Rozdział VII

188 12 1
                                    

Emma's POV:

Co to kurwa miało być?! Jest chory psychicznie czy jak?! Dobra, przyznaję, że Chester podobał mi się od samego początku kiedy go zobaczyłam. Ale tak nie można! On mnie śledził. To okropne. A chwilę temu mnie pocałował. On nie wie co przeżyłam... Nie chciałam go ranić, ale nie mogę tak po prostu rzucić mu się w ramiona krzycząc, że go kocham. Za dużo przeszłam, o wiele za dużo. **Emma, Retrospekcja. 3 lata temu. 2013 rok.**

Nie mam rodziców, wychowałam się w domu dziecka. Miałam chłopaka, byłam zakochana w nim na zabój. Ale potem... On zaczął brać narkotyki i pić. Bił mnie, gwałcił. Jakoś dwa miesiące później okazało się, że jestem w ciąży. Ucieszyłam się, ale on nie za bardzo. Był zły do takiego stopnia, że pobił mnie tak mocno, że przez 3 dni byłam nie przytomna. Potem się obudziłam, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i uciekłam od niego. Postanowiłam wyjechać do LA. Przed tym musiałam zrobić badania po których okazało się, że poroniłam. Straciłam dziecko! Ten ból był okropny. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Wyjechałam do LA. To miasto jest takie złe. Wylądowałam w psychiatryku po kilku próbach samobójczych. Zmagałam się z depresją. **Koniec retrospekcji**

Moje życie jest do bani! Nie mam po co żyć. Jestem sama, a po tym co przeżyłam to pewnie tak już zostanie do końca moich dni. Boję się mężczyzn. Boję się komuś zaufać. Jestem tak cholernie skryta w sobie. A wracając do depresji... Czasem czuję jakby wracała. Czuję się wtedy cholernie źle. Tak bezwartościowo i pusto. Ale w sumie to się sobie nie dziwię. No bo czy osoba, która nie ma po co żyć może czuć się jakby miała jakąś wartość? Nie! Więc czemu jeszcze żyję? Odpowiedź jest prostsza niż ktokolwiek by się spodziewał. Nie potrafię. Mój organizm mi na to nie pozwala. Próbowałam wszystkiego. Naprawdę! I wiecie co? I nic. Nic nie działa. Połknęłam stertę tabletek i popiłam wódką i nic. Podcięłam sobie żyły. Nic. Próbowałam się powiesić. NIC! Mam dość, a świadomość, że nie umiem umrzeć jest okropna. Przytłaczająca. Wręcz sprawia, że popadam w depresję. Siedzę na łóżku w sypialni. Jest czwarta nad ranem, a ja nie mogę spać i słucham muzyki. Konkretniej to "In Between" Linkin Park. Ta piosenka jest tak dołująca... Odzwierciedla to jak się czuję i w jakim stanie jest moja dusza. "In Between" przeszło w "Nobody's Listening". To jest jeszcze lepsze. Tak bardzo jestem jak tekst tej piosenki. Jakbym była nią. Nikt mnie nie słucha. Potem było "Alibi"30 Seconds To Mars. Jestem masochistką. Lubię się ranić. Można to zauważyć patrząc na moje przedramiona czy nogi. Nie mam pojęcia co Chester we mnie widzi. Jestem okropna, brzydka, gruba. On powiedział, że jestem seksowna. Chyba uderzył się w głowę... Nikt zdrowo myślący by tak nie powiedział jakby mnie zobaczył ubraną i wymalowaną na bóstwo, a on tak powiedział widząc mnie rozczochraną w pidżamie. Czy to możliwe, że ktoś może mnie pokochać? On kłamał. On na sto procent kłamał. Chciał mi zrobić nadzieję i się mną pobawić. Tak strasznie mam dość. Nie dam się jemu. Jeśli naprawdę mnie kocha to poczeka. Rozmyślając nad tym co Chester chciał mi przekazać i czy on naprawdę mnie kocha zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się w środku nocy... Właściwie to o siódmej rano. Nadal rozmyślałam nad tym czy taki facet jak Chester może mnie naprawdę kochać...





________________________________________________________________________________________________________

Kolejny rozdział. Komentujcie i głosujcie!

Breaking The HabitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz