Rozdział VI

178 12 1
                                    

Chester's POV:
Jezu. Jestem takim debilem. Gdyby nie to, że była strasznie wkurzona to pewnie zaczął bym ją całować jak opętany i zerwałbym z niej tą koszulkę. Czułem, że dziewczyna coś ukrywa. Wiem o niej wręcz wszystko. Ale ona ma coś jeszcze. Coś czego nie wiem. Mam nadzieję, że nie okaże się skrzywdzonym dzieckiem. Nie wybaczył bym sobie gdybym ją skrzywdził. Jestem pojebany i kocham ją w swój dziwny sposób. Pragnę jej. Chcę żeby była ze mną szczęśliwa. Żeby też mnie kochała. Chcę jej dać tyle szczęścia ile tylko jestem w stanie, a nawet więcej. Dowiem się co w sobie skrywa. Pocałuję ją, będę z nią, sprawie, że mnie pokocha tak mocno jak ja ją. Teraz albo nigdy Chester! Wróciłem do tych drzwi. Drzwi jej domu. Pukaj, Chezz! No już. Trzy, cztery! Zapukałem do drzwi. Po upływie minuty zrobiłem to ponownie. Po chwili usłyszałem "Idę! Pali się czy jak?". Otworzyła drzwi. Wyglądała przepięknie. Mimo, że była zaspana i rozczochrana. Emma... Ona jest piękna.
-Czego tu jeszcze chcesz?!-warknęła.
-Emmo, ja... Przepraszam. Muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałem patrząc jej w oczy.
-No dobra, wchodź.-mrukneła i wpuściła mnie do środka.
-Więc... Na początek to wyglądasz bardzo seksownie taka zaspana.-Uśmiechnąłem się, a ona wywróciła oczami.
-Tsaaa. Dzięki.-zarumieniła się. Wyglądała tak uroczo.
-Wiem, że uznasz mnie za świra. Śledzę cię od pewnego czasu. Ale nie dlatego, że ktoś mi zapłacił żeby ci zrobić krzywdę. Nie chcę tego. Możesz mi wierzyć lub nie, ale zakochałem się w tobie.-powiedziałem cicho. Stała jak wryta. Podszedłem do niej i delikatnie pocałowałem. Wsunąłem ręce pod jej koszulkę i oberwałem w twarz.
-Przestań! Właśnie widzę jak nie chcesz mnie skrzywdzić. Chezz, rozumiem, że jesteś zakochany. Ale...ja za dużo przeszłam. Boję się facetów. Zostałam skrzywdzona.-szepneła prawie płacząc. Nie. Proszę to nie prawda. Ja nie chciałem jej skrzywdzić!
-Emma. Przepraszam. Nie powinienem... Jestem popieprzony! Tak strasznie chcę dać ci tyle szczęścia ile tylko jestem w stanie. Kocham cię. Rozumiem, nie jesteś gotowa. Poczekam.-powiedziałem wychodząc z pokoju.
-Chezz, nie chciałam cię ranić...-wymamrotała.
-Nie zraniłaś. Potrzebujesz czasu. Rozumiem to. Poczekam.-mruknąłem.
-Tylko proszę cię o jedno. Zapamiętaj to, że ja cię kocham taką jaką jesteś i nie zmienię tego. -Śpij dobrze, księżniczko.-musnąłem jej usta. Wyszedłem z jej domu i powoli szedłem do domu. Chciałem z nią zostać. Żeby zrozumiała, że to co czuję jest prawdą, ale w głowie miałem już opracowany plan... Teraz dopilnować żeby chociaż trochę była pijana. Załatwię żeby koledzy ją napadli, ja ją uratuje i zawioze do domku za miastem gdzie będziemy tylko we dwoje. Będzie z tym masa roboty, ale będzie warto! Wróciłem do domu, rozebrałem się i poszedłem spać. Zasnąłem w ciągu kilku minut.



___________________________________________
Nowy rozdział! Nowa okładka!
Jak wam się podoba?

Breaking The HabitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz