9. Mojego ojca nie można denerwować

2.1K 104 1
                                    

-Cześć tato. – powiedziałam nie śmiało wchodząc do sali, na której leżał mój ojciec. Nie wyglądał dobrze. Jak kol wiek ktoś kto jest chory na raka zwykle nie wygląda dobrze.

-Co ty tu robisz?! –prawie krzyknął słabym głosem. Jakbym tego nie przewidziała.

-Przyjechałam do ciebie, z drugiego końca kraju. – odpowiedziałam spokojnie.

-Nie chcę cię widzieć! Nie prosiłem, żebyś tu jechała! – do sali wpadła pielęgniarka i mnie wyprosiła, bo „Mojego ojca nie można denerwować". Jack czekał na korytarzu. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Od strony wejścia na oddział szła moja matka.

-Jesteś kochanie! – krzyknęła i zaczęła biec w moją stronę – Jak ojciec? Cieszył się?

-Mówiłam, że nie zechce ze mną rozmawiać. Czemu kazałaś mi przyjechać skoro on nawet o tym nie wiedział?

-On jest chory, ma białaczkę. Ja nie mogę oddać szpiku, ale ty możesz. Możesz go uratować.

Zamurowało mnie. Moja matka, ta sama która przed trzema laty wyrzuciła mnie z domu, prosi, żebym oddała szpik człowiekowi, który nazwał mnie zboczoną dziwką. Nie jestem pamiętliwą osobą jeśli chodzi o przezwiska, w końcu stoję na czele jednego z większych gangów Nowego Jorku, ale takie słowa od ojca bolą i to bardzo. Nie potrafię określić ile czasu zajęło mi, aby się otrząsnąć.

-Nie możesz odmówić, jaką byłabyś córką?!

-A nie zastanowiłaś się nigdy jaką ty jesteś matką? – powiedziałam ze łzami w oczach i zaczęłam iść szybkim krokiem w stronę drzwi oddziału. Dogonił mnie Jack, który patrzył na całą sytuację z boku. Objął mnie ramieniem. Szybko wyszliśmy ze szpitala. Kiedy siedzieliśmy już w samochodzie, usłyszałam jego głos:

-Miałaś rację. Okropni ludzie.

-Jakbym nie wiedziała... - odparłam.

-Chcesz coś zjeść? – zapytał, ale nawet nie czekał na odpowiedź, tylko ruszył w kierunku najbliższego (jak mówiła nawigacja) McDonald'a. Wpatrzyłam się w mijane drzewa i alejki. Zupełnie inaczej niż w Nowym Jorku. Bardzo dawno tu nie byłam, jednak doskonale pamiętam w którą stronę pojechać do domu czy do kościoła.

***

Po pochłonięciu dwóch cheeseburgerów wróciliśmy do auta. Nie miałam pojęcia co teraz zrobić.

-Sam, to jest twój ojciec. Nie możesz mu tak po prostu odmówić.

-Ale to nie on mnie prosi tylko matka! On nie chce mnie widzieć. Mój ojciec mnie nienawidzi! Taka jest prawda. – byłam wściekła. Miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Może nie dosłownie, ale chciałam zapomnieć o wszystkim. Nie po to przez trzy ostatnie lata pracowałam na swoją pozycję, żeby teraz wszystko stracić przez to, że operacja pobrania szpiku może się nie udać. Nie po to próbowałam zapomnieć o tym co mnie spotkało ze strony rodziców, żeby teraz wrócić z podkulonym ogonem i robić wszystko czego zechcą. Jack stwierdził, że przenocujemy w jakimś hotelu, a rano zastanowimy się co zrobić. Zaakceptowałam pomysł milczeniem.

_________________________________

Wiem, znowu kazałam wam długo czekać. Wiem jestem okropna, ale teraz mam dosyć trudny okres w życiu. Zapraszam też do czytania mojego drugiego opowiadania "How to disappear completly"

Polecam się

Majka xoxo

Girls in leathersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz