Dwa pierwsze dni minęły bez żadnych ciekawych zdarzeń. Jadąc głównie patrzyłam w okno, obserwując mijane miejscowości. Nie rozmawialiśmy prawie wcale, Jack był bardzo skupiony na prowadzeniu auta. Trzeciego dnia około południa zatrzymaliśmy się na stacji gdzieś w stanie Arizona. Wyszłam z samochodu rozprostować nogi, w czasie gdy Jack tankował paliwo. Oparłam się o maskę samochodu i zapaliłam papierosa.
-Więc jak zamierzasz mnie im przedstawić? – zapytał chłopak.
-Przedstawić? Co masz na myśli? – byłam dość zaskoczona pytaniem, przecież Jack znał moją historię w całości.
-No nie wiem, mam udawać twojego chłopaka? Być przyjacielem? A może wcale nie zamierzasz mnie im przedstawiać? Wiesz, przecież mogę przespać się w samochodzie, gdy ty będziesz nocować w ich luksusowym penthousie.
-Nie, nie o to chodzi. Nie zastanawiałam się nad tym, chyba powiem im prawdę. Przecież nie będę kłamała tylko dlatego, że ojciec jest chory. Nie wiem, bo kiedy powiem im, że jesteśmy razem to będą zadowoleni, ale my będziemy w niekomfortowej sytuacji. Jeśli będziemy w ich oczach tylko przyjaciółmi, to prawdopodobnie długo tam nie zostaniemy.
-Hej! Ty tam! – krzyknął chrypliwym głosem właściciel stacji – Tu się nie pali!
Podniosłam ręce w geście poddania i zdeptałam papierosa.
-Cholera nawet zapalić spokojnie nie można – mruknęłam pod nosem. Jack uśmiechną się w ten sposób, który sprawiał, że był naprawdę podobny do Kurta Cobaina.
-Idę zapłacić – rzucił.
Wsiadłam do samochodu i zaczęłam poważnie myśleć jak przedstawić rodzicom Jacksona. Kiedy chłopak wrócił do samochodu, miałam już gotową odpowiedź.
-Przedstawię cię jako mojego chłopaka.
-O, dobrze, że w ogóle ostrzegłaś! – parsknął śmiechem.
-Mam jeszcze jakieś osiem godzin na wymyślenie naszej historii, spoko dam radę.
Uwaga, uwaga – nie dałam rady. Każda wersja mojej opowieści brzmiała podejrzanie.
***
-No i co ja mam im powiedzieć? – byłam załamana, właśnie wjechaliśmy do Los Angeles, a ja nadal nie miałam pomysłu na naszą wspólną historię.
-Po prostu. Poznaliśmy się w klubie, mieszkamy razem, planujemy wspólne życie. To wszystko, Sam, co tu wymyślać.
-Eh, ty ich nie znasz.
Prawda jest taka, że moi rodzice to dwójka najgorszych ludzi na ziemi, którzy wyrzucili swoją jedyną córkę z domu w wieku 16 lat. Jack nigdy ich nie poznał, jest przekonany, że wyolbrzymiam tę ich okropność. Przysięgam, nie. Zanim powiedziałam rodzicom – jestem lesbijką – nie byli jak wszyscy. Stosowali metody wychowania rodem ze starożytnej Grecji. Uważali, że powinnam być wykształcona we wszystkich dziedzinach przynajmniej na czwórkę. Toteż większość życia spędziłam nad książkami do zupełnie nie potrzebnych przedmiotów jak socjologia czy trygonometria (ludzie, kto używa funkcji trygonometrycznych przy sprzedawaniu koksu?). Tak więc moje życie towarzyskie, do momentu wyprowadzki (czyt. wyrzucenia z domu), nie istniało.
-Jesteśmy – głos Jacka przypomniał mi o tym, że właśnie jadę spotkać moich starożytnych, greckich rodziców.
-Okay, już wysiadam.
___________________________________
Tak zdaję sobie sprawę z tego, że ten rozdział nie jest najlepszy, że jest krótki, ale może wam się spodoba?
CZYTASZ
Girls in leathers
RomanceSam musiała zbudować swoje życie sama. Dziewczyny inne niż reszta, ostre, mocne, bezkompromisowe.