Przepraszam was za tą długą przerwę. Wkrótce pojawi się więcej rozdziałów, ale póki co muszę uczyć się do matury ;-; bez obaw- nie porzucam tej powieści- tylko proszę was o cierpliwość
Nie zawiedziecie się ;)Więc jednak tu wróciła. Opuszczając przed laty bramy Hogwartu, Amethis nie przypuszczała, że jeszcze kiedyś przyjdzie jej tu wrócić, a co dopiero nauczać. Trudno jej było przyzwyczaić się do tego faktu, mimo że próbowała już od dwóch miesięcy. Dokładnie dwa miesiące temu dostała propozycje pracy od Dumbledora.
Trzeba przyznać że po ukończeniu szkoły ile to już? Siedem lat? Nie próżnowała. Podróże w poszukiwaniu różnych bestii i magicznych roślin, walki ze smokami, czasem ich oswajanie. Czuła że to nigdy się jej nie znudzi. Mimo to przyjęła propozycję dyrektora. Dotychczas żyła naprawdę bardzo intensywnie i potrzebowała czasu na regenerację sił. Poza tym potrzebowała czegoś.. nie do końca dającego się zdefiniować. Stabilizacji? A może po prostu była zmęczona i tyle. W każdym razie przerwa od polowań, nawet dłuższa dobrze jej zrobi.Amet zastanawiała się jak mogłaby przekazać swoją wiedzę i doświadczenie młodym czarodziejom. Nie chciała ich zbytnio przestraszyć, ale zanudzanie na śmierć podręcznikowymi danymi też nie było najlepszym pomysłem. Warto tu nadmienić, że dla tej kobiety wszystko co wiązało się z natłokiem informacji przy znikomej możliwości poznania i doświadczenia czegoś na własnej skórze było nudą i stratą czasu. Między innymi dlatego na lewej ręce pozostała jej podłużna blizna po próbie usmarzenia pianek zatknietych na patyk, przy pomocy smoczej paszczy- rozwścieczonej smoczej paszczy której właściciela obudzono bez powodu.
Uwielbiała ryzyko.
Amet była zadowolona z własnego życia jak mało kto. Gdyby swoją drogę mogła wytyczyć jeszcze raz, podjęła by ponownie te same decyzje. Tańczyła z ogniem. Nie mogło być inaczej skoro to z niego wykuto jej duszę.
Wiele smoczych jaskiń znała jak własną kieszeń, a przyjaciele, których spotkała na swojej drodze często dali jej odczuć że w ich górskich chatach może się czuć jak w domu.Dom. Zamyśliła się. Cóż to znaczy mieć dom? Spotykała pustelników, którzy wątpliwej jakości szałasy nazywali domem, elfy dla których domem był cały las oraz pegazy całkowicie wolne od tego typu zmartwień.
A ona nigdy nie miala domu, uważała to za niepotrzebne zmartwienie, które mogłoby odebrać jej wolność. Ale z czasem ta wolność nie pozwalala już oddychać pełną piersią jak dawniej. Stawała się pustką o której coraz trudniej było zapomnieć. Ameth pragnęła teraz czegoś prawdziwego i trwałego.Może właśnie dlatego gardziła smokami. Ich panowanie było ulotne. Sami sobie byli wkładcami i zawsze wydawalo sie jej to cyniczne. Każdy z nich był bardzo przywiązany do swojej jaskini, jamy czy groty. Smoki często gromadzily tam skarby i były gotowe stawić czoła każdemu kto chciałby odebrać im te bogactwo. Ameth gardziła nimi ponieważ ich dom oznaczał samotność i odosobnienie wśród owoców egoizmu. Był iluzją szczęścia, jak blask zlotych monet i kielichow, będący tylko odbiciem ostatnich promieni zachodzącego słońca.
Ameth w przeciwieństwie do smoków nie pragnęła iluzji. Miała nadzieję że stała posada, własna kwatera pozwoli jej w końcu poczuć spokój, którego tak potrzebowała. Własny kąt, bezpieczeństwo. Coś prawdziwego. Poki co to jej całkowicie wystarczy.
Niezbyt jej się uśmiechało, że eliksiry i średniowieczne istoty magiczne połączono w jeden przedmiot, do tego miała go prowadzić razem z innym nauczycielem. To kompletnie nie miało sensu, chyba że wziąć pod uwagę fakt iż rozwój alchemii nastąpił właśnie w średniowieczu, podobnie jak upowszechnienie polowań na smoki. Miała pewien żal do Dumbledora, że nie przydzielił jej osobnego bloku zajęć jak Nakowi Lynnowi czy Selake Unie. Nie znała ich dobrze ale mogła się założyć że bardziej zasługiwala na własny przedmiot nauczania niż oni.
Severusa kojarzyła ze szkolnych lat, często mijala go na korytarzu, w milczeniu spieszącego na lekcje. Z niewiadomego powodu, zawsze gdy ją zauważał, zwalnial kroku jakby chcąc się jej przyjrzeć. Czasami miała wrażenie że patrzy na nią trochę za długo, jakby się przyglądał jakiemuś niespotykanemu zjawisku. Jako że była jeszcze wtedy nieśmiała, wolała udawać ze tego nie zauważa i kontynuować lekturę swojego bestiarusza. Ale to byly dawne dzieje, teraz sa dla siebie po prostu znajomymi z pracy i nie ma co sie dłużej nad tą sprawą rozwodzić. Współpraca z nim nie powinna być jakoś szczególnie trudna. Słyszała o nim kilka opini, co prawda niezbyt przychylnych, ale wyznawali je uczniowie, więc ich wiarygodność była najpewniej wątpliwa.
CZYTASZ
Przygody Severusa Snape'a
FanfictionCo jest z tym człowiekiem nie tak?! O ile on w ogóle jest człowiekiem- pomyślała Gryfonka, gdy nietoperz oznajmił jej swoją decyzję. ~~a oto moje niezbyt poważne opowiadanka~~ Głównym bohaterem jest oczywiście mistrz eliksirów Snejpi ze swoim porąb...