Angel or Devil ~ Ariana Grande FanFiction

Rozdział XI

Zaczęło się robić nie ciekawie. Rodziców nie było już 3 godziny od rozmowy przez telefon. Ariana wyczuła, że coś jest nie halo. Basia pocieszała dziewczynę i mówiła, że pewnie są korki na drodze... Jednak to nie było tak.
Kilka minut później zadzwonił telefon Ariany. Był to zupełnie nieznany jej głos.
- Dzień dobry. Czy jest pani córką ....?
- Tak! Co się z nimi stało? - przerwała Ari.
- Są kilka godzin po tragicznym wypadku samochodowym. Nie wiadomo, czy przeżyją. Aktualnie są w szpitalu.
- Jak to? W którym szpitalu?
Kobieta, z którą rozmawiała dziewczyna podała jej dokładny adres szpitala, w którym znajdowali się jej rodzice.
- Co się stało dzieciątko ? - spytała Basia.
- Moi rodzice są w szpitalu. Dokładnie nie wiem co się stało, podobno mieli tragiczny wypadek samochodowy. Idę znaleźć jakiś przystanek autobusowy.
- Nie ma takiej opcji. Pojadę tam z tobą.
- Ale nie musi pani. Dam sobie radę.
- Po pierwsze jadę z tobą, a po drugie mów mi -Basia, albo jak wolisz - ciocia Basia.
- Ojejku, dziękuję bardzo. I w sumie możemy pojechać razem, ciociu...
- No to w drogę !
Po godzinie były już na miejscu. Ariana spytała recepcjonistki, w którym pokoju znajdują się jej rodzice i jak najszybciej tam pobiegła. Basia postanowiła poczekać na nią w poczekalni.
Niestety, gdy Ari chciała wejść do pomieszczenia została wyproszona. Doktor wyglądał na bardzo zestresowanego. Dziewczyna poszła do poczekalni i czekała aż ktoś pozwoli jej wejść do pokoju rodziców.
Nagle podszedł do niej lekarz z nie miłą informacją.
- Bardzo mi przykro...
- Co się stało ?
- Pani rodzice...Oni nie żyją .
- Że co? Ale, ale, ale...
- Wiem, że to dla Ciebie straszna sytuacja, ale na prawdę nie dało się nic zrobić.
- Zabiliście moich rodziców!!
- Przywieziono ich tutaj martwych. Ktoś w nich wjechał, to znaczy, ktoś wjechał w ich auto.
- To okropne... - powiedziała zapłakana upadając na podłogę. - Moje życie nie ma sensu. Wyląduję w domu dziecka!