednak ciężko Ci mu zaufać. Jednocześni...