Gdy tylko Alec pozbierał się po tamtym wydarzeniu, razem z Magnusem wszczęli poszukiwania Maxa.
Zgodnie z wszelkimi prawami fizyki, nic w świecie materii nie ginie. Jednak Max i Camille zaginęli. Przepadli. Nikt nic nie wie. Albo może wie, ale boi się powiedzieć.
W poszukiwania zaangażowała się cała rodzina Aleca. Wszyscy byli głęboko przejęci sprawą- w końcu Max był jedynym wnukiem, jakiego doczekali się państwo Lightwoodowie.
Po trzech miesiącach żmudnej oraz daremnej akcji ratunkowej, przyjaciele rodziny odpuścili, a wkrótce także i oni. Jednak Alec z Magnusem, nie potrafili zostawić tej sprawy tak szybko. Doszło do tego, iż nie wracali do domu przez długie dni. Strata zdawała się ich jakby oddzielać od siebie, budując niewidzialny mur, postawiony z cegieł: smutku i żalu.
Dziecko łączyło ich niewidzialną nicią zobowiązania. A gdy dziecko zniknęło, zniknęła ta nić. Alec zauważył z goryczą, jak wielki wpływ na ich życie miał Blueberry. Nigdy by nie pomyślał, że jest w stanie pokochać kogokolwiek choć w połowie tak jak Magnusa. A Max? Był jego światłem, słońcem i oczkiem w głowie.
Wkrótce jednak zrozumiał dlaczego. Przecież to dziecko jego i Magnusa. W Blueberrym była cząstka mężczyzny, którego obdarzył najsilniejszym uczuciem w życiu.
Pewnego, kolejnego z rzędu, szarego dnia, gdy Alec siedział przy kominku i patrzył bez namiętnym wzrokiem na ogień, Magnus podszedł i od tyłu położył mu dłonie na ramionach. Nie odwrócił głowy, trwał w swojej postawie do końca.
-Alexandrze, to trwa zbyt długo...- Zaczął powoli i delikatnie, chłopak zdawał się w ogóle nie słyszeć tych słów.- Myślę, że powinniśmy znów... Normalnie funkcjonować.
-Co przez to rozumiesz?- Zapytał cicho, nie widział potrzeby, by mówić głośniej.- Dla mnie normalne życie, to takie w którym jest Max, a tu go nie ma. Czy nie po to go szukamy? By wrócić do normalności?
-Ale... - Magnus chwilę zastanawiał się, co powiedzieć, by nie ranić Aleca.- Nasze życie teraz jest potworne. Nie widzisz tego? Zero bliskości, namiętności, przyjaciół. - Westchnął głęboko. - Spójrz mi w oczy.- Poprosił.- Chłopak powoli obrócił sie, jednak nadal starał się unikać wzroku czarownika.- Nie mówię, że szukanie Max'a jest złym pomysłem, ale chyba zatraciłeś się w tym do reszty i zapomniałeś, że masz mnie. Jestem tu po to, by cie wspierać, Alexandrze.
Chłopakowi przez głowę w jednej chwili przemknęło tysiące wspomnień, od najstarszych, gdy stanął speszony w progu domu Magnusa, aż po te nowsze, kiedy czarownik pomaga wstać Max'owi, zachęcając go i mówiąc czułym przezwiskiem. Maluch robi zadziorną minę i pędzi na dwóch nogach do drugiego ojca. Obojga rodziców przepełnia niesamowita duma i rozpiera radość.
Rzucił się w ramiona Magnusa i zatopił twarz w jego ramieniu. Ostatnio często zdarzało mu się płakać, lecz w ukryciu. Nie wiedząc czemu, wolał nikomu nie pokazywać się w takim stanie.
Partner pogłaskał go po głowie i próbował uspokoić w miarę możliwości, lecz Alec czuł, że jego ciałem również wstrząsa szloch
- chodźmy się położyć- zaproponował Magnus, widząc, że Alec jest w ciężkim stanie.
Ułożyli się na tym samym łóżku, na którym po raz ostatni spał z nimi Blueberry. Nie byli tu od tamtej nocy. Alec sypiał na kanapie, a Magnus... Cóż, on to prawie w ogóle nie sypiał, a gdy juz to robił, to poza domem.
Wszystko przywoływało wspomnienia: fioletowa pościel, niebieskie poduszki, Okno, przez które uciekła Camille z ich synkiem...
Ich pocałunki były przepełnione łzami i niewypowiedzianym obietnicami lepszego jutra. Zaczęli zdejmować z siebie kolejne warstwy niepotrzebnych ubrań, w końcu zostali w samej bieliźnie. Czas jakby pomijał ich łóżko z precyzyjną dokładnością. Po chwili nie mogli być już bliżej, pokonali wszelkie bariery dotychczas oddzielające ich ciała. Plecy w Aleca wygięły się w łuk, od dawna nie czuł takiej ekstazy pogrążony w cierpieniu. Oboje zdawali poruszać się w jednakowym tempie, dobierając odpowiednie posunięcia. Nie było w tym delikatności. Nigdy nie kochali się w taki sposób. Było to zupełnie nowe doznanie, szczególnie dla Aleca. Jednak to wszystko sprawiało mu niewysłowioną przyjemność.Ich ciałami na przemian wstrząsały spazmy i konwulsje. Aż oboje cali zdyszani oraz spoceni, opadli na łóżko i pocałowali się po raz ostatni tego wieczoru.

CZYTASZ
My Evil Blueberry (malec ff)
AcakUWAGA! Opowiadanie zawiera trooochę spoilerów z nadchodzących części książek o Nocnych Łowcach, które my, autorki, już przeczytałyśmy w oryginale. Jeśli więc nie masz zamiaru poznawać jednego, malutkiego spoilera, zawartego w tym fanfiction, odradz...