Rozdział 1.

558 40 6
                                    

Zatłoczone ulice Londynu nie pomagały Johnowi w przeprawie przez miasto. Wracał do domu na Baker Streat 221B. W jednej ręce trzymał siatkę z zakupami a drugom schował do kieszeni kurtki. Mężczyzna zrezygnował z taksówki i przemierzał miasto pieszo, raz na jakiś czas przepychając się pomiędzy ulicznymi straganami. Zimne powietrze doskwierało Johnowi, a chmury zbierające się nad miastem zdawały się lada chwile spuścić na ziemie lodowaty deszcz. Jasnowłosy mężczyzna postanowił wybrać drogę na skróty której nauczył go jego przyjaciel Sherlock. 

Holmes jest czasem przydatny.  

Pomyślał mężczyzna i skręcił w jedną z bocznych uliczek Londynu. 

***

Sherlock chodził po salonie z pistoletem w dłoni, kilkanaście razy zdążył już przedziurawić ścianę kulami przerzucając go z ręki do ręki i krzycząc przy tym na cały głos: 

-Nudy ! 

Kolejny strzał odbił się echem po pomieszczeniu, magazynek broni był już całkiem pusty. Po schodach wspinał się jego współlokator (Wyraźny nacisk na prawą stopę, zmęczone obolałe ruchu.)

Drzwi mieszkania otworzył się a próg przekroczył John, spojrzał tylko na podziurawioną ścianę i skarcił Sherlocka wzrokiem. 

- Pani Hudson nie będzie zadowolona, ciekawe kto będzie płacił jeżeli znowu podniesie nam czynsz ?- Zapytał po chwili kładąc torbę z zakupami na blacie kuchennym, chociaż wiedział że Sherlock nie narzekał zbyt często na sprawy pieniężne, a nawet od czasu do czasu gdy John jeszcze nie pracował brunet pożyczał mu swoja kartę kredytową. 

- Musisz trzymać w lodówce ludzkie szczątki ? - zapytał z kuchni współlokator Sherlocka, nie uzyskał odpowiedzi wiec złapał za kosz stojący przy wejściu do kuchni i jednym ruchem ręki strącił wszystkie woreczki i słoiki z podejrzaną zawartością do worka na śmieci po czym zawiązał go i wyszedł z mieszkania. 

- Przedstawisz mi jakiś szczególny powód swojego zachowania ? - Zapytał Sherlock gdy jego przyjaciel wrócił do kuchni i zaczął przecierać półki lodówki ścierką. 

- Lodówka służy do przetrzymywania w niej pożywienia - Odparł Watson układając w niej jedzenie z supermarketu. 

- Te rzeczy były potrzebne mi do eksperymentów ! - Wywrzeszczał brunet z salonu. 

Sherlock rzadko, a prawie nigdy nie okazywał emocji teraz jednak na jego twarzy malowała się złość. John wszedł do salonu i usiadł w swoim fotelu. 

- Wcześniej ci to nie przeszkadzało - Sherlock zdawał się nad wyraz przejęty zaistniałą sytuacją. John oszczędził sobie odpowiadania na to pytanie. Przez otwarte okno w kuchni dobiegł ich krzyk kobiety oboje podbiegli do niego i spojrzeli przez szybę, koło śmietników stała ubrana w łachmany kobieta, zamknęła z pospiechem klapę i pobiegła przed siebie. 

- Tak kończą się właśnie twoje działanie Johnie - Sherlock odszedł od okna i wrócił do pokoju dziennego. 

- Jak myślisz czy ona znalazła...

- Najwyraźniej - Sherlock opadł ciężko na swój ulubiony fotel. Zapanowała chwila ciszy, Watson oparł się o futrynę drzwi zakładając ręce na piersi. 

- HAHAHAHA !!!

Głośny śmiech doktora i detektywa wypełnił pomieszczenie w którym się znajdowali. Atmosfera rozluźniła się, Sherlock zagłębił się w wiadomościach codziennych podawanych w telewizji a John kończył czytanie książki. 

Pukanie do drzwi. 

- Wejdź i mów czego chcesz - rzucił w stronę drzwi brunet. Do mieszkania wszedł Mycroft Holmes, odwiesił swój płaszcz na wieszaku przy drzwiach i usiadł na sofie zakładając nogę na nogę. 

- Widzę że nasze papużki nierozłączki jak zawsze razem

- Mów czego chcesz ! - powtórzył sherlock i zaczął szarpać za struny skrzypiec. 

- Agętka FBI zniknęła, a właściwie została porwana...

- I chcesz żebym ja znalazł, zrobił byś to sam ale masz w tym czasie ważny wyjazd służbowy od którego zależą twoje przyszłe decyzje, nie ufasz żadnemu ze swoich współpracowników wiec przyszedłeś do mnie, ale co ja będę z tego miał ? - powiedział Sherlock jednym tchem. 

- Nie będziesz się nudził - Starszy Holmes uśmiechnął się do brata. 

- John idziemy - Nie pytając lokatora o zdanie brunet zaczął pospiesznie się ubierać.

- Twój samochód wraz z kierowcą czeka przed domem - Mycroft wstał i wyszedł z mieszkania. 

- Wiem - Sherlock wyszeptał w powietrze i zbiegł po schodach w dół. 






Watson i Holmes Where stories live. Discover now