-Co ty sobie myślałeś, Alec?- zapytał z urazą w głosie Jace.
-To co widzisz- odparł beznamiętnie, nie przestając się skradać do opuszczonego budynku fabryki.
-Nie możemy tam tak po prostu wejść. Po pierwsze nie mamy odpowiedniej broni, a po drugie przewyższają nas liczebnie co najmniej sto krotnie, o ile nie więcej.
-Od kiedy jesteś taki ostrożny? To ty zawsze podejmowałeś nie potrzebne ryzyko.
-To prawda, ale...
-Ale co? Zawsze z Izzy stawaliśmy po twojej stronie, teraz ty chociaż raz stań po naszej!
-Nie zachowuj się jak... jak...
-No jak co?
-Jak ja!
Alec westchnął.
-Kochasz siebie tak bardzo, że powinieneś się cieszyć z tego.
-Nie.- Jace pokręcił głową.- Zwariowałeś. Totalnie zwariowałeś! Nie pozwolę ci tam wejść.
-Jestem od ciebie starszy.
-A ja silniejszy.
-Polemizowałbym.
Błękitnooki odepchnął swojego parabatai i wybił szybę na tyłach budynku, po czym wskoczył przez stłuczone okno do środka z gracją jaką posiadają tylko Nocni Łowcy Jace'owi nie pozostawało nic innego jak udać się za nim do środka i uważać, by im obu się nic nie stało. Zabawne, tak samo zachowywał się jego brat przeszło parę lat temu.
Jace potrzebował kilka sekund, by przyzwyczaić oczy do mroku panującego w pomieszczeniu. Szedł, wsłuchując się w kroki Aleca i podążając za nimi. Jego parabatai miał chyba jeden z tych swoich pomysłów, od których nie można go było odwlec.
-Alec- powiedział cicho- jesteś pewien, że to tu? Ja tu nic nie widzę.
I tu nie chodziło o grobowe ciemności, na które jednak zaradzili runami widzenia w mroku. W budynku nie było niczego prócz starych pudeł- pozostałościach po dawnej taśmie produkcyjnej oraz kurzu.
-Nie rozumiem...- Powiedział Alec nim zaczął salwy kichania.
-Może lepiej stąd chodźmy- położył swą dłoń na ramieniu brata.
-Nie!- chłopak odtrącił rękę.- Musimy ją znaleźć! Pomyśl co ona by dla nas...
-Ona chciałaby byśmy byli wypoczęci. Spójrz na siebie! Jesteś cieniem człowieka!
Alec kichnął potężnie i aż się zatoczył. Jace wykorzystał ten moment i pociągnął go w stronę wyjścia. Jego parabatai protestował, ale po chwili obaj byli na zewnątrz.
-Nie odpuszczę sobie, jeśli nie odnajdziemy Izzy- powiedział Alec siadając na krawężniku. Był zły. Nie lubił bezczynności. Chciał teraz szukać siostry, walczyć, cokolwiek... Tylko nie wiedział, od czego zacząć.
-Wiesz,że będę szukał razem z tobą. Ale w granicach rozsądku.
-Nie powinno być granic, jeśli chodzi o kogoś, kogo kochasz.
-Co?- zdziwiony Nocny Łowca odwrócił głowę w stronę brata.
-Kiedy się tak zmieniliśmy? Trzynaście lat temu gdyby ktoś nam powiedział jacy będziemy teraz.... wyśmialibyśmy go.
-Masz rację- przyznał cicho i spuścił wzrok.
***
Gdy Magnus obudził się, Blueberrego juz przy nim nie było. Przetarł dłonią zaspaną twarz i wstał z łóżka. Przeciągnął się kilka razy, rozluźniając mięśnie i poszedł szukać synka.
CZYTASZ
My Evil Blueberry (malec ff)
RandomUWAGA! Opowiadanie zawiera trooochę spoilerów z nadchodzących części książek o Nocnych Łowcach, które my, autorki, już przeczytałyśmy w oryginale. Jeśli więc nie masz zamiaru poznawać jednego, malutkiego spoilera, zawartego w tym fanfiction, odradz...