-Cześć tato. – powiedziałam nie śmiało wchodząc do sali, na której leżał mój ojciec. Nie wyglądał dobrze. Jak kol wiek ktoś kto jest chory na raka zwykle nie wygląda dobrze.
-Co ty tu robisz?! –prawie krzyknął słabym głosem. Jakbym tego nie przewidziała.
-Przyjechałam do ciebie, z drugiego końca kraju. – odpowiedziałam spokojnie.
-Nie chcę cię widzieć! Nie prosiłem, żebyś tu jechała! – do sali wpadła pielęgniarka i mnie wyprosiła, bo „Mojego ojca nie można denerwować". Jack czekał na korytarzu. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Od strony wejścia na oddział szła moja matka.
-Jesteś kochanie! – krzyknęła i zaczęła biec w moją stronę – Jak ojciec? Cieszył się?
-Mówiłam, że nie zechce ze mną rozmawiać. Czemu kazałaś mi przyjechać skoro on nawet o tym nie wiedział?
-On jest chory, ma białaczkę. Ja nie mogę oddać szpiku, ale ty możesz. Możesz go uratować.
Zamurowało mnie. Moja matka, ta sama która przed trzema laty wyrzuciła mnie z domu, prosi, żebym oddała szpik człowiekowi, który nazwał mnie zboczoną dziwką. Nie jestem pamiętliwą osobą jeśli chodzi o przezwiska, w końcu stoję na czele jednego z większych gangów Nowego Jorku, ale takie słowa od ojca bolą i to bardzo. Nie potrafię określić ile czasu zajęło mi, aby się otrząsnąć.
-Nie możesz odmówić, jaką byłabyś córką?!
-A nie zastanowiłaś się nigdy jaką ty jesteś matką? – powiedziałam ze łzami w oczach i zaczęłam iść szybkim krokiem w stronę drzwi oddziału. Dogonił mnie Jack, który patrzył na całą sytuację z boku. Objął mnie ramieniem. Szybko wyszliśmy ze szpitala. Kiedy siedzieliśmy już w samochodzie, usłyszałam jego głos:
-Miałaś rację. Okropni ludzie.
-Jakbym nie wiedziała... - odparłam.
-Chcesz coś zjeść? – zapytał, ale nawet nie czekał na odpowiedź, tylko ruszył w kierunku najbliższego (jak mówiła nawigacja) McDonald'a. Wpatrzyłam się w mijane drzewa i alejki. Zupełnie inaczej niż w Nowym Jorku. Bardzo dawno tu nie byłam, jednak doskonale pamiętam w którą stronę pojechać do domu czy do kościoła.
***
Po pochłonięciu dwóch cheeseburgerów wróciliśmy do auta. Nie miałam pojęcia co teraz zrobić.
-Sam, to jest twój ojciec. Nie możesz mu tak po prostu odmówić.
-Ale to nie on mnie prosi tylko matka! On nie chce mnie widzieć. Mój ojciec mnie nienawidzi! Taka jest prawda. – byłam wściekła. Miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Może nie dosłownie, ale chciałam zapomnieć o wszystkim. Nie po to przez trzy ostatnie lata pracowałam na swoją pozycję, żeby teraz wszystko stracić przez to, że operacja pobrania szpiku może się nie udać. Nie po to próbowałam zapomnieć o tym co mnie spotkało ze strony rodziców, żeby teraz wrócić z podkulonym ogonem i robić wszystko czego zechcą. Jack stwierdził, że przenocujemy w jakimś hotelu, a rano zastanowimy się co zrobić. Zaakceptowałam pomysł milczeniem.
_________________________________
Wiem, znowu kazałam wam długo czekać. Wiem jestem okropna, ale teraz mam dosyć trudny okres w życiu. Zapraszam też do czytania mojego drugiego opowiadania "How to disappear completly"
Polecam się
Majka xoxo
CZYTASZ
Girls in leathers
RomanceSam musiała zbudować swoje życie sama. Dziewczyny inne niż reszta, ostre, mocne, bezkompromisowe.