PROLOG
Był rok 2058.Byłam zwyczajną 19-letnią dziewczyną o czarnych włosach z fioletową grzywką i pasemkami. Moje oczy były bursztynowe. Zapow
iadała się kolejna leniwa sobota, ale to była cisza przedburzą...Roździał I
Obudziłam się wcześnie. Lerzałam na plecach i patrzyłam w sufit.
-Ada chodz!-wołał mój Tata z dołu
Zeszłym na dół przeraziłam się widokiem. Tata lerzał przed mamą. Była cała w rannych. Chyba po ugryzieniach.
-C-Co się stało m-mamie?-mój głos się łamał
-Pogryzły ją! Pogryzły!- Tata już krzyczał tylko... wszczął?
Spojrzałam przez okno. Tam były hordy zombie! Spojrzałam znowu na rodziców. TO NIEBYLI JUŻ MOI RODZICE! TO BYLI ZOMBIE! Pobiegłem do gabinetu taty. Zdjęła ze ściany (odziwo naładowany) rewolwer i shotguna. Wzięłam cztery nóże i uciekłam przez okno.
******************************
Hej! Tu autorka to moja pierwsza powieść więc skóry za błędy i krótkie roździały.
Pa!