Rozdział 3 "Tajemnice, tajemnice i jeszcze raz dziewczyny "

1.4K 92 8
                                    

Nikt nie mówił, że życie śmierciożercy jest proste. Mimo to zabijanie szlam i zdrajców krwi dawało dużą satysfakcję. Draco dorastał w domu czarodziejów,  którzy szczycili się tym, że do ich rodziny nigdy nie dołączył żaden mugol. Ani żadna szlama. Był czystej krwi. Do tego szalenie bogaty. I przystojny.
Teraz siedział na kamieniu w lesie. I rozmyślał. Głównie o Weasley'ach. Najbardziej o Fredzie. Martwym Fredzie.
Weasley biegł nie oglądając się za siebie. To dobry moment, aby pokazać, że w pełni jest jednym z nich. Dobry moment na to, żeby ukończyć szyderstwa Bellatrix. Wystarczą dwa słowa, jedno zaklęcie. Podnosi rękę z różdżką do góry. Celuje precyzyjnie w środek jego pleców. Rozgląda się czy ktoś go widzi. Chciałby. Bardzo. Fred się odwraca. Spostrzegł go. Ale jest już za późno. Nie może stchórzyć. Weasley sięga do kieszeni po rożdżkę. Nie może jej znaleźć. Unosi głowę w górę, gotów zmierzyć się z Draconem. Głupiec. I tak nie wygra, więc czemu nie ucieka? Mógłby przeżyć.
Nie pora na rozmyślanie o nim. Za chwilę będzie martwy.
- Avada Kedavra.
Strumień zielonego światła pomknął ku rudowłosemu. Trafił go. W końcu trafił. Teraz gdy największy żartowniś wszech czasów leży martwy u jego stóp, on może wszystko. Jedno go dziwi. Na ustach Freda nadal gości uśmiech, mimo że jego spojrzenie jest martwe. Mimo że on jest martwy. Co to ma znaczyć?
Otrząsnął się. Nie pora na rozpamiętywanie.
-Tato ? Mamo? - zawołał i rozejrzał się. Teleportowali się w jakimś lesie. W ich rezydencji szybko by zostali złapani. Nie mogli na to pozwolić. No ale żeby las? Nie mógł by to być jakiś uroczy hotel w górach?
-Draco, wrócimy na chwile do domu. Musimy zabrać kilka rzeczy. - oznajmiła Narcyza.
- Ty tu zostaniesz. - uzupełnił ojciec.
Nim zdążył zaprotestować, już ich nie było. Kopnął leżący nieopodal kamyk. Jak długo będą musieli się ukrywać? Do końca życia? Czy ktoś widział jak zabijał Freda? Na pewno. Tylko kto? Jeśli byłby to któryś z Weasley'ów, już dawno by nie żył. Więc kto? Potter? Granger? Nie.
Chciał krzyknąć ze zdenerwowania, jednak zanim wydobył z siebie głos, usłyszał wołanie. Kobiety. Młodej. I tupot stóp. Szybki. Delikatny. Bieg. Szybko zerwał się z miejsca, gotów natychmiast uporać się z potencjalnym zagrożeniem. Wyjął rożdżkę. Był gotowy stoczyć walkę. Chwilę później zobaczył sylwetkę. Kobiecą. Zbliżała się. Jednak nie by zaatakować. Uciekała. Przed czym? Innym czarodziejem? Skąd w ogóle pomysł, że to czarodziejka? Zbliżała się coraz bardziej. Chyba go dostrzegła. Zaczęła machać w jego stronę. Wolała go. Chciała, żeby jej pomógł. Nie widział jej dokładnie, lecz gdy podszedł bliżej dostrzegł, że miała brązowe włosy sięgające za łopatki. Ciemne, bardzo ciemne. Bardziej czarne niż brązowe. Oczy miała jasne. Niebieskie. Przeraźliwie niebieskie. Chłodne. Złapała go za ramiona i posadziła na ziemi. Nim zdążył wstać wgramoliła mu się na kolana. Posłała niezwykle ciepły uśmiech. Objęła jego szyję.
- Hej.
Draco był bardzo zmieszany. Zdezorientowany. Zfrustrowany. Co to za dziewczyna? Na oko była w jego wieku. Szesnaście, góra siedemnaście lat. Pewna siebie albo szalona.
- Hej - odpowiedział po długim namyśle.
- Jak się nazywasz? - spytała. Tego brakowało. Postanowił wstać. Jednak ona postanowiła dalej zostać na jego kolanach.
- Uciekałaś przed kimś? - spytał. Nie wiedział skąd ta jej nagła zmiana nastroju. Uciekała, to było widać. Tak samo jak to, że była spanikowana. Jednak teraz była roześmiana. O co jej chodzi? Spojrzała na jego lewe przedramię. A potem w jego oczy. Następnie znów na rękę i ponownie w oczy. Dostrzegła go. Znak. Wiedziała kim jest. Znowu się uśmiechnęła.
Draco usłyszał trzask. To pewnie rodzice wrócili. Dziewczyna też to spostrzegła. Spojrzała po raz ostatni na chłopaka. Pocałowała go. Delikatnie. Z uczuciem. Tak, żeby zapamiętał. Wstała. Draco był zaskoczony. O co jej chodzi?
- Jak masz na imię? - tym razem to on zapytał. Tylko tyle był w stanie z siebie wydusić.
- Draco! - dobiegło go wołanie jego matki. Nim dziewczyna zaczęła uciekać wyjęła rożdżkę i napisała w powietrzu Ast. I odbiegła. To chyba było jej imię. Było. Bo teraz napis zmieniał się w coś co przypominało dym po ognisku. Kobiece ręce objęły Dracona. Przez chwilę miał nadzieję, że to ona. Jednak szybko zorientował się, że ręce należą do jego matki.
- Nigdy więcej tak nie rób.
- Nie będę.
Cały czas myślał o tajemniczej dziewczynie. Kim jest? Przed kim uciekała? Chciał o niej wiedzieć wszystko. Jaki kolor jest jej ulubionym? Dlaczego go pocałowała? Przecież dostrzegła jego znak. Dlaczego nie uciekła? Może była jedną z nich?

Harry Potter - chłopiec, który stracił wiele, zyskał jeszcze więcej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz