Stał przy oknie, z którego rozpościerał się widok na dziedziniec, a dalej na błonie. Na lini horyzontu niewyraźnie malował się zakazany las. Bardzo lubił zatapiać się we własnych myślach mając przed oczami właśnie ten krajobraz. Powietrze było wilgotne i parne, na niebie zbieralo się coraz więcej ciemnych chmur. W pewnym momencie komnata wypelnila sie jasnym światłem a po chwili dało się słyszeć potężny grzmot.
-Co tak blyska? Burza idzie?! -pisneła cichutko Hermiona.
Snape prychnął i wypalił, nie raczywszy się nawet odwrócić:
-nie kurwa, Google maps aktualizują! Jak ty mi dzialasz na nerwy, Granger, nawet Ognista nie jest w stanie mi pomóc zapomnieć, że tu jesteś.W istocie wolałby teraz być sam jednak zdziwił się swoją gwałtowną reakcją. Wiedzial, że winę za ten wybuch gniewu częściowo ponosi alkohol, który wcześniej wypił, mimo to podszedł do barku i nalał sobie kolejną szklankę.
Nagle w okna uderzył siarczysty deszcz. Wyrwało to gryfonkę z osłupienia i mimowolnie drgnęła co nie uszlo uwadze nietoperza z lochow. Postanowiła ponownie przerwać nudną ciszę i trochę się podroczyć.- Więc... mam przez to rozumieć że nie może pan przestać o mnie myśleć?- na te słowa Snape aż zachłysnął się swoim trunkiem. Spojrzał na uczennicę w sposób conajmniej dziwny. Coś jakby zdumienie połączone z rozbawieniem oraz delikatną nutką wściekłości. Ta bezczelna Gryfonka najwyraźniej wpadła w kokieteryjny nastrój czego mistrz eliksirów nie zamierzał tolerować ani sekundy dłużej. Musi coś z nią zrobić i to jak najszybciej. Musi się jej pozbyć bez względu na konsekwencje jakie przyjdzie mu ponieść. W najgorszym razie wyląduje na jakiś czas w azkabanie, a co tam. Wszystko, dosłownie wszystko w zestawieniu z przymusem przebywania w jej towarzystwie wydawało się lepszą alternatywą.
Nagle wpadł na pewien pomysł. To będzie proste. Dziewczyna na pewno skorzysta z okazji żeby się stąd wyrwać. Wystarczy trochę pomóc losowi. W końcu kto by chciał przebywać dłużej niż pięć minut w otoczeniu kogoś takiego jak on.
-Granger, nie możesz tu dłużej zostać.
-ale przecież profesor Dumbledore...
-założę się że zmieni zdanie kiedy sama poprosisz go żeby cię przeniósł
-ale..
-dobrze ze doszliśmy do porozumienia!- przerwał jej. Miona przez chwilę miała wrażenie że się uśmiechnął, w ten swój typowy, kpiarski sposób. Snape tymczasem przybrał na powrót swoją maskę, rozsiadł się wygodnie na fotelu przy kominku i zatopił wzrok w książce.
Hermiona stała nie wiedząc za bardzo co powinna teraz powiedzieć. Była wdzięczna Malfoyowi, że wpłynął na jej przeniesienie. Trochę mu nawet zazdrościła. Wystarczyło ze poprosił o coś swojego ojca i profesorowie ustępowali. Z drugiej strony nie był przez to zbytnio lubiany, ale czy z nią było inaczej? Od początku pobytu w szkole inni uczniowie kpili z niej tylko dlatego ze wiedziała znacznie więcej niż oni. Na szczęście nie musiała już dłużej o nich myśleć. Cieszyła się z tej zmiany lokum, która ją czekała. W gruncie rzeczy prywatne kwatery snapea bardzo jej się spodobaly.
Z tego co słyszała, bylo tu pięć komnat, przytulny salon z biblioteką oraz ogromna łazienka.
Zrezygnowanie z takich udogodnień byłoby głupotą. Poza tym mistrz eliksirów nie wydawał się jej aż tak groźny. Była wręcz ciekawa co ją może tutaj spotkać.To prawda, jego aparycja i sposób zwracania się do niej były conajmniej odpychające ale przecież nie musiała cały czas z nim przebywać. Z resztą kto by się tam przejmował uwagami tego ponuraka. Wystarczy ze będzie miala dystans do jego słów i najważniejsze- nie można patrzeć mu w oczy. To jego przenikliwe spojrzenie zdaje się mieć czasem moc zabijania. Taak profesor ma cos z bazyliszka, nie miała co do tego wątpliwości.
Za to w tej chwili nie mogla oderwać wzroku od snejpowskiej biblioteki. Pięknie zdobione księgi, opasłe tomy i ciekawe poradniki. Było tam wszystko o czym mogła marzyć. Dziewczyna wiele by dała żeby móc zgłębić te zbiory, których daremno byłoby szukać nawet w dziale ksiąg zakazanych. Gryfonka postanowiła działać, chociaż wiedziala że musi w tym celu wykazać się niemałą odwagą. Strach przed burzą to nic w porównaniu z grozą na myśl o kłótni z mistrzem eliksirów. Ale cóż... Raz się żyje! A co cie nie zabije to cie wzmocni
Chyba że to profesor Snape. To cie zabije... usłyszała w głowie.
-Panie profesorze, nie mam zamiaru przekonywac Dumbledora do zmiany decyzji.
Snape uniósł wzrok.
-Słucham? Śmiesz mi się sprzeciwiać Granger?!- usiłował zabrzmieć groźnie. Wyczuła to.
- 20 punktów od gryfindoru.
-A niech pan ich odejmie nawet ze sto! Nigdzie się stąd nie ruszam- powiedziala stanowczo, krzyżując ramiona i ostentacyjnie siadając na fotelu naprzeciw niego.Tym razem wyszedł mi znacznie dłuższy rozdział. Kolejne też już takie będą. Mam nadzieję że wystarczy mi weny ;)
Jeśli czytasz to zostaw komentarz- to mnie motywuje naprawdę :P
I dziękuję za miłe opinie.
Kolejna część już wkrótce :)
CZYTASZ
Przygody Severusa Snape'a
FanfictionCo jest z tym człowiekiem nie tak?! O ile on w ogóle jest człowiekiem- pomyślała Gryfonka, gdy nietoperz oznajmił jej swoją decyzję. ~~a oto moje niezbyt poważne opowiadanka~~ Głównym bohaterem jest oczywiście mistrz eliksirów Snejpi ze swoim porąb...